Nowe Suzuki Jimny jak Mercedes klasy G? Odpowiedzią jest japoński tuning
Zadebiutowało kilka tygodni temu i od razu zdobyło serca miłośników motoryzacji z całego świata. Nowe Jimny jest niczym Fiat 500 w świecie terenówek. Nie sposób go nie lubić. Klasyczny styl ma jeszcze jedną zaletę. Po kilku modyfikacjach Jimny upodabnia się do prestiżowej G-klasy.
10.08.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Już w dniu premiery nie brakowało głosów dotyczących podobieństwa małej, japońskiej terenówki do legendarnej "gelendy". Specjaliści z Liberty Walk postanowili udowodnić, że nie ma w tym cienia przesady. Opracowują właśnie pakiet, dzięki któremu Jimny ma jeszcze bardziej przypominać Mercedesa. Czy to, aby nie kicz i tandeta? Może trochę, ale pamiętajmy, że w przypadku takich aut chodzi przede wszystkim o dystans i dobrą zabawę.
Zobacz także
Zresztą Liberty Walk słynie z kontrowersyjnych projektów. Na tle ekstremalnie poszerzonych Lambo i Ferrari, prezentowane Suzuki możemy spokojnie nazwać zachowawczym. Choć pakiet modyfikacji jest dość rozbudowany. Na pierwszej i jak na razie jedynej fotografii przedstawionej przez tunera widzimy tylko przód pojazdu, a na nim sporo nowości.
Tym, co najbardziej rzuca się w oczy jest z pewnością pokaźny zderzak z dużymi wlotami powietrza i diodami LED. Wygląda na na żywcem wyjęty z G-klasy... i oczywiście nieco zmniejszony. Powagi dodaje też metalowa płyta ślizgowa i solidnie wyglądający hak do holowania. Nowa jest także maska z wybrzuszeniem sugerującym, że znajdziemy pod nią solidne V8. Z tego co nam jednak wiadomo, tuner nie przewiduje zmian w napędzie.
Liberty Walk nie byłoby sobą, gdyby nie szerokie nadkola. Te nie dość, że są spore, to do tego czarne, dzięki czemu odznaczają się na tle białej karoserii. Jak przystało na prawdziwą terenówkę, zamontowano też aluminiowe podstopnice. Całość natomiast zwieńczono dodatkowym oświetleniem, które zamontowano na dachu. "Gelenda" pełną gębą!
Chętni mogą już składać zamówienia. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, szczęśliwi właściciele nowiutkiego Jimny, będą mogli przyozdobić swoje auta w prezentowany pakiet jeszcze w tym roku. Ceny na razie nie są znane, lecz wiadomo, że zestaw raczej nie będzie kosztował więcej niż kilka tysięcy dolarów.