Starsi kierowcy się mylą. Jeżdżąc w ten sposób tracisz moc i paliwo

Każdy kierowca starszej daty wie, żeby zmienić bieg w starym dieslu, należy wkręcić go na 2000 obr./min, natomiast silnik benzynowy wymaga nieco wyższych obrotów. Ta technika jazdy nie zawsze się sprawdza. Szczególnie w nowszych autach.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © autokult | Mariusz Zmysłowski

22.01.2024 | aktual.: 22.01.2024 11:19

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Współczesne samochody i silniki są projektowane w taki sposób, że różnice w technice jazdy między dieslem a samochodem z silnikiem benzynowym są minimalne. Jeśli nie bierzemy udziału w wyścigu, to biegi można zmieniać w zakresie 1500-2000 obr./min bez obaw o nadmierne obciążenie silnika, a jednocześnie z pełną świadomością, że dzięki temu oszczędzamy paliwo. Niektóre doładowane samochody z silnikiem benzynowym mają charakterystykę wolnoobrotową, która jest bardziej wyraźna niż w niektórych dieslach.

Na przykład, niemiecki silnik benzynowy 2.0 TSI skonfigurowany z automatyczną skrzynią biegów często zmienia biegi jeszcze przed osiągnięciem przez wskazówkę obrotomierza 1500 obr./min. Tak samo można jeździć z ręczną skrzynią biegów, pod warunkiem, że nie wciskamy zbyt mocno pedału gazu. Zakres powyżej 2500 obr./min można obecnie uznać za taki, który wykorzystuje się głównie do wyprzedzania. Tymczasem mniej chętny do współpracy na niskich obrotach jest na przykład diesel Renault 1.5 dCi.

Głównie jeżdżę nowymi samochodami testowymi i jestem "wychowany" do jazdy autem tak jak większość osób z co najmniej 20-letnim stażem za kierownicą. Nie byłem nigdy taksówkarzem, więc dla mnie świętością było utrzymanie 3000 obr./min w samochodzie z silnikiem benzynowym. Wszystko poniżej tego poziomu było dla mnie zdecydowanie nieodpowiednie. Czasami też zauważam w waszych komentarzach, że jazda na niskich obrotach to rzekomo "zabójstwo" dla silnika.

Doświadczyłem tego na własnej skórze nie dalej jak wczoraj, kiedy miałem okazję jeździć samochodem z 1999 roku, wyposażonym w jeszcze bardziej przestarzały silnik. Odczuwałem coś, czego od dawna nie doświadczałem - brak obrotów i mocy jednocześnie. Często z przyzwyczajenia utrzymywałem tak niskie obroty (około 2000), że silnik nie dawał rady i zaczynał szarpać. Wtedy przypomniałem sobie, że zasady się nie zmieniają, ale samochody tak. Nie znam nowoczesnego silnika, który nie dałby rady przyspieszyć przy 2000 obrotów na minutę pod lekkie wzniesienie.

Dlaczego nowoczesne silniki są w stanie to zrobić, a stare nie? Przede wszystkim chodzi o charakterystykę, zwłaszcza wysoki moment obrotowy. Dzisiejsze jednostki o pojemności 1 litra generują tyle momentu obrotowego, co silniki o dwukrotnie większej pojemności 20 lat temu. Na przykład silnik 2.0t Volvo z końca lat 90. daje maksymalnie 240 Nm momentu obrotowego. Współczesny litrowy EcoBoost Forda dostarcza tyle samo, ale w korzystniejszym zakresie obrotów.

Po drugie, nowe silniki są specjalnie do tego zaprojektowane. Owszem, przy niskich obrotach i wysokich obciążeniach mają problemy, ale innego rodzaju. Układ korbowy wytrzymuje, choć w cylindrze dzieją się rzeczy niezwykłe (na przykład spalanie superstukowe). Niemniej jednak, jeśli nie przesadzamy, nie ma się czego obawiać.

Po trzecie, oleje silnikowe również uległy zmianie. Współczesne oleje o niskiej lepkości, ale wysokiej odporności filmu olejowego, zabezpieczają silniki przed obciążeniem na niskich obrotach znacznie lepiej niż 20 lat temu.

Po czwarte, mamy do czynienia z kołami dwumasowymi. Takie rozwiązanie eliminuje odczuwalne przy niskich obrotach wibracje i trochę oszukuje kierowcę. Choć nie wszystkie małe jednostki benzynowe mają koła dwumasowe, warto mieć to na uwadze, aby nie przesadzić.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po piąte, mamy do czynienia ze skrzyniami wielobiegowymi. Większa liczba przełożeń pozwala na korzystanie z węższego i niższego zakresu obrotów, choć wymaga częstszego sięgania do drążka. Lepsza sytuacja dotyczy silników z automatycznymi skrzyniami biegów o siedmiu lub ośmiu przełożeniach, które zmieniają biegi co chwila.

Przesiadka ze starego samochodu do nowoczesnego (nawet 10-letniego) to nie tylko zmiana auta na nowsze, ale także zmiana techniki jazdy. Nie musimy już tak pilnować obrotów, nie musimy redukować biegów pod górę, kiedy strzałka pokazuje wartość 2000 obrotów na minutę. To już jest przeszłość. Taka technika jazdy po prostu się nie opłaca.

Korzystając z niskich obrotów, ale w rozsądny sposób, można osiągnąć naprawdę niskie wartości zużycia paliwa. Współczesny Passat 2.0 TSI zużywa tyle paliwa, co 20-letnie kompakty o dwu- a nawet trzykrotnie mniejszej mocy. Wystarczy odpowiednia technika jazdy.

Nawet jeśli mamy do czynienia ze starym autem, takim jak to, którym ostatnio się przejechałem, ta technika działa. Z ponad 200-kilometrowej trasy wynik spalania 6,6 l/100 km i to przy sporym obciążeniu pozytywnie mnie zaskoczył. Gdybym jechał "po staremu", trzymając obroty i myśląc o panewkach, zużycie paliwa byłoby zdecydowanie większe. Na pewno byłoby większe w nowoczesnym aucie, gdyby przestrzegać starych zasad.

poradnikspalanieecodriving
Komentarze (64)