Plakaty wyborcze wiszą na słowo honoru. Co zrobić, jeśli uszkodzą ci auto?
W ostatnich dniach wyborcze plakaty i banery stały się nieodłącznym elementem miejskiego krajobrazu. Wiszą nawet na obiektach infrastruktury drogowej, czym budzą wątpliwości wśród kierowców. Czy słusznie?
05.10.2023 | aktual.: 05.10.2023 11:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Uszkodzone, naderwane, sprawiające wrażenie, jakby za chwilę miały odpaść i pofrunąć w siną dal. Tak wyglądają niektóre plakaty wyborcze zamontowane na wiaduktach, mostach czy kładkach dla pieszych. Powiewają tuż nad głowami kierowców, którzy widzą w nich nie tylko problem estetyczny, ale i zagrożenie dla bezpieczeństwa.
O skali problemu świadczą zdjęcia nadsyłane przez naszych czytelników. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy banery na obiektach infrastruktury drogowej są w ogóle legalne i kto odpowiada za szkody wyrządzone przez ich niewłaściwy montaż.
"Żadnemu komitetowi nie odmówiliśmy"
Prawo nie zabrania umieszczania reklam wyborczych na obiektach przy drogach. Komitety muszą jednak stosować się do wytycznych regulujących tę kwestię. Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie opublikował komunikat z konkretnymi zasadami na długo przed startem kampanii wyborczej.
Czytamy w nim, że sytuowanie reklam wyborczych możliwe jest "(...) na terenach znajdujących się w zarządzie Zarządu Dróg Miejskich jedynie na obiektach inżynierskich takich jak: mosty, wiadukty, estakady, kładki dla pieszych."
Co warte odnotowania, zezwala się na umieszczanie banerów tuż nad jezdnią "na zewnętrznej stronie balustrad nad jezdnią z ruchem w kierunku obiektu inżynierskiego, a w przypadku ulicy z jedną jezdnią, możliwe będzie umieszczanie reklam wyborczych nad całą ulicą: wysokość banneru nie może przekraczać 1 metra." Banery nie mogą oczywiście zasłaniać znaków, sygnalizatorów oraz innych urządzeń mających wpływ na bezpieczeństwo ruchu drogowego.
Ostatecznej zgody na umieszczenie baneru udziela ZDM.
- Wiąże się to z wnioskiem ze strony komitetu, naszą decyzją zezwalającą (przy czym żadnemu komitetowi nie odmówiliśmy, póki pula miejsc nie jest wyczerpana) no i z opłatą za zajęcie pasa drogowego - informuje nas rzecznik prasowy ZDM Warszawa, Jakub Dybalski.
Bezpiecznie tylko w teorii
W wytycznych opublikowanych przez ZDM Warszawa dotyczących zasad umieszczania banerów, możemy przeczytać, że "(...) banery mogą być zamontowane jedynie za pomocą plastikowych obejm niepowodujących niszczenia powłok malarskich."
Dbałość o farbę na barierkach jest zrozumiała, lecz sądząc po zdjęciach nadsyłanych przez naszych czytelników, nie wszystkie banery zamontowano w sposób gwarantujący bezpieczeństwo.
Naderwane plakaty zwisające z wiaduktów straszą kierowców. Wystarczy mocniejszy podmuch wiatru, by spadły na przejeżdżające auta. W najlepszym przypadku skończy się na porysowanym lakierze, a w najgorszym...
Kto odpowie za ewentualne szkody wyrządzone przez niewłaściwie zamontowany baner? Z pewnością nie ZDM.
- Za sytuacje, czysto teoretycznie, w których taki nośnik reklamowy zrobi komuś krzywdę, odpowiada właściciel nośnika - wyjaśnia Jakub Dybalski.
W sytuacji krytycznej pozostaje więc liczyć na pomoc policji, sądów i uczciwość właścicieli banerów. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć kierowcom, by nie musieli tego sprawdzać na własnej skórze.