BMW M2 Racing wraz z autorem tekstu© Autokult | BMW

BMW M2 Racing to profesjonalna wyścigówka… dlatego ma tylko 4 cylindry. Dowiedziałem się ile kosztuje budżetowy motorsport

Mateusz Żuchowski
28 kwietnia 2025

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Najmniejsze coupe BMW już od dekad stanowią bardzo dogodną bazę dla stosunkowo tanich, a konkurencyjnych maszyn zdolnych osiągać duże sukcesy w wyczynowym sporcie motorowym. M2 Racing kontynuuje te ważne dla fanów motoryzacji tradycje, chociaż jest w nim kilka rozwiązań stanowiących znaki zmieniających się czasów.

W erze serii 7 z zawstydzająco wielkimi nerkami i elektrycznego iX, BMW w głębi duszy nadal pozostaje marką związaną z torami wyścigowymi. Teraz dział M (wcześniej nieprzypadkowo znany jako Motorsport) jest tak naprawdę na nich aktywniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Prowadzi globalne kampanie na czterech szczeblach profesjonalnego motorsportu, poczynając od cieszącej się obecnie wielką popularnością topowej klasy Hypercarów (z coraz lepszymi efektami: drugie miejsce dla M Hybrid V8 w 6h Imola podczas ostatniej rundy Mistrzostw Świata Wyścigów Długodystansowych WEC), przez klasę GT3 (wykorzystywaną obecnie również w słynnej niemieckiej serii DTM) po GT4.

W tej ostatniej BMW proponuje obecnie model M4 GT4 EVO, który z perspektywy profesjonalnego motorsportu stanowi wyścigowe przedszkole, ale z punktu widzenia zwykłych ludzi to w praktyce nadal statek kosmiczny, na start którego nawet w jednej rundzie regionalnych zawodów wymaga budżetu na poziomie ceny mieszkania w średniej wielkości polskim mieście.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Powyższe zdanie to nie żart, a realia motorsportu dosięgające już nawet polskiej sceny. Nic więc dziwnego, że jego popularność wśród obiecujących młodych talentów i pasjonatów, którzy chcieliby wejść w ten świat tylko półprofesjonalnie, jest jaka jest. I tak się dzieje na całym świecie, i BMW też to widzi - dlatego też wyczynowy oddział marki oferuje model poniżej klasy GT4, który na szczycie listy priorytetów ma sprowadzenie kosztów ścigania się do jak najniższego poziomu.

Przez ostatnie 10 lat taką rolę pełniły modele BMW M235i Racing, M240i Racing oraz M2 CS Racing. Łącznie sprzedano kilkaset takich aut, co jak na tak specjalistyczny produkt stanowi ogromny sukces i dowód na to, że warto kontynuować takie przedsięwzięcie. Przy okazji premiery nowego coupe serii 2 generacji G42 opracowano więc całkowicie nowy model, tym razem nazwany po prostu M2 Racing.

BMW M2 Racing podczas testów
BMW M2 Racing podczas testów© Autokult | Gruppe C Photography

Jego program wyścigowy był prowadzony od listopada 2023 r. i objął ponad 30 tys. km testów na torach wyścigowych (w praktyce sześć wyścigów 24-godzinnych). Model został oficjalnie pokazany światu w miniony weekend podczas rundy niemieckich mistrzostw DTM na torze Hockenheimring, ale ja miałem okazję oglądać go i rozmawiać z jego twórcami już prawie dwa miesiące temu. Oto czego udało mi się dowiedzieć.

BMW M2 Racing: bardziej wyczynowe, ale z mniejszym silnikiem

Jeśli kluczowa w przypadku tego modelu jest cena, to od niej zaczniemy. Ile kosztuje tanie ściganie według BMW? Cennik M2 Racing rozpoczyna się od 98 tys. euro (420 tys. zł według kursu na chwilę pisania tego tekstu), co stanowi wartość nieprzełomową, ale rzeczywiście konkurencyjną jak na realia pół-amatorskiego ścigania.

Wedle założenia twórców ta wyczynowa konstrukcja ma dzielić jak najwięcej podzespołów z drogowymi modelami marki dla obniżenia ceny zakupu i późniejszej eksploatacji, ale koszty windują elementy wymagane przez normy bezpieczeństwa FIA.

BMW M2 Racing (2025)
BMW M2 Racing (2025)© Autokult | pascal baronit

W kabinie znajdziemy ultra-wytrzymałą klatkę bezpieczeństwa, fotel kierowcy Sabelt GT-AM (z opcją awansu do Sabelt GT-Pro), automatyczny system gaśniczy, tylne światło przeciwmgielne i limiter prędkości do aktywacji w pit lane. Po stronie mechanicznej konstrukcję tworzą takie składniki jak szpera z osobnym układem chłodzenia, wyczynowe hamulce brandowane BMW M, zawieszenie KW (inspirowane zestawem z GT3, ale bez regulacji - zostaje geometria kół oraz regulacja drążków stabilizacyjnych).

Na liście opcji, których nie natrafimy w zwyczajnym aucie, znajdziemy również większe tylne skrzydło (dopuszczalne zależnie od homologacji danej serii wyścigowej), pokładową telemetrię, wytrzymalszą mieszankę hamulców do wyścigów długodystansowych, wbudowany pneumatyczny podnośnik, podświetlany numer startowy, fotel pasażera, markowy pokrowiec na auto oraz naklejki M Motorsport. Standardowo każdy egzemplarz wychodzi pokryty białym lakierem U300 Alpine White III. Jeśli zamierzasz wbijać się do czołówki, to BMW może już teraz przygotować dla Ciebie również miejsce na (wymagany w niektórych seriach wyścigowych) balast.

BMW M2 Racing (2025)
BMW M2 Racing (2025)© Autokult | AGNIESKA DOROSZEWICZ

Taka lista wyposażenia brzmi już bardzo poważnie, ale znajdziemy na niej też elementy, które wskazują na dopasowanie również dla tych kierowców, którzy nie są fabrycznymi zawodnikami BMW. Zaliczam do nich klimatyzację, przednie światła LED oraz pokładowy system trybów jazdy - zupełnie jak w drogowych modelach BMW, z tym że tutaj ustawiony przez profesjonalistów z działu M i skupiony na modelu pracy systemu kontroli trakcji.

Już sama obecność elektroniki w prowadzeniu pokazuje, jak bardzo zmienił się motorsport tylko w ciągu ostatniej dekady. Podczas premiery modelu szef BMW M Frank van Meel zwrócił uwagę, że model ten powstał w celu "dawania kierowcom maksymalnej radości z jazdy". Przejawem tego jest możliwość zamówienia również poprawiającego dźwięk wydechu z wyczynowego M3 klasy GT4, co nie brzmi w realiach wyścigowych zbyt poważnie.

BMW M2 Racing (2025)
BMW M2 Racing (2025)© BMW | pascal baronit

Może to być jednak kwestia tego, jak brzmi samo auto. Wobec awansu nazwy z poprzedzającego M240i na M2 równie ważne jak to, co znajdziemy w nowej wyścigówce M, jest też to, czego w niej nie ma. A wbrew nazwie pod maską nie ma rzędowej szóstki o pojemności trzech litrów - jej miejsce zajął dwulitrowy motor czterocylindrowy. To konwencjonalna jednostka B48 znana choćby z serii 2 Gran Coupe.

Co więcej, BMW łączy go tutaj z zupełnie najnormalniejszym siedmiobiegowym automatem ZF. Nawet jeśli obiecuje, że wpuszcza w go swoje wyczynowe oprogramowanie i podłącza do wielkich łopatek za kierownicą, to i tak taki zestaw nie pokrywa się do końca z typowym wyobrażeniem napędu, który będzie pisał kolejny rozdział w historii legendy BMW M.

BMW M2 Racing (2025)
BMW M2 Racing (2025)© Autokult | pascal baronit

Jednak w praktyce - jak na prawdziwe potrzeby zawodników liczących dwa razy każde wydane euro czy złotówkę - to więcej niż wystarczające rozwiązanie. Silnik generuje całe 313 KM i 420 Nm, co nawet przy autentycznie wielkiej jak na warunki sportowe wadze (tuż poniżej półtorej tony - grzech pierworodny wszystkich nowych BMW M) wystarczy na zapewnienie konkurencyjnego tempa w lidze aut tej klasy.

Co jednak równie ważne (jeśli nawet nie ważniejsze), zastosowanie tych podzespołów ma zagwarantować praktycznie bezobsługową eksploatację przez cały sezon jazdy. Sam pamiętam jeszcze dobrze czasy, w których nawet startujące w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski auta wymagały przeglądu silników co 10 czy 15 godzin jazdy, a skrzynia biegów po sezonie nadawała się co najmniej do demontażu i rozłożenia na części pierwsze.

BMW M2 Racing (2025)
BMW M2 Racing (2025)© Autokult | AGNIESKA DOROSZEWICZ

Fakt, że dzisiaj dużo więcej wytrzymują zwyczajne podzespoły drogowe, mówi wiele nawet nie o tym, ile zmieniło się w motorsporcie, a po prostu w seryjnych samochodach. Nawet tarcze hamulcowe standardowo montowane są tutaj takie same, jak w seryjnym BMW M2 - i również mają tutaj wykazywać żywotność porównywalną z wyczynowymi odpowiednikami.

BMW M2 Racing powstał z myślą o Niemczech, ale ma sens też w Polsce

Podczas osobistej konfrontacji z autem na tajnej prapremierze moją uwagę zwróciło wnętrze - zwłaszcza to, jak bardzo jest ono cywilizowane. Żadnych wystających rurek i dodatków na trytytki. Obok klimatyzacji znajdziemy tu zupełnie dobre materiały oraz ten sam duży ekran jak w drogowym M2 (choć tutaj iDrive służy nie do wyboru piosenek ze Spotify a kontroli podzespołów mechanicznych podzespołów).

BMW M2 Racing wraz z autorem tekstu
BMW M2 Racing wraz z autorem tekstu© Autokult | BMW

Podczas rozmów z będącego wielkim fanem wyścigów i BMW M szefem programu M2 Racing udało mi się również dowiedzieć, że w projekcie nadwozia zdecydowano się na zamknięcie nerek i pozostałych wlotów powietrza, tak aby ograniczyć ryzyko defektów znajdujących się za nimi drogich części przez resztki z rozbitych aut, czy choćby kawałków gumy latające po torze. Zamiast tego, wykorzystano tu wydajniejszy układ chłodzenia stosowany zwykle przy o połowę większym silniku S58 - czyli tym właśnie z drogowego M2.

BMW M2 Racing (2025)
BMW M2 Racing (2025)© Autokult | AGNIESZKA-DOROSZEWICZ

Sprzedaż BMW M2 Racing zacznie się w czerwcu tego roku z perspektywą pierwszych startów od początku sezonu 2026. Gdzie będzie można wtedy się taką maszyną ścigać? BMW nie wspomina póki co o występujących w różnych krajach Europy markowych pucharach M2 Racing Cup (przejście w nich na nowe modele pewnie zajmie trochę czasu), skupiając się zamiast tego na najlepiej znanym przeznaczeniu poprzednika, czyli bardzo popularnym wyścigu ADAC 24h Nürburgring.

Producent rozwija przy tym wizję startów na cały sezon NLS, którego powyższy wyścig jest elementem, oraz krajowe serie TC America, TC France, Belcar, Dutch Supercar Challenge, BMW Race Series South Africa, japoński puchar BMW & Mini Racing oraz serie DMV, STGT i NES. W naszym polskim WSMP taka maszyna dałaby awans od razu do krajowej czołówki, choć dzieliłaby Tor Poznań z jeszcze bardziej ekstremalnymi, dużo szybszymi (i stosownie droższymi) konstrukcjami.

BMW M2 Racing wraz z autorem tekstu
BMW M2 Racing wraz z autorem tekstu© Autokult | BMW

O ile M Motorsport oferuje wsparcie serwisowe przy startach tym modelem, jestem sobie w stanie wyobrazić, że przy tak dużym stopniu ułatwienia obsługi, właścicielowi na jeden track day, czy nawet weekend startów wystarczy jeden mechanik odpowiedzialny za dostarczenie wozu na tor lawetą, zmianę kół i wprowadzanie podstawowych ustawień.

Grupa osób spędzających swój wolny czas w ten sposób również w Polsce staje się coraz większa i bardziej wymagająca, i M2 Racing stanowi dla nich jak najbardziej sensowną, bo szybką, cywilizowaną i jeszcze nieabstrakcyjnie wycenioną opcję.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (1)