Nowy Hyundai Elantra zapowiadał się nieźle, ale wygląda dość kontrowersyjnie
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Hyundai nareszcie pochwalił się zupełnie nową Elantrą. Grafiki - publikowane wcześniej w sieci - obiecywały wiele, ale ostatecznie niektórzy mogą poczuć się nieco zawiedzeni.
18.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:14
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeszcze kilka lat temu Elantra była niebrzydkim autem o klasycznej stylistyce, która podobała się większości klientów. Z uwagi na wolnossący napęd, nieskomplikowaną konstrukcję i miękkie, komfortowe zawieszenie, model ten idealnie trafiał w gusta tradycjonalistów. Potem Koreańczycy przeprowadzili lifting, znacząco zmieniając charakter pojazdu.
Zobacz także
Owszem, silnik pozostał ten sam, podwozie również, ale wygląd stał się - delikatnie mówiąc - kontrowersyjny. Mieliśmy nadzieję, że kolejna generacja modelu zmieni ten stan rzeczy. Również wizualizacje publikowane w sieci przez Hyundaia obiecywały wiele. Atrakcyjna linia boczna oraz tył połączony modną listwą led zapowiadały się nieźle. Niestety, rzeczywistość jest nieco mniej różowa.
Nowa Elantra stanowi połączenie poprzednika z nieoferowanym u nas modelem Sonata. Co to oznacza? Przede wszystkim bardzo kontrowersyjną atrapę chłodnicy, która zaskakuje nie tylko rozmiarami, ale i finezyjnym, płynnym łączeniem z nietypowo wystylizowanymi reflektorami.
Nie każdemu przypadnie też do gustu trójkątne przetłoczenie na tylnych drzwiach, które miało nadać nadwoziu bardziej dynamiczny kształt. W skrócie - w przeciwieństwie do poprzedniej Elantry, tej sprzed liftingu, nie jest to auto, które przypadnie do gustu każdemu.
To samo można powiedzieć o minimalistycznym wnętrzu. Już w standardzie oferuje ono cyfrowe zegary, połączone z dotykowym ekranem multimediów, który w uboższych wersjach ma przekątną 8 cali, a w bogatszych - 10,25 cala. Poza tym znajdziemy tu kierownicę, która - tak jak w miejskim i20 - sprawia wrażenie dwuramiennej, choć tak naprawdę ma 4 ramiona.
W zależności od wersji, na pokładzie nie zabraknie m.in. systemu sterowania głosem, rozbudowanych multimediów z audio Bose, oświetlenia ambientowego z 64 kolorami do wyboru, podgrzewanych foteli czy automatycznej klimatyzacji.
Oczywiście, nie brakuje także licznych dodatków z zakresu bezpieczeństwa. System wykrywania pieszych, automatyczny hamulec, asystent pasa ruchu czy kamera cofania będą standardem. W opcji dostaniemy też aktywny tempomat czy monitorowanie ruchu poprzecznego.
Elantra urosła nieco w stosunku do poprzedniczki - jest dłuższa, szersza i niższa. Największą różnicę zauważą pasażerowie tylnej kanapy. Jak twierdzi Hyundai - przybyło tam 58 mm dodatkowego miejsca na nogi.
A co z silnikami? Na razie znamy wyłącznie amerykańską specyfikację. Tam nowy Hyundai otrzyma 2-litrowy, wolnossący silnik, generujący 147 KM mocy i 179 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Będzie sparowany z bezstopniową przekładnią CVT.
W planach jest również wariant hybrydowy, oparty na jednostce o pojemności 1,6 i silniku elektrycznym. Łączna moc takiego pakietu to 141 KM, co - w połączeniu z maksymalnym momentem na poziomie 264 Nm - powinno zapewnić niezłe osiągi.
Pierwsze egzemplarze nowej Elantry trafią do klientów w trzecim kwartale bieżącego roku. Nie wiemy jeszcze, w jakiej specyfikacji auto pojawi się w Europie. Pewnym jest jednak, że obecna generacja została już oficjalnie wycofana z gamy Hyundaia w Polsce.