Poseł chce większej skrupulatności policji. Chodzi o dzieci

Policja powinna zbierać dokładne dane na temat wypadków, w których udział biorą dzieci, uważa poseł Jan Dziedziczak. Dziś działamy "na ślepo", a cenę niewiedzy płacą najmłodsi. W 2018 r. brali oni udział w 2,6 tys. zdarzeń drogowych.

Bez solidnej porcji wiedzy nie poprawimy sytuacji
Bez solidnej porcji wiedzy nie poprawimy sytuacji
Źródło zdjęć: © PAP/Andrzej Hrechorowicz
Tomasz Budzik

11.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prawo dla dzieci

Po wystąpieniu premiera Morawieckiego sprzed kilku dni wydaje się, że rząd wziął sobie do serca poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach. Bardzo rozsądny głos w tej sprawie przedstawił w interpelacji do ministra praw wewnętrznych i administracji poseł Jan Dziedziczak. Parlamentarzysta PiS-u skupił się na bezpieczeństwie dzieci. Nie bez przyczyny. W końcu to ta grupa poszkodowanych, która chyba w najmniejszym stopniu jest winna zdarzeniom. Co więcej, z racji swojej pozycji dzieci nie mogą same decydować o stopniu swojego bezpieczeństwa podczas podróży. W końcu to rodzice wybierają dla swoich dzieci sposób zabezpieczenia.

Właśnie od kwestii fotelików wychodzi poseł Jan Dziedziczak. W interpelacji polityk pyta o homologacje, które pozwalają na sprzedawanie podstawek, które podwyższają pozycję dziecka, ale nie chronią go w razie kolizji bocznej. Jak zauważa polityk, "(...) fizyka podczas wypadku działa, nie biorąc pod uwagę uwarunkowań prawnych, i stąd dochodzić może do tragicznych skutków".

"Może" jest tu słowem kluczowym, bo tak naprawdę o wypadkach z udziałem dzieci wiemy niewiele, a nie posiadając pełnego obrazu sytuacji nie sposób jej naprawić.

Wiedzieć więcej

Z raportu Komendy Głównej Policji dowiadujemy się, że w 2018 r. w 2680 wypadkach na polskich drogach brały udział dzieci. 57 poniosło w nich śmierć, a prawie 3 tys. zostało rannych. Policja wylicza, ile spośród tych dzieci należało do grupy w wieku do 6 lat, a ile od 7 do 14 lat. Wiemy, ile spośród ofiar było pasażerami pojazdów, pieszymi lub samodzielnie kierowało pojazdem. Możemy także sprawdzić, w których miesiącach, a nawet w jakich godzinach dochodziło do największej liczby takich zdarzeń drogowych. Nie dowiemy się jednak najważniejszego.

W interpelacji poseł proponuje, by obarczyć policję obowiązkiem odnotowywania tego, w jaki sposób zabezpieczone było dziecko biorące udział w wypadku. Poszerzone dane mogłyby posłużyć do takiego kształtowania przepisów, by w jak najlepszy sposób chronić przewożone dzieci. Co więcej, byłoby to ważne źródło wiedzy dla rodziców wybierających zabezpieczenie dla swojego dziecka.

Dziś polskie przepisy dotyczące przewozu dzieci są dość liberalne. Regulacje homologacyjne zezwalają na sprzedaż i użytkowanie samych siedzisk podwyższających pozycję dziecka czy budzących kontrowersje zabezpieczeń w postaci dodatkowego pasa. Nie ma przepisów nakazujących przewożenie najmniejszych dzieci tyłem do kierunku jazdy. Co więcej, poza fotelikiem może być w samochodzie przewożone trzecie dziecko, o ile pozostała dwójka jedzie w fotelikach, a na kanapie nie ma możliwości przypięcia trzeciego.

Wiele zależy więc od rozsądku rodziców. A ci podejmują decyzje bez oparcia w faktach w postaci policyjnych statystyk. Oby udało się to zmienić.

Komentarze (8)