Powraca dawna metoda oszustów. "Doktor" tanio sprzedaje samochód

Historia zawsze jest taka sama. Doktor z Polski przeniósł się z rodziną za granicę, a że parkowanie tam jest drogie to sprzedaje samochód. O sprawie informują internauci na Facebooku i Wykopie.

Taką octavię można było "kupić" za 30 tys. zł
Taką octavię można było "kupić" za 30 tys. zł
Źródło zdjęć: © Fot. Mariusz Zmysłowski
Michał Zieliński

07.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

BMW i3 za 42 tys. zł, mercedes cla za 41 tys. zł czy 3-letnia škoda octavia za 35 tys. zł to oferty zbyt dobre, by były prawdziwe. Na takie aukcje można było jednak trafić na portalach ogłoszeniowych. Jak donoszą internauci, próba skontaktowania się ze sprzedającym za każdym razem kończyła się w zasadzie taką samą odpowiedzią.

"Jestem lekarzem i przeprowadzilem sie z rodzina w Irlandii do pracy. Mam tu nowa prace i zarabiam wiecej pieniedzy niz w Polsce" pisze rzekomy sprzedawca (pisownia oryginalna). Zaznacza, że auto jest zarejestrowane w Polsce, ma kierownicę z lewej strony i nie ciąży na nim żaden kredyt. Sprzedaje tanio, bo w Irlandii trzeba płacić "35 euro dziennie za parking". Podobno na miejscu nikt nie chciał kupić pojazdu, więc próbuje szczęścia w Polsce.

Pan doktor jest gotowy wysłać samochód do kraju, jeśli kupujący będzie zainteresowany. Co więcej, pozwoli testować wóz przez 7 dni i jeśli się nie spodoba, przyjmie go z powrotem. Transport ma zapewnić firma, którą już wcześniej przewoził motocykl z Niemiec.

Sprawa nie jest nowa

Doniesienia o takich próbach wyłudzania pieniędzy ("lekarz" będzie dążył do pobrania zaliczki) pojawiały się już w 2016 roku. Obecnie nabrały jednak na sile. O podejrzanych aukcjach ostrzegają internauci na Facebooku, Wykopie oraz forach. Zazwyczaj oferty dotyczą relatywnie młodych aut.

Ogłoszenia wyglądają prawdziwie, bo korzystają z prawdziwych danych. Na jednej z grup na Facebooku sprzedający samochód poinformował, że zdjęcia z jego aukcji zostały wykorzystane przez oszusta. Co więcej, spisał też numer VIN, dzięki czemu całość wyglądała bardzo wiarygodnie.

W sytuacjach, gdy nie mamy pewności co do prawdziwości aukcji, dobrze jest dążyć do przynajmniej kontaktu telefonicznego. Nie należy również wysyłać pieniędzy, jeśli nie wiemy, gdzie one trafią. Jeśli natomiast mamy podejrzenie, że rozmawiamy z oszustem, ofertę należy zgłosić portalowi, na którym została opublikowana.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (4)