Kraków zmierzy emisję spalin. Na celowniku stare auta i kopcące diesle
Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie bierze na celownik prywatne samochody. Miasto kupi sprzęt do zdalnej kontroli spalin, czyli bez zatrzymywania ruchu. Starsze auta mogą mieć problem
09.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Planowane jest jedno lub dwa miejsca pobierania próbek w przekroju minimum dwóch pasów ruchu w każdym kierunku. Badanie będzie trwało co najmniej 14 dni.
Dokumenty przetargowe potwierdzają, że rejestrowany będzie zarówno skład spalin auta (dwutlenki i tlenki azotu oraz węgla), prędkość jak i jego tablice rejestracyjne. Dane mają być przyporządkowane do bazy CEPiK. To pozwoli na stworzenie strategii dot. transportu w mieście. W komunikacie dla mediów Bartosz Piłat, będący rzecznikiem ZTP w Krakowie podkreśla, że każdy ośrodek miejski ma swoją specyfikę – w Edynburgu udało się ograniczyć emisję o połowę przy wyeliminowaniu 5 proc. najstarszych aut.
ZTP zauważa też, że Kraków jest jednym z najbardziej zmotoryzowanych miast – na 1 tys. mieszkańców przypada aż 600 pojazdów. Trzeba jednak pamiętać, że niektóre z nich są leasingowane przez firmy działające w stolicy Małopolski. Realnie mówi się o 220 tys. pojazdów wjeżdżających w granice miasta, z czego ok. 160 tys. kieruje się w stronę śródmieścia.
Może się wydawać, że walka ze starymi samochodami przetrzebi flotę krakowskich kierowców, ale trzeba pamiętać, że na podobne działania stawiała już policja. Przeprowadziła ona 6,5 tys. kontroli w 2018 roku, przez co zabrała dowody rejestracyjne 346 kierowcom. W tym roku na stacje kontroli pojazdów trafiły ponownie 34 pojazdy.
Są też inne źródła związane z pojazdami, które odpowiadają za 40 proc. zanieczyszczenia powietrza. Już Katarzyna Barańska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska tłumaczyła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że zaledwie 7 proc. pyłu bierze się z rury wydechowej. Kilkanaście proc. to drobinki z opon i klocków hamulcowych. Pozostała reszta to wzbijany przez samochody w powietrze brud z ulic.
By uświadomić sobie skalę problemu wystarczy powiedzieć, że rocznie zamiatarki zbierają 11 tys. ton pyłu z krakowskich ulic. Jeśli zajrzymy do analizy przygotowanej na zlecenie Ministerstwa Środowiska (i sfinansowanej ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej), przeczytamy, że: "na obszarze Aglomeracji Krakowskiej od roku 2002 notowane są przekroczenia poziomu dopuszczalnego dwutlenku azotu oraz pyłu zawieszonego PM10. (…) Od roku 2010 prowadzone są również na terenie miasta pomiary stężenia pyłu zawieszonego PM2,5, które podobnie jak w przypadku pyłu zawieszonego PM10, wykazują występowanie przekroczeń jego poziomu dopuszczalnego". Obszarami najbardziej dotkniętymi są główne drogi w centrum miasta i tereny przy autostradzie A4, szczególnie węzły.
Kraków jako pierwsze miasto w Polsce skorzystało z opcji wprowadzenia strefy ograniczonego transportu – na Kazimierzu. Kilka dni po jej uruchomieniu protestowali przedsiębiorcy działający w tej strefie. Radni się ugięli, a w praktyce na Kazimierz moje wjechać każdy – wystarczy, że chce zrobić zakupy w okolicy.