Nowe obowiązkowe wyposażenie samochodu. Różnicy w cenie mamy nie poczuć
Od 2022 r. samochody sprzedawane w Unii Europejskiej będą musiały być wyposażone w szereg aktywnych systemów zwiększających bezpieczeństwo. O ile więcej zapłacimy za samochody? Według najnowszych szacunków będzie to niewielka kwota. Tylko dlaczego dziś trzeba sporo dopłacać?
30.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nowe przepisy
Jednym z celów Unii Europejskiej jest zmniejszenie liczby wypadków drogowych i ich ofiar. To właśnie dlatego ustanowione w 2019 r. przepisy zmienią samochody. Od maja 2022 r. wszystkie nowe modele i generacje aut, a od maja 2024 r. wszystkie pojazdy osobowe sprzedawane w Unii Europejskiej, będą musiały mieć na pokładzie szereg systemów zwiększających bezpieczeństwo jazdy. O jakie układy chodzi?
W pierwszym rzędzie będzie to system automatycznego hamowania przed przeszkodą, system utrzymywania pojazdu w pasie ruchu oraz asystent wspomagający cofanie. Te elementy są w stanie bezpośrednio przyczynić się do uniknięcia kolizji bądź zmniejszą rozmiar zdarzenia.
Oprócz nich obligatoryjne staną się również systemy nieco mniejszej wagi. Chodzi o układ wykrywający zmęczenie lub rozkojarzenie kierowcy, system inteligentnego dostosowania prędkości do ograniczeń, instalacja dostosowana do zamontowania blokady alkoholowej czy rejestrator danych na temat wypadków.
Ile to wszystko będzie kosztowało? Najnowsza opinia na ten temat może być zaskakujący. Według cytowanych przez instytut Samar ekspertów Stowarzyszenia Dystrybutorów i Części Zamiennych, ma być to jedynie 70-80 euro, czyli 300-350 zł. To kwota tak niska, że aż zaskakująca. A ile za takie wyposażenie płacimy teraz?
Elektroniczny atut
Wielu zmotoryzowanych narzeka, że poszczególne modele samochodów stały się do siebie bardzo podobne. Jak więc wybrać jeden z nich? Elektroniczne układy wspierające kierowcę są dziś właśnie takim wyróżnikiem, a niektórzy producenci wiele z nich dają już w standardzie. Jest tak na przykład w cenionej wśród klientów indywidualnych Toyocie Corolli. To samo - z wyjątkiem asystenta pasa ruchu - znajdziemy w każdym Volkswagenie T-Rocu. Wszystkie systemy wymagane od 2022 r, a nawet nieco więcej, w standardzie znajdziemy w modnym Volvo XC40. Nie jest tak jednak w każdym modelu.
W przypadku Opla Crosslanda X, spośród wymienionych w przepisach UE systemów, bez dopłaty otrzymamy system ostrzegania przed niezamierzoną zmianą pasa ruchu. Pakiet wyposażenia dodatkowego z czujnikami parkowania, systemem antykolizyjnym oraz wykrywania zmęczenia kierowcy kosztuje 4,3 tys. zł. Za podobne wyposażenie w Citroenie C3 trzeba zapłacić 4,6 tys. zł w przypadku auta w słabszym standardzie lub 2 tys. zł w przypadku auta w bogatszej konfiguracji. Do Fiata Tipo trzeba byłoby dołożyć 4,2 tys. zł.
Zmiany w obowiązkowym wyposażeniu aut wejdą w życie za trzy lata. Czy możliwe jest, by w tym czasie branża była w stanie obniżyć ceny aktywnych systemów bezpieczeństwa tak, by kupujący nowe auto właściwie tego nie poczuł? Gdy popatrzymy na ostatnie z przytoczonych przykładów, wydaje się to mało prawdopodobne. Z drugiej jednak strony warto zauważyć, że już dziś niektóre oferujące takie rozwiązania modele nie są znacznie droższe od rywali, którzy nie mają tak bogatej oferty w standardzie.
Wygląda na to, że nowe przepisy spowodują spore zmiany w kwestii komponowania dodatkowych pakietów. W efekcie klienci mogą otrzymywać systemy poprawiające bezpieczeństwo bez towarzystwa mniej potrzebnych im gadżetów.