Mazda również zamieszana w aferę spalinową. Wybierano auta do testów
Kolejny producent z Japonii zamieszany w fałszowanie testów emisji spalin i zużycia paliwa? Tym razem sprawa dotyczy Mazdy, ale przypuszczenia mediów okazały się nieprawdziwe.
09.08.2018 | aktual.: 01.10.2022 17:06
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nieprawidłowości wykryto w obowiązkowym wewnętrznym dochodzeniu po tym, jak okazało się, że podobne problemy mają inni producenci z Kraju Kwitnącej Wiśni. W afery z testami zamieszane są marki Mitsubishi, Nissan, Subaru oraz Suzuki. Nie dalej jak w czerwcu 2018 roku dymisję złożył CEO Subaru Yasuyuki Yoshinaga. Niemal równe dwa lata wcześniej takie samo wydarzenie miało miejsce na szczycie w Suzuki – rezygnację złożył Osamu Suzuki.
W Mazdzie na razie sprawa jest badana, choć zdaniem mediów wykryto już nieprawidłowości polegające na tym, że do testów wybierano konkretne egzemplarze najlepszej jakości. To niby drobiazg, ale i tak producent z Hiroszimy będzie musiał skorygować wyniki swoich testów. Raczej nie dojdzie tu do dymisji prezesa. Na drugi dzień przypuszczenia okazały się nieprawdziwe. Szerzej piszemy o tym w materiale poniżej:
W przypadku Subaru, sytuacja była o tyle ciekawa, że nie manipulowano samym przebiegiem testów, ale wynikami. Podobno wymuszano na kontrolerach "korygowanie" uzyskanych w testach rezultatów na takie, jakie spełniają wewnętrzne normy. Jednak interesujące jest to, że korekty prowadzono w różne strony. Zaniżano wyniki zbyt wysokie, ale też zawyżano te, które okazały się za dobre. Wszystko po to, by nie było dużych rozbieżności i niepotrzebnych pytań szefostwa.
Nissan również jest zamieszany w manipulacje wyników, które wykryto podczas wewnętrznej kontroli. To samo dotyczyło samochodów Mitsubishi - zresztą to Nissan doniósł na tę markę, którą potem kupił.
Natomiast w Suzuki prowadzono testy w laboratorium zamiast na wolnym powietrzu, ale tak po prawdzie japońskie marki są zamieszane w… małe aferki spalinowe w porównaniu z tym, co miało miejsce w koncernie Volkswagena. Jednak pokazuje to, że mało który producent ma czyste ręce w tej brudnej sprawie i w zasadzie nie wiadomo, komu wierzyć.