Już można kupić 800‑konne V8 z SRT Demona. Ford odpowiada jednostką z GT500

Amerykańscy producenci rywalizują ze sobą nie tylko w kategorii pojazdów, ale i silników nierzadko oferowanych jako osobny element, który możecie zamontować w innym samochodzie. Lista takich jednostek właśnie poszerzyła się o V8 HEMI z Challengera Demona. Ford już szykuje swoją odpowiedź.

6,2-litra pojemności i ponad 800 KM - chętnych raczej nie zabraknie.
6,2-litra pojemności i ponad 800 KM - chętnych raczej nie zabraknie.
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Aleksander Ruciński

09.11.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:39

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dodge Challenger SRT Demon jest jednym z tych, aut, w których silnik niemal w całości stanowi o charakterze pojazdu. 819 KM mocy i 971 Nm maksymalnego momentu obrotowego mówią same za siebie. 6,2-litrowe V8 HEMI to prawdziwy potwór. Od teraz można się nim cieszyć bez koniczności zakupu auta.

Dodge wprowadził bowiem ten silnik do gamy części zamiennych. Nie ma przeszkód, by nabyć go jako osobny element i zastosować w jakimkolwiek innym aucie. To idealna opcja dla wszystkich wielbicieli modyfikacji i tuningu. Tym bardziej, że cena nie wydaje się horrendalna. Amerykanie żądają 21 807 dolarów, co w przeliczeniu daje 82 tys. zł.

Niemało, ale jak za takiego potwora, będącego jedną z najbardziej kultowych, współczesnych jednostek, kwota wydaje się akceptowalna. Tym bardziej, że mowa o silniku z osprzętem. Co ciekawe, nie jest to jedyna nowość w ofercie indywidualnie oferowanych jednostek. Swoją odpowiedź na silnik Dodge'a zapowiada też Ford. Chodzi o motor stosowany w Mustangu Shelby GT500.

5,2 litra pojemności, 760 KM mocy i 847 Nm maksymalnego momentu obrotowego - takimi parametrami może pochwalić się wspomniany silnik. W przeciwieństwie jednak do propozycji Dodge'a, nie jest on jeszcze dostępny w oficjalnej dystrybucji, a co a tym idzie, nie znamy jego cen. Niebawem powinno się to zmienić, o czym z pewnością was poinformujemy.

Komentarze (4)