O czym warto pamiętać przed wyjazdem. Zasada dwóch sekund to podstawa
Część Polaków już ruszyła w drogę, by podczas świąt dołączyć do rodziny. Wielu podróż ma jeszcze przed sobą. Jeśli należysz do tej grupy, możesz zmniejszyć ryzyko i wygodniej dotrzeć na miejsce, trzymając się kilku prostych reguł.
21.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 16:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zasada dwóch sekund
Powinien o niej wiedzieć, a także ją stosować, każdy dobry kierowca. Podróżując po kraju łatwo jednak zauważyć, że jest inaczej. Reguła jest bardzo prosta. Mówi, że podczas jazdy należy utrzymywać przynajmniej dwusekundowy odstęp od poprzedzającego pojazdu. W praktyce oznacza to, że w miejscu, które mija auto przed nami, powinniśmy się znaleźć nie wcześniej niż po upływie dwóch sekund. Podczas podróży łatwo to ustalić dzięki przydrożnym słupkom.
Dlaczego to takie ważne? Trzymanie się zasady dwóch sekund sprawi, że twój odstęp od poprzedzającego pojazdu zawsze będzie zapewniał minimum bezpieczeństwa. W 2018 r. co czwarty wypadek na polskiej autostradzie spowodowany był właśnie utrzymywaniem zbyt małego odstępu od poprzedzającego pojazdu. Na wszystkich kategoriach dróg "trzymanie się na ogonie" było powodem 8 proc. zdarzeń.
Czy dwie sekundy to nie za wiele? Na pierwszy rzut oka może się tak wydawać, jednak nic bardziej mylnego. Sama reakcja na bodziec, na przykład zaświecenie się świateł stopu jadącego z przodu auta, to ok. 0,7 sekundy. Gdy już stopa trafi na środkowy pedał, układ hamulcowy potrzebuje ok. 0,3 sekundy, by wytworzyć ciśnienie potrzebne do rozpoczęcia hamowania. Razem to już sekunda. Druga pozostająca w zapasie, by pozwolić kierowcy zredukować prędkość, wcale nie jest przesadą.
Utrzymywanie dwusekundowego dystansu od poprzedzającego pojazdu zwiększa twoje bezpieczeństwo. Wpływa jednak również na komfort prowadzenia kierowcy przed tobą. Jeśli w lusterku nie widzi zderzaka, nie odczuwa presji, a z tą jedni radzą sobie lepiej, inni zaś gorzej.
Podróżuj za dnia
Wzmożony przedświąteczny ruch to w zasadzie gwarancja korków. Może więc lepiej zaplanować długą podróż nocą, gdy ruch jest znikomy? Taki argument wydaje się rozsądny. Statystyki pokazują jednak, że nie jest to dobry pomysł.
Z pomiarów ruchu przeprowadzonych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad wynika, że pomiędzy 22 a 6 rano drogi przenoszą ok. 12 proc. dobowego ruchu. Jednocześnie jednak w tych samych godzinach w 2018 r. doszło do 18,7 proc. wypadków ze skutkiem śmiertelnym.
Jak widać, opcję nocnego wyjazdu lepiej odrzucić. Podróżując w ciągu dnia nie można również dać się zwieść pogodzie. Im jest ona lepsza, tym gorzej. W 2018 r. do 66 proc. wypadków doszło przy dobrych warunkach atmosferycznych, a do 55 proc. na prostych odcinkach dróg. Nie jest to zaskakujący wyjątek, ale kolejny dowód na istnienie reguły. Podobnie jest co roku. W obiektywnie dobrych warunkach kierowcy za mocno ufają swoim możliwościom, a realia potrafią się okrutnie zemścić.
Przygotuj się
Przed tobą długa droga? Warto przed nią zadbać o samochód i o siebie. Kontrola płynów eksploatacyjnych i opon to podstawa. W przypadku tych ostatnich warto sprawdzić ciśnienie, które od czasu wymiany kompletu ogumienia w zakładzie wulkanizacyjnym mogło już znacznie się obniżyć. Pakując samochód zadbaj o to, by ciężkie walizki znalazły się na dole bagażnika, w pobliżu oparcia kanapy. W kabinie nie może znajdować się żaden przedmiot o większej wadze. Położony na półce pod tylną szybą termos z gorącą herbatą w razie wypadku może być śmiertelnym zagrożeniem.
A jak powinien przygotować się kierowca? Oczywiste jest to, że musi być trzeźwy. By jazda była bezpieczna, kierująca osoba powinna być również wypoczęta. Kierowca, który nie spał od 17-19 godzin, reprezentuje za kierownicą podobną sprawność jak wypoczęta osoba mająca 0,5 prom. alkoholu we krwi. W takich warunkach łatwo o błąd, a przy dłuższej i monotonnej jeździe również o zaśnięcie za kierownicą.
Daj spokój z agresją
Szeryf, nauczyciel, kowboj - nie chodzi tu o zawody, a o przejawiane przez niektórych zmotoryzowanych, godne napiętnowania postawy. U podłoża każdej z nich leży agresja, a wpisujące się w ten schemat zachowania są krańcowo niebezpieczne.
Drogowi kowboje nie wahają się drastycznie łamać ograniczeń prędkości, podjeżdżać pod zderzak poprzedzającego pojazdu, wyprzedzać na podwójnej ciągłej czy pasie do skrętu albo przyspieszać, gdy są wyprzedzani. Nie mniej niebezpieczne bywają zachowania tzw. nauczycieli. Chodzi o osoby, które nie wahają się, by na drodze "dać nauczkę" tym, którzy względem nich zawinili, albo którym ci przypisali jakąś winę. Chyba każdy kierowca ciężarówki może opowiedzieć historię o jadącym osobówką, który postanowił "ukarać" go za wyprzedzanie na autostradzie przez nagłe zahamowanie tuż przed jego maską. Łatwo wyobrazić sobie, jak jest to niebezpieczne.
Z tzw. szeryfami walczyć mają niedawno wprowadzone przepisy nakazujące w określonych sytuacjach jazdę na suwak. Czas pokaże, czy osoby uniemożliwiające wykorzystanie do końca zanikającego pasa ruchu pojmą, że swoim postępowaniem wydłużają korki i wprowadzają dodatkowe zagrożenie.
Policja jak co roku mobilizuje swoje siły i patroluje drogi. Rozsądnie jeździć należy jednak nie tylko po to, by uniknąć mandatu, ale przede wszystkim dlatego, że w ten sposób zwiększasz swoją szansę bezpiecznego dotarcia do celu.