Poradniki i mechanikaPodróżowanie trasami szybkiego ruchu: błędy i dobre praktyki

Podróżowanie trasami szybkiego ruchu: błędy i dobre praktyki

W ostatnich dniach głośno było na temat wypadków, do których dochodziło na autostradach. Czy podróżowanie drogami szybkiego ruchu to rzeczywiście wyższe ryzyko? Jak należy zachować się podczas jazdy autostradą i jakie błędy popełniają w takiej sytuacji Polacy?

Droga ekspresowa
Droga ekspresowa
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/GDDKiA
Tomasz Budzik

18.04.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:24

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Szybkie i bezpieczne

Krajobraz drogowy Polski przechodzi wręcz rewolucyjną zmianę. W ciągu ostatnich dziesięciu lat oddano do użytku 978 km autostrad i 1271 km dróg ekspresowych. Tych pierwszych jest obecnie około 1,6 tys. km. W przypadku wielu zmotoryzowanych transformacja znacznie wyprzedziła zmianę stylu jazdy. W efekcie część kierowców powoduje na drogach szybkiego ruchu spore zagrożenie.

Jak wyliczyła Komenda Główna Policji, w 2016 roku na autostradach miało miejsce 1,2 proc. wypadków, a na drogach ekspresowych 0,8 proc. Zginęło w nich odpowiednio 1,7 oraz 2,3 proc. spośród wszystkich ofiar zdarzeń drogowych w 2016 roku. Czy to dużo? Jeśli weźmiemy pod uwagę dane dotyczące natężenia ruchu wykonane dla GDDKiA w 2015 roku, to okaże się, że średnio po polskiej drodze krajowej przejeżdża 11,2 tys. samochodów na dobę.

Na drogach ekspresowych współczynnik ten wynosi 21,2 tys., a na autostradach aż 26,5 tys. Okazuje się więc, że mimo dużego natężenia ruchu autostrady i drogi ekspresowe są bezpieczne. Jeśli już jednak dojdzie do wypadku, ma on bardziej tragiczne konsekwencje niż w przypadku zdarzeń na trasach o niższych parametrach.

Prędkość

Jak wynika z policyjnego raportu najczęstszą przyczyną powstawania wypadków na autostradach jest rozwijanie nadmiernej prędkości. W 2016 roku doszło do 145 takich zdarzeń. Choć w Polsce limit prędkości, wynoszący 140 km/h, należy do najwyższych w Europie, dla wielu kierowców to wciąż za mało.

Faktycznie rozwijane przez zmotoryzowanych prędkości w 2015 roku zbadał Instytut Transportu Samochodowego. Okazało się, że na autostradach powyżej limitu jechało 58 proc. podróżnych. W przypadku 35 proc. przejeżdżających autostradami przekroczenie wynosiło więcej niż 10 km/h.

Skąd tylu pędzących kierowców? W sporej części za to zjawisko odpowiadają zapewne ci, którzy pracują przy użyciu aut osobowych. Częściowo za przekroczenia odpowiedzialni są sfrustrowani kierowcy, którzy "odbijają" sobie w ten sposób stracony wcześniej czas.

  • Problemem jest zajmowanie lewego pasa przez samochody, które nie wyprzedzają – mówi Andrzej Kalitowicz, prezes fundacji "Kierowca Bezpieczny". - W Polsce niewiele jest odcinków dróg szybkiego ruchu, na których mamy do dyspozycji więcej niż dwa pasy. Takie zachowanie powoduje więc załamanie płynności ruchu. Podobnie jest z wyprzedzaniem się tirów.

Niezachowanie odległości od poprzedzającego pojazdu

Taki właśnie scenariusz miały 83 wypadki na polskich autostradach. - Na zachodnich autostradach można napotkać znaki, które wskazują właściwy odstęp od poprzedzającego pojazdu przy maksymalnej szybkości dozwolonej na danym odcinku drogi ekspresowej czy autostrady. W Polsce takich ułatwień nie ma. Każdy kierowca musi więc dostosować odstęp do rozwijanej prędkości według własnego uznania – kwituje Andrzej Kalitowicz.

Jak odległość należy zachować? Podczas jazdy z wysoką prędkością czasem trudno określić dystans dzielący nas od wcześniejszego auta. Łatwiej zachować zasadę trzech sekund. Mówi ona, że musimy wypracować sobie taki odstęp od poprzedzającego pojazdu, by w miejscu, które właśnie on mija, znaleźć się nie wcześniej niż za trzy sekundy. Łatwo sprawdzić to, korzystając z przydrożnych słupków. Wystarczy obserwować auto przed nami i odliczać czas do dojechania do niego.

Dlaczego to akurat trzy sekundy? Od 0,8 do 1 sekundy wynosi średni czas reakcji na bodziec - na przykład zapalające się światło stopu. Samo podjęcie akcji to dalsze pół sekundy. Uruchomienie hamulców nastąpi mniej więcej po upływie 0,2-0,3 sekundy. Nieco ponad sekunda zapasu nie jest więc żadną ekstrawagancją.

W czasie opadów deszczu czy śniegu odległość należy zwiększyć. Podobnie powinniśmy się zachować, jeśli przed nami jedzie motocyklista. Wówczas lepiej zostawić odstęp 4 sekund. Motocykliści zanim nacisną klamkę hamulca uruchamiającą czerwone światło stopu, często hamują silnikiem poprzez redukcję przełożeń. Oznacza to, że fakt, iż motocykl hamuje, możemy zauważyć z opóźnieniem.

Zmęczenie

Zaśnięcie lub zmęczenie to trzecia najczęściej spotykana przyczyna wypadków na autostradach. Podróżujemy bez uwzględnienia odpowiednio częstych postojów i na zbyt dużych dystansach na jeden raz, a pokonywanie autostrady jest monotonne.

  • Dzisiejsze samochody mają zasięg dochodzący nawet do tysiąca kilometrów – stwierdza Andrzej Kalitowicz. - To oznacza, że przerwy wymuszone techniczną stroną podróży są bardzo rzadkie. Tymczasem powinniśmy przynajmniej co dwie godziny zatrzymywać się na kilkanaście minut, wyjść z samochodu, pospacerować. Na wielu MOP-ach (miejscach obsługi podróżnych na trasach szybkiego ruchu – przyp. red.) są przyrządy do ćwiczeń. Warto z nich skorzystać.

Jak wynika z "Europejskiego barometru odpowiedzialnej jazdy 2017", czyli przeprowadzonego w 10 krajach badania ankietowego, decydujemy się na zatrzymanie później niż obywatele innych państw.

Polscy ankietowani przyznali, że przerwę w prowadzeniu samochodu robią sobie średnio po 4 godzinach i 2 minutach jazdy. Tymczasem we Francji to 2 godziny i 48 minut, w Hiszpanii czas ten wyniósł 2 godziny i 47 minut, a w Holandii 2 godziny i 46 minut.

Zmęczenie to nie tylko większe ryzyko zaśnięcia za kierownicą, ale też opóźniony czas reakcji i niższa umiejętność właściwego interpretowania sytuacji drogowej.

Zła zmiana

Czwartą najczęstszą przyczyną wypadków na autostradach jest nieprawidłowa zmiana pasa ruchu. W 2016 roku stała się ona powodem 31 wypadków. Problemem jest nie tylko rezygnacja z sygnalizowania zamiarów czy też sygnalizowanie zmiany pasa w momencie wykonania skrętu kierownicą, ale też wjechanie "pod koła" pojazdowi znajdującemu się w martwym polu naszych lusterek.

Nim zdecydujemy się na zmianę pasa, lepiej zerknąć w lusterko dwa lub trzy razy na przestrzeni kilku sekund. To ograniczy ryzyko zderzenia, ponieważ szybko poruszający się lewym pasem pojazd zdąży wyjść z martwego pola. Problem rozwiązuje technika. Wiele nowych samochodów w standardzie wyposażonych jest w asystenta martwego pola, wskazującego nam na ryzyko kolizji podczas zmiany pasa.

Komentarze (8)