Nie hamował przed bocianem. Internauci rozwścieczeni
Uczący się latać bocian zderzył się z nadjeżdżającą ciężarówką. Jak twierdzi świadek, kierowca zestawu nawet nie próbował hamować. Zwierzę zginęło, a internauci nie mogą uwierzyć w znieczulicę prowadzącego auto. Obawiam się jednak, że hamowanie niewiele by pomogło.
28.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sytuacja miała miejsce na drodze do Białowieży w Grabowcu. Uczący się latać ptak wyleciał na wprost jadącej ciężarówki. Jak twierdzi świadek zdarzenia, "bezmyślny kierowca tira widząc, że leci nisko, bo uczył się latać, nie zwolnił. A mógł". Internauci również nie pozostawiają suchej nitki na kierującym. Zapominają jednak o kilku rzeczach.
Zakładając, że kierujący rzeczywiście zauważył ptaka, na hamowanie byłoby już za późno. Przeciętna masa załadowanego TIR-a to ok. 40 ton, czyli mniej więcej 20 dobrze wyposażonych, dużych SUV-ów. W takiej sytuacji droga hamowania takiego pojazdu z prędkości 70 km/h to ponad 60 metrów, a to i tak nie wliczając czasu reakcji kierowcy.
To – optymistycznie zakładając – dwa razy więcej niż w przypadku osobówki. A czym wyższa prędkość, tym dłuższe hamowanie, sięgające nawet 100 (!) metrów. Dlatego hamowanie przed "szeryfami" na autostradzie to najgłupsza rzecz, jaką można zrobić. Pomińmy oczywiście stan techniczny auta, choć w tej kategorii polskie drogi nie błyszczą.
Sam wypadek z dzikim zwierzęciem, w którym ponosi ono śmierć – wbrew niektórym opiniom – nie jest karalny. Należy jednak powiadomić nadleśnictwo o zaistniałej sytuacji. Gorzej, gdy potrącimy zwierzę i pozostawimy je bez udzielenia pomocy (nadleśnictwa lub weterynarza). Wówczas sytuacja będzie traktowana tak, jakby chodziło o człowieka. Za nieudzielenie pomocy zwierzęciu grozi nam kara aresztu lub grzywny do 5 tys. zł.