Najmniejszy SUV Lexusa już w sprzedaży. Ile trzeba zapłacić za model UX?
W segmencie kompaktowych SUV-ów premium robi się coraz ciaśniej. Do BMW X1, Audi Q3, czy Volvo XC40 dołącza właśnie nowy gracz. Jest nim Lexus UX. Ile trzeba za niego zapłacić i co otrzymamy w zamian?
18.09.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
UX mimo niewielkich rozmiarów posiada spójne i ciekawe linie nadwozia. Wygląda dojrzale i elegancko, co może dać mu przewagę nad większością konkurentów, którzy nierzadko charakteryzują się dość "zabawkowym" designem na tle swoich większych braci. Wygląd to jednak nie wszystko. Sukces, nawet w segmencie premium, uzależniony jest w dużej mierze od cenowej atrakcyjności oferty. Jak kształtuje się ona w przypadku modelu UX?
Klienci mają do wyboru dwie wersje silnikowe: benzynową UX 200 z dwulitrową jednostką o mocy 171 KM, przednim napędem i przekładnią Direct-Shift CVT oraz hybrydową UX 250h wykorzystującą ten sam motor, który dodatkowo jest wspomagany silnikiem elektrycznym. Tutaj możemy już zdecydować się na opcjonalny napęd wszystkich kół.
Oficjalna produkcja ruszy dopiero w styczniu 2019 r., ale zamówienia można będzie składać od 1 października 2018 r. Początkowo obowiązywać ma cennik promocyjny, zgodnie z którym podstawową odmianę UX-a kupimy za 139 900 zł. Później kwota ta ma wzrosnąć do 153 000 zł w przypadku wersji bazowej i 162 000 zł, jeśli zdecydujemy się na hybrydę.
Nie są to małe kwoty, lecz już w standardzie możemy liczyć na całkiem niezłe wyposażenie. Na pokładzie znajdziemy m.in. system pre-collision, asystenta pasa ruchy i aktywny tempomat. Oprócz tego otrzymamy światła LED, cyfrowe zegary, dwustrefową automatyczną klimatyzację, kamerę cofania, podgrzewane fotele i system audio z sześcioma głośnikami.
Wydaje się, że UX może odnieść sukces w segmencie kompaktowych crossoverów premium. Ceny kształtują się porównywalnie do konkurentów z podobnym napędem i wyposażeniem, a design zdecydowanie może się podobać. Jak zwykle jednak o wszystkim zadecydują klienci.