Potencjalna szansa kontra miliardowe straty. Oliver Blume o cłach Trumpa dla Autokult.pl

Choć decyzje Donalda Trumpa są wprowadzane i wycofywane z dnia na dzień, to odciskają realne i długofalowe piętno na najważniejszych sektorach globalnej gospodarki. Co zapowiadane cła w wysokości 25 proc. na samochody spoza USA oznaczają dla europejskich producentów? Szacuje dla nas Oliver Blume, prezes zarządu Grupy Volkswagen.

Oliver Blume
Oliver Blume
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Porsche
Mateusz Żuchowski

07.03.2025 | aktual.: 07.03.2025 11:13

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Choć od inauguracji Donalda Trumpa na drugą kadencję prezydentury w USA nie minęły nawet jeszcze trzy miesiące, trudno przecenić skalę chaosu, jaką zdążył już wywołać w wielu obszarach funkcjonowania świata. Dosięgły one już również przemysłu motoryzacyjnego, którym Trump wstrząsnął decyzją o dziesięciokrotnym wzroście ceł na samochody i podzespoły pochodzące z sąsiadujących z USA Meksyku i Kanady, z 2,5 na 25 proc.

W typowy dla niego sposób prowadzenia polityki, zapowiedzi te okazały się póki co tylko straszakiem. Na tę chwilę administracja prezydenta USA utrzymuje, że nowe, radykalnie wysokie cła są w mocy, ale pozostają w zawieszeniu na okres do 2 kwietnia na potrzeby dopasowania krajowych producentów samochodów i ich łańcuchów poddostawców do nowej sytuacji.

Realnie więc jeszcze nic się nie zmieniło, ale wypowiadane przez prezydenta Trumpa puste słowa mają moc liczoną w miliardach dolarów. Te odpływają już od europejskich producentów samochodów — głównie koncernów Volkswagena i Stellantis, które są największymi europejskimi eksporterami samochodów osobowych na rynek północnoamerykański za sprawą obiektów prowadzonych w Meksyku. Zakłady w Puebli to największa fabryka Volkswagena poza Niemcami — opuszcza je około 350 tys. aut rocznie (kilka modeli VW na rynek amerykański oraz Audi Q5).

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po ogłoszeniu planów nałożenia ceł giełdowa wartość europejskich producentów samochodów i części zebrana w indeksie STOXX Europe 600 zaliczyła nagły spadek o 5 proc. – największy od blisko trzech lat. Co prawda od tego czasu kurs zdążył się już odbić za sprawą odzyskanej nadziei rynku na to, że i te słowa Trumpa pozostaną bez pokrycia.

Volkswagen już jednak liczy, co by się stało, gdyby ta radykalna decyzja została wprowadzona w życie. Szacuje, że tylko w tym roku kosztowałaby koncern 8 miliardów euro, co przełożyłoby się na obcięcie 12 proc. z prognozowanego zysku operacyjnego (i tak zmniejszającego się z roku na rok za sprawą zwiększającego się udziału w sprzedaży samochodów elektrycznych, zwykle odznaczających się dużo mniejszymi marżami dla producentów).

Choć podejmowane daleko od Europy, decyzje te mogą wpłynąć na rozkład sił w motoryzacji również bezpośrednio na naszym kontynencie. Krew poczuł już szef koncernu BMW Oliver Zipse, który pod koniec lutego odebrał w fabryce BMW w Karolinie Południowej, gdzie produkowane są prawie wszystkie SUV-y marki, medal od republikańskiego gubernatora stanu za wkład w lokalną gospodarkę.

Spotkany przeze mnie na niedawnej premierze Volkswagena ID. Every1 odpowiednik Olivera Zipse w Grupie Volkswagen – Oliver Blume, który kieruje największym europejskim producentem samochodów i drugim największym na świecie, ripostuje to niezachwianym wyliczeniem, jak bardzo również jego podmiot inwestuje w USA.

Liczba zarejestrowanych europejskich aut w USA w 2024 roku
Liczba zarejestrowanych europejskich aut w USA w 2024 roku© Autokult | Wojciech Kozioł

"Zainwestowaliśmy ponad 5 miliardów euro w fabrykę w Chattanoodze, ponad 5 miliardów w nową fabrykę w Karolinie Północnej i ponad 5 miliardów w Riviana [amerykański start-up, z którego oprogramowania będą korzystały przyszłe modele premium Grupy Volkswagen — przyp. red.]. To zdecydowane zaangażowanie, które będziemy tylko zwiększać. Jesteśmy dumni z tego, że wśród Amerykanów mamy tak wielu fanów niemieckich marek" - mówi mi Oliver Blume.

Zdradza to, w którym kierunku chce więc prowadzić swoją łączącą światy gospodarki i polityki grę. I od razu argumentuje, skąd się bierze jego chęć ułożenia się z obecnymi rządzącymi. "USA dla niektórych z naszych marek jest jak drugi dom, jak dla Porsche [gdzie trafia 1/4 całkowitej produkcji marki — przyp. red.]. Uważam, że mamy realne szanse na dalszy rozwój na tym rynku. Średni udział dla marek Grupy Volkswagen w USA wynosi 4 proc. Nasze przyszłe produkty, w tym całkowicie nowa marka Scout, prezentuje przed nami zupełnie bezprecedensowe, wielkie okazje na tym drugim największym rynku motoryzacyjnym świata."

Przekładając to z języka prezesów globalnych korporacji na nasz: co prawda rynek amerykański nadal nie pozostaje przez koncern Volkswagena tak spenetrowany, jak by sobie Niemcy tego życzyli, to i tak pozostaje bardzo atrakcyjnym terenem do podbijania, w który inwestowana jest znaczna część majątku tego giganta. Czyli trochę nie ma wyboru i nie pozostaje nic innego niż z pokorą akceptować warunki stawiane przez nowego przywódcę USA.

Czy to oznacza, że prezydent Trump odniósł tryumf i osiągnie założone cele? To nadal nie takie proste, zauważa prezes Blume. Na pytanie, czy zapowiadane cła przyspieszą rozpoczęcie produkcji samochodów marek Audi i Porsche w USA, o czym spekuluje się od pewnego czasu, odpowiada on, że same cła o tym nie zdecydują.

"W przypadku Porsche sytuacja jest jasna i rozbija się o liczby. W USA sprzedajemy ponad 75 tys. aut tej marki rocznie, ale jest to wynik rozbity na sześć linii modelowych. Jest to jeszcze za mała skala, by myśleć o lokalnej produkcji. Co się tyczy Audi — sytuacja jest otwarta. Prowadzimy w tej chwili produkcję w Meksyku i decyzja co do zmiany tej lokalizacji w przyszłości jeszcze nie zapadła. Na tę chwilę skupiamy się na takich działaniach jak łańcuchu wartości oprogramowania opracowywanym lokalnie wspólnie z marką Rivian" - podsumowuje Oliver Blume.

Czyli nie są to drastyczne ruchy. Póki co wypowiedzi wskazują na to, że kierownictwo Grupy Volkswagen chce zrobić to, co europejscy przywódcy przemysłu i polityki w takich sytuacjach robili do tej pory najczęściej: wykazać się wyważonymi słowami, spokojem i jakoś przeczekać burzliwe czasy i... w praktyce oddać inicjatywę w kształtowaniu przyszłości bardziej radykalnym i skorym do większego ryzyka graczom z USA czy też Chin.

Volkswagenvagcła
Komentarze (38)