Od 18 maja nowe limity pasażerów w komunikacji miejskiej. Zmiana przepisów na bardziej skomplikowane
Kierowcy komunikacji miejskiej będą mieli powody do narzekania. O ile dotychczas do pojazdu mogło wejść tyle pasażerów, ile wynosiła połowa jego miejsc siedzących, tak od 18 maja te zasady zmienią się na bardziej skomplikowane. Oto jak wyznaczany będzie limit.
13.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:35
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od 18 maja rząd planuje kolejne rozmrożenie gospodarki. Oprócz poluzowania zasad panujących w kawiarniach zmienią się również limity pasażerów w pojazdach komunikacji miejskiej. Według nowych zasad to zarządzający transportem podejmie decyzję czy pozostaje przy "starych" zasadach (czyli liczba pasażerów to 50 proc. miejsc siedzących), czy też pozwoli na mniejsze restrykcje.
Alternatywą jest wpuszczenie na pokład takiej liczby pasażerów, ile wynosi 30 proc. wszystkich miejsc, z zastrzeżeniem, że połowa miejsc siedzących musi pozostać wolna. Oznacza to, że przykładowy autobus, który ma 30 miejsc siedzących i 70 stojących (w sumie 100) może zabrać 30 osób, ale nie mogą oni siedzieć obok siebie. Dotychczas mogło nim podróżować 15 osób.
Nie ułatwi to sytuacji kierowcom autobusów czy innych pojazdów, którzy narzekali, że nie zawsze udaje im się kontrolować liczbę pasażerów. Ta z kolei jest szczególnie sprawdzana przez policję, która monitoruje sytuację na wybranych przystankach.
Często zdarzało się, że pasażerowie nie chcieli opuszczać pojazdów, co owocowało przyjazdem funkcjonariuszy. – Ja nie ruszam z przystanku, jeżeli jest za dużo osób na pokładzie. Wzywam policję i czekam, aż zrobią porządek – mówił w rozmowie z Autokult.pl jeden z kierowców stołecznego MZA. Taka sytuacja zdarzyła mu się już dwa razy. Teraz, choć dalej trzeba będzie liczyć osoby w autobusie, takie zdarzenia powinny być rzadsze.