Nowa Toyota Tundra żegna się z potężnym silnikiem, ale i tak imponuje możliwościami
Tundra to jeden z najpotężniejszych pick-upów na świecie. Właśnie doczekała się nowej odsłony, która zgodnie z obecnie panującymi trendami straciła ośmiocylindrowy napęd. Na szczęście Japończycy zaproponowali naprawdę godne zastępstwo.
20.09.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tundra to marka sama w sobie. Choć jest wytworem Japończyków, świetnie radzi sobie w typowo amerykańskim segmencie pickupów, rywalizując z Fordem F-150 czy RAM-em 1500. Najnowsza odsłona modelu zdaje się mieć wszystko czego potrzeba, by podtrzymać zainteresowanie klientów. Szkoda tylko, że straciła potężne, 5,7 litrowe V8.
Nie ma jednak nad czym płakać, gdyż to, co dostaniemy w zastępstwie, nie rozczarowuje. Mowa o 3,5-litrowym V6 z podwójnym doładowaniem, które w podstawowym wydaniu generuje 395 KM mocy i 650 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Chętni na więcej mogą wybrać hybrydę opartą na tym samym silniku - wówczas dostaną 444 KM i 790 Nm.
Takie parametry są więcej niż wystarczające nawet w ogromnym pick-upie, czego najlepszy dowód stanowią wartości maksymalnego uciągu. Benzynowe wydanie może holować przyczepę o masie do 4620 kg. W przypadku hybrydy będzie to 5435 kg. Co więcej, na pace można przewieźć nawet tonę ładunku, choć wiele zależy od konfiguracji kabiny. Do wyboru będą dwie wersje różniące się wymiarami: Double Cab i Crew Max.
Każda powinna zapewnić wystarczającą przestrzeń i komfort dla 5 osób. Tym bardziej, że Tundra nie stroni od luksusów. W topowych wersjach dostaniemy m.in. skórzaną tapicerkę czy rozbudowane multimedia z 14-calowym ekranem. W uboższych odmianach przekątna wyniesie 8 cali. Jest też pełny pakiet systemów wsparcia wraz z asystentem holowania i cała masa przydatnych schowków.
Najciekawszą propozycją wydaje się jednak odmiana TRD (Toyota Racing Development), która dołącza do grona ostrych pick-upów. Klienci dostaną tu większy prześwit, wyczynowe opony, dodatkowe wzmocnienia ramy i zawieszenie o zwiększonym skoku. Wszystko to przyprawione bojowymi dodatkami w postaci szerszych zderzaków czy odważnych wstawek kolorystycznych.
Niestety nowa Tundra ma jedną poważną wadę - tak jak poprzednie odsłony nie będzie dostępna w Europie. Chętnym pozostanie jedynie prywatny import. Ceny w USA zapowiadają się dość atrakcyjnie - od 36 tys. dolarów za podstawowe wydanie do około 60 tys. w przypadku wersji TRD.