Używane elektryki stoją na placach. Niemcy już ich nie chcą
Szybki rozwój technologii, niepewność co do stanu ogniw oraz słabo rozwinięta infrastruktura ładowania. Rynek elektrycznych samochodów używanych w Niemczech umarł – donosi serwis Tagesschau.
24.01.2024 | aktual.: 24.01.2024 18:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jak donoszą dane Federalnego Urzędu Transportu Samochodowego, w 2023 roku w Niemczech sprzedano 97 tys. używanych "elektryków". To 1,6 proc. całego rynku "używek". Powodem są wysokie ceny: średnia kwota to ok. 38 tys. euro, więcej o 10 tys. euro niż w przypadku średnich kwot za "benzynę" czy "diesla". Analiza przeprowadzona na stronach serwisu z ogłoszeniami mobile.de wskazuje, że klienci chcą wydać ok. 14 tys. euro mniej.
Ceny znalazły się pod presją. Tagesschau zauważa, że trzyletnie samochody elektryczne sprzedawały się o 4,3 proc. taniej niż na początku roku. Spadki były o wiele mniejsze dla innych rodzajów napędu: 0,5 proc. dla jednostek benzynowych, 2,7 proc. dla silników wysokoprężnych.
Ponieważ producenci oferują coraz wyższe rabaty na nowe pojazdy elektryczne, to ceny używek również będą gwałtownie spadać. To może zwiększyć niechęć klientów, którzy nie będą mogli określić, za ile sprzedadzą swoje auto za kilka lat.
Niewiadomą dla klientów zazwyczaj jest stan akumulatora, gdyż nie ma jednolitych standardów testowania stanu ogniw. Dilerzy często mogą sprawdzić tylko pojazdy "własnej"’ marki. Stowarzyszenia branżowe chcą wprowadzić jednolite systemy pomiarowe jeszcze do połowy tego roku. Bez tego, jak i rozwoju sieci ładowania, cel 15 mln samochodów elektrycznych do 2030 roku nie będzie możliwy do osiągnięcia.