MotoClassic Wrocław 2012 – zabytkowe cuda motoryzacji [relacja autokult.pl]
Ponad 100 zabytkowych pojazdów wyprodukowanych do 1939 r. włącznie można było podziwiać na zlocie na Zamku Topacz pod Wrocławiem. Wśród eksponatów były m.in. Polskie Fiaty 508, Sokoły i modele marki Rolls-Royce.
20.08.2012 | aktual.: 30.03.2023 13:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zamek Topacz powoli urasta na polską Mekkę dla miłośników starych pojazdów. Na terenie obiektu znajduje się muzeum o powierzchni 600 m[sup]2[/sup], gdzie zgromadzono 130 aut, motocykli i skuterów, głównie produkcji polskiej. Topacz posiada też kolekcję 11. modeli Rolls-Royce i Bentley, a także największy w Polsce zbiór eksponatów związanych z tymi markami (dowody rejestracyjne, tabliczki znamionowe, plakiety rajdowe, itp.).
Fani motoryzacji skupieni w muzealnym klubie są bardzo aktywni. Kolejny raz zorganizowali imprezę, która przyciągnęła tysiące zwiedzających.
MotoClassic Wrocław 2012
MotoClassic Wrocław 2012 to druga edycja zlotu zabytkowych pojazdów. Tegoroczna, która trwała od 17 do 19 sierpnia, miała jednak rozszerzoną formułę. Po raz kolejny nie zabrakło Polskich Fiatów 508, 518 i motocykli Sokół, ale pojawiły się też całkiem nowe eksponaty.
"Nawet teraz nasza impreza jest drugą edycją zlotu pojazdów z czasów II Rzeczpospolitej. Jednak to jest grono troszeczkę zamknięte" – mówi Adam Kornafel, kustosz Muzeum Motoryzacji Topacz.
"Niestety, trzeba powiedzieć, że tych pojazdów nam nie przybywa. Nie będzie co roku takiej liczby premier, żeby duże imprezy skupiające miłośników motoryzacji zapraszały wyłącznie pojazdy polskiej produkcji. Już w zeszłym roku zapraszaliśmy wszystkie te, które są związane z historią Polski".
"Pamiętajmy, że montowano u nas Citroeny, Chevrolety, Ople, Fordy" - kontynuuje Kornafel. "Jest dużo pięknych samochodów, też sportowych z lat 20., lat 30., które chcieliśmy pokazać. Stąd też nazwa MotoClassic Wrocław. Impreza stała się otwarta dla wszystkich pojazdów wyprodukowanych do 1939 roku. Dzięki temu przyjechały też załogi zagraniczne i bardzo dużo motocykli".
W sumie na liście zlotu widniało ponad 100 pojazdów. W tym roku liczba aut zmalała o 4, pojawiło się za to o 35 więcej motocykli. Chociaż MotoClassic ma na celu zaprezentowanie głównie modeli z okresu między I a II Wojną Światową, w Topaczu można było oglądać również samochód parowy z XIX w. oraz Triumpha z 1949 r. Ten ostatni rodzynek zapowiada dalsze zmiany w formule zlotu. Możliwe, że za rok do zamku pod Wrocławiem zawitają pojazdy z lat 50. i 60.
Imprezę prowadził Krzysztof Ibisz, który okazał się bardzo sprawnym konferansjerem. Zanim w weekend MotoClassic zawitał do zamku Topacz, w piątek pojazdy ze zlotu wzięły udział w paradzie po ulicach Wrocławia. Można je było później oglądać w Rynku.
Piękne Polskie Fiaty
Polskie Fiaty miały silną reprezentację. Szczególną uwagę warto poświęcić dwóm egzemplarzom. Pierwszym jest 508 III Junak z 1935 r., należący do Marii i Ryszarda Kramarczyków. Samochód został znaleziony na złomie w 1973 r. i ma za sobą bogatą karierę filmową.
To właśnie tym autem jeździł Henryk Kwinto (Jan Machulski) w "Vabanku". Polski Fiat pojawił się też m.in. w obrazach "Blisko coraz bliżej", "Magnat" i "Biała wizytówka".
Z panią Marią za kierownicą Kramarczykowie zdobyli w zeszłym roku tytuł Mistrza Polski w klasie Pre 45. Na koncie mają też wicemistrzostwo i trzecie miejsce w latach wcześniejszych. Ich 508 III Junak ma pod maską silnik o pojemności 995 cm3 i mocy 24 KM.
Taka sama jednostka napędza Polskiego Fiata 508 III S z 1937 r., który był jedną z gwiazd MotoClassic Wrocław. Piękna, czerwona maszyna to prawdziwy unikat.
"To jest Fiat, który był karosowany nadwoziem sportowym na podwoziu Polskiego Fiata" – mówi Adam Kornafel. "Po prostu Państwowe Zakłady Inżynierii wyprodukowały kilka takich podwozi i to rzeczywiście jest auto, które zmagało się w trudach wyścigów przed i po II wojnie".
Sportowe maszyny z Francji i Niemiec
"Przed wojną na samochodach Bugatti ścigali się polscy zawodnicy. Po wojnie również, jeszcze w latach 50." – opowiada kustosz Muzeum Topacz. "Później te samochody w jakiś sposób zniknęły, jak wszystkie auta z tamtego okresu. Po tych latach niebytu pojawił się jeden jedyny egzemplarz – jest to Bugatii T40, które udało się odrestaurować w Polsce. I ono wciąż bardzo chętnie podejmuje rękawicę prób sportowych. Właściciel pokazuje, że ten samochód może nawiązywać konkurencję często z dużo młodszymi pojazdami. Może nie z lat 70., ale na pewno z 50. i 60".
Wspomniane Bugatti T40, które zostało zaprezentowane na zlocie, to egzemplarz z 1928 roku. Jego motor o pojemności 1500 cm[sup]3[/sup] rozwijał moc 40 KM. Pojazd mógł się rozpędzić do 140 km/h. Modelem T40 startował m.in. Jan Ripper, jeden z pionierów automobilizmu w naszym kraju, pierwszy Polak, który wziął udział w Rajdzie Monte Carlo.
Na MotoClassic można było podziwiać sportowe DKW i BMW 315. "Takie autka, jak BMW 315 czy sportowy model DKW to są przykłady w tej chwili już niezwykle rzadkich samochodów. Tych aut było bardzo mało przed wojną i dziś jest ich też szalenie mało" - mówi Kornafel.
"Popularna 'dekawka', auto niekojarzące się z prestiżową półką pojazdów, prezentuje się u nas w ciekawych karoseriach. Np. załoga z Niemiec przyjechała DKW F5 Roadster. Są wersje cabrio, znacznie silniejsze od limuzyn, często z dodatkowymi otwieranymi siedzeniami. Pamiętajmy, że 'dekawki' to są auta praktycznie całkowicie drewniane. Poza błotnikami, poszyciem maski czy przednią atrapą cała konstrukcja drzwi, dachu czy nadkoli jest wykonana z drewna".
Rolls-Royce – motoryzacyjna arystokracja
Jak wspominałem we wstępie, muzeum w Topaczu ma kolekcję 11 modeli Rolls-Royce i Bentley. W tej chwili 4 z nich są w remoncie. Na MotoClassic mogliśmy oglądać dwie sztuki R-R powiązane z polską historią, chociaż sprowadzone z Wielkiej Brytanii.
Adam Kornafel: "16 takich modeli, oczywiście w różnych wersjach nadwoziowych, ale na podwoziu Rolls-Royce'a Phantoma II, sprowadzono do Polski w dwudziestoleciu międzywojennym. Jeździła nimi polska arystokracja: książę Sanguszko, książę Radziwiłł, hrabia Potocki. Korzystali z nich marszałek Piłsudski czy generał Sikorski".
"Niestety, po II wojnie światowej żaden się nie zachował. One wywędrowały w kierunku Węgier, Rumunii. Tam były po prostu zdawane w obozach internowania. Nie wiadomo co się z większością z nich stało. Cieszymy się, że możemy na takich zlotach gościć pojazdy może sprowadzone już z Anglii, ale będące odpowiednikami tych modeli z Polski".
Zloty a kultura motoryzacyjna
Na pytanie, czy w związku z rozwojem rynku oldtimerów w Polsce podnosi się poziom kultury motoryzacyjnej w naszym kraju, Adam Kornafel odpowiada: "Myślę, że na pewno tak, chociaż daleko nam jeszcze do tego, co widzimy w Niemczech czy Czechach".
Problemem jest m.in. brak kultury przechowywania pojazdów. Ponadto, wiele samochodów sprzed II wojny po jej zakończeniu było eksploatowanych do granic możliwości. Brakowało do nich części, często były przerabiane.
Kornafel dostrzega jednak pozytywne zmiany. Twierdzi, że w zasadzie zakończyły się czasy chałupniczych prac garażowych, a polscy kolekcjonerzy coraz częściej restaurują modele rzadkie, np. o unikalnym nadwoziu. W ciągu 10-15 lat znacznie podwyższyła się jakość remontowanych aut i motocykli.
Za podsumowanie MotoClassic Wrocław 2012 niech posłuży odpowiedź kustosza na pytanie o ulubiony pojazd zlotu: "Nie chcę tutaj faworyzować. Ja nie mam ulubionych pojazdów, kocham je wszystkie. Poświęcamy im wiele czasu i uwagi, a jeżeli koledzy przyjeżdżają z innymi samochodami, to na pewno nie wzbudzają u nas zazdrości".