Poznań Motor Show zastąpi targi genewskie? Choćbyśmy bardzo chcieli, nie ma na to szans

Wiele osób zadaje sobie pytanie, czy po odwołanych przez koronawirusa targach motoryzacyjnych w Genewie nasz rodzimy pokaz w Poznaniu ma szansę przejąć rolę szwajcarskiej imprezy. Czy Polacy wykorzystają okazję i zwiększą rangę Poznań Motor Show, wzbogacając targi o światowe premiery? Osoby z branży przyznają, że nie ma na to szans. I to wcale nie dlatego, że termin polskiej imprezy został przesunięty.

Sensacyjny AMG Project One był na targach w Poznaniu w 2018 roku (fot. Konrad Skura)
Sensacyjny AMG Project One był na targach w Poznaniu w 2018 roku (fot. Konrad Skura)
Mateusz Żuchowski

03.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Targi motoryzacyjne w Genewie co roku są jednym z najważniejszych wiosennych wydarzeń przemysłu motoryzacyjnego na świecie. Mimo stosunkowo niewielkiej powierzchni, hale Palexpo były świadkami ważnych premier, zawieranych w kuluarach sojuszy i wielu historycznych wydarzeń wszelakiego typu.

W roku 2020 tak się nie stało. Organizowanemu od 115 lat w neutralnej politycznie Szwajcarii motor show do tej pory udawało się unikać incydentów. Aż do teraz. Decyzja o odwołaniu tegorocznej edycji jest pierwszą tego typu od czasów II wojny światowej. Dodajmy, że podjęta została przez miejscowe władze w ostatniej chwili. Informacja o anulowaniu imprezy pojawiła się zaledwie kilka dni przed jej uroczystym otwarciem. Wieści dotarły do nas w miniony piątek, a targi w Genewie miały się rozpocząć we wtorek. Tym sposobem, trwające wiele poprzednich miesięcy przygotowania i właściwie już wybudowane nakładem milionów euro stoiska zostały spisane na straty.

Koncepcyjny Audi AI:Con na Poznań Motor Show (fot. Mariusz Zmysłowski)
Koncepcyjny Audi AI:Con na Poznań Motor Show (fot. Mariusz Zmysłowski)

Odwołanie tak gigantycznego wydarzenia, na które przybywają media z całego świata oraz ponad 600 tysięcy odwiedzających, jest niewątpliwie wielkim ciosem dla organizatorów, wystawców i całej gospodarki. Jednak gdyby spróbować dostrzec w tym fakcie pozytywy, to można wyobrazić sobie, że tam, gdzie jeden traci, inny zyskuje. W tym przypadku, pech targów genewskich mógłby przynieść zysk targom poznańskim.

Fantazje tego typu zdążyły już wypłynąć w niektórych mediach i na kanałach społecznościowych. O podobne stwierdzenie kilka dni temu pokusiła się także minister Jadwiga Emilewicz, która powiedziała, że epidemia koronawirusa może być szansą dla polskich przedsiębiorców. Chodziło jej co prawda o wzrost obrotów polskich firm w obliczu zamrożenia kontaktu z Chinami, ale tu mechanizm mógłby być taki sam: skoro los sprzyja, wykorzystajmy tę sytuację.

W ciągu ostatnich lat Poznań Motor Show wyrósł w końcu na jedno z najpopularniejszych wydarzeń motoryzacyjnych w Europie. Pod względem liczby odwiedzających w ostatnich latach było to czwarte największe motor show na naszym kontynencie, na którym była obecna prawie cała branża - od kluczowych poddostawców po najbardziej prestiżowe marki. Nieprzypadkowo poznańskie targi zaczynały się w momencie, gdy kończyły się te w Genewie. Wszystko po to, by wiele z najgorętszych nowości znad Jeziora Genewskiego mogło trafić wprost do stolicy Wielkopolski. Ważne premiery, efektowne stoiska i tłumy zwiedzających: to wszystko nie jest Poznaniowi obce.

Dosłownie przed chwilą organizatorzy polskich targów poinformowali, że impreza zostanie przesunięta na czerwiec. Jednak w obecnej, tak dynamicznie rozwijającej się, chaotycznej sytuacji, i tak nie jest to zła informacja. W przeciwieństwie do genewskiego motor show, to poznańskie się przynajmniej w tym roku odbędzie.

Samo "da się" to jeszcze za mało

Czy to oznacza, że Poznań Motor Show ma szanse wypełnić w tym roku lukę po targach genewskich i innych odwołanych wydarzeniach mieć swoje pięć minut, by choćby tym razem stać się areną decydujących spotkań prezesów firm i ważnych premier modelowych? Choć wiele osób chciałoby, żeby tak było – łącznie ze mną – to brutalna rzeczywistość studzi optymizm.

Poznań nie przejmie spontanicznie roli Genewy. Najbardziej przyziemnym powodem jest czas. W tym roku targi poznańskie zostały przełożone na drugą połowę czerwca. Nawet gdyby odbyły się w pierwotnie planowanym terminie, czyli zaledwie trzy tygodnie później niż odwołany salon w Genewie, to producenci i tak nie mogliby czekać tak długo z ujawnieniem samochodów, które lada chwila mają pojawić się w kampaniach reklamowych i salonach sprzedaży.

Poznań Motor Show był jednym z nielicznych miejsc, gdzie publicznie pokazano ściśle limitowane Porsche 935 (fot. Mariusz Zmysłowski)
Poznań Motor Show był jednym z nielicznych miejsc, gdzie publicznie pokazano ściśle limitowane Porsche 935 (fot. Mariusz Zmysłowski)

Wielu z pechowych wystawców z Genewy postanowiło więc zaprezentować swoje wyczekiwane produkty w niezmienionym terminie, ale już w innej formie, na przykład podczas wirtualnej konferencji przesyłanej przez Internet. I tak właśnie było 3 marca, który planowo miał być pierwszym dniem prasowym targów. We wtorek - w nowych warunkach - odbyło się zatem wiele "światowych premier". Nawet jeśli w praktyce, z perspektywy odbiorcy, nie różniły się one wiele od pierwszej prezentacji zdjęć na stronach internetowych marek, to i tak niewątpliwie były to premiery, na jakie czekano.

Załóżmy jednak, że któryś producent ma możliwość wstrzymać się z pierwszą prezentacją swojego samochodu do ważnego wydarzenia, na którym zaprezentuje dany model publiczności w formie fizycznej, a nie tylko w postaci przekazu wideo. Tu dochodzimy do drugiego, bardziej skomplikowanego problemu.

Premiera samochodu na targach - takich jak te w Szwajcarii - jest ważnym elementem budowania jego rynkowego wizerunku. Lokalizacja jest starannie dobrana. Przedstawiciele czołowych marek samochodów w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że wielkie koncerny, niestety, nie pozwoliłyby sobie na to, by prestiżowa, światowa premiera ich nowego modelu odbyła się w Poznaniu. Choć polskie targi w ostatnich latach znacznie się rozwinęły i spopularyzowały, mimo wszystko jest to nadal wydarzenie o znaczeniu lokalnym.

Ferrari 812 Superfast na Poznań Motor Show 2018 (fot. Mariusz Zmysłowski)
Ferrari 812 Superfast na Poznań Motor Show 2018 (fot. Mariusz Zmysłowski)

Co ciekawe, zdarzały się już przypadki, że na Poznań Motor Show niektóre ważne modele samochodów były prezentowane publicznie po raz pierwszy w Europie, a nawet i na świecie! Reszta globu nie dowiadywała się jednak o "światowej premierze" w Polsce właśnie ze względu na powyżej przytoczone powody.

Można się oburzać i w takich praktykach doszukiwać nawet spisku przeciwko polskim firmom. Tak jednak działa globalny marketing i w tej układance motoryzacyjne targi w Poznaniu muszą znać swoje miejsce tak samo jak targi w Sao Paulo, Moskwie czy Belgradzie. Mają po prostu inne zadanie. A patrząc na stale rosnącą popularność poznańskiego wydarzenia, organizatorzy dobrze się z niego wywiązują. My natomiast, jako zwiedzający, musimy zaakceptować fakt, że hasła o "światowych premierach" są tylko elementem większego spektaklu. W czerwcu w Poznaniu ciekawych nowości i tak nie zabraknie.

Komentarze (1)