Nowy Volkswagen Transporter z bliska. Efekt aliansu
W końcu - Transporter 6.1 odchodzi na zasłużoną emeryturę, a jego miejsce zajmuje zupełnie nowy, przygotowany razem z Fordem, T7. Ma większą ładowność, turbodiesle pod maską, ale i zgodnie z nowymi trendami, wersję elektryczną i hybrydową.
16.09.2024 09:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W segmencie dostawczaków czas płynie zdecydowanie wolniej, ale i tak schodząca z rynku wersja Transportera walczyła nieco za długo – technicznie pamięta przecież antycznego T5. O ile była rewelacyjna pod względem ergonomii, trzeba wiedzieć kiedy zejść ze sceny.
Na nią wjeżdża T7 – w wersji furgon, furgon plus (z drugim rzędem siedzeń), kombi oraz doka z podwójną kabiną (co istotne, takiej nie zaoferuje Ford). Oczywiście w ofercie jest też platforma pod zabudowę oraz odmiana z dłuższym rozstawem osi. Dla szukających Transportera do przewozu osób przygotowano Caravelle, a tę wersję (jak i furgon) można będzie zamówić w uterenowionej wersji PanAmericana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
No więc co pod maską? Volkswagen oferuje trzy silniki wysokoprężne, o mocy 110, 150 i 170 KM. Najmocniejszy jest zawsze łączony jest z ośmiobiegową przekładnią automatyczną, wersja 150 KM w standardzie ma sześciostopniowego "manuala". W niej dostępny jest też napęd na cztery koła.
Silnik benzynowy za to dostępny jest z układem hybrydowym typu plug-in. Ma 232 KM, ale na chwilę premiery producent nie zdradził dokładnej specyfikacji napędu. Wiadomo, że opiera się na silniku 2,5 l, czyli wzięta jest bezpośrednio z Forda, a nie np. z VW Multivana.
Zgodnie z duchem czasu dostępna jest też wersja elektryczna. E-Transporter i e-Caravelle oferowane będą z mocami 136, 218 oraz 286 KM. Akumulator jest dosyć skromny, ma 64 kWh, co sugeruje, że w tym wydaniu e-Transporter/e-Caravelle będzie służyć na krótkich dystansach, głównie w mieście.
W kabinie widać nacisk na maksymalizację przestrzeni – wybierak przełożenia mieści się w manetce (jak w autach elektrycznych Volkswagena), więc miejsce drążka zajmuje uchwyt na napój. Można kręcić nosem na obecność umiarkowanie wygodnego systemu multimedialnego (z ustawieniami klimatyzacji) z Golfa, ale cieszy, że zrezygnowano z paneli dotykowych na kierownicy na rzecz zwykłych przycisków. Światła też uruchamiamy zwykłym pokrętłem, a nie panelem. Volkswagen uczy się powoli, ale to krok w dobrym kierunku.
W standardowym wydaniu (krótki rozstaw osi, niski dach) Transporter pomieści nawet 5,8 m3 ładunku. W największej specyfikacji ta wartość urośnie do 9 m3. Maksymalna ładowność auta to 1,33 t, zwiększono odległość między nadkolami do 1,4 m. Zwiększono też masę przyczepy, którą można ciągnąć Volkswagenem. Obecnie wynosi to 2,8 t (z hamulcem).
Polskie ceny Transportera zostaną ogłoszone w październiku 2024 r., pierwsze egzemplarze wyjadą na polskie drogi w czwartym kwartale tego roku.