Maserati Turismini - kolejny brzdąc dla elity?
Ekolodzy już od dawna dają mocno w kość koncernom samochodowym. Nie, żebyśmy mieli coś przeciwko dbaniu o środowisko, ale pewne decyzje w świecie motoryzacji zakrawają na żart. Tak było, kiedy za pierwszym razem ujrzałem Astona Martina Cygnet. Przyszła pora na włoski, choć nieoficjalny odpowiednik Maserati.
14.01.2011 | aktual.: 07.10.2022 17:04
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ekolodzy już od dawna dają mocno w kość koncernom samochodowym. Nie, żebyśmy mieli coś przeciwko dbaniu o środowisko, ale pewne decyzje w świecie motoryzacji zakrawają na żart. Tak było, kiedy za pierwszym razem ujrzałem Astona Martina Cygnet. Przyszła pora na włoski, choć nieoficjalny odpowiednik Maserati.
W ubiegłym roku na salonie samochodowym w Genewie został zaprezentowany malutki Cygnet zbudowany na bazie Toyoty IQ. Jego cena wynosiła 36 000 euro. Koniec końców samochód zyskał całkiem sporą popularność, ale dla wielu fanów marki wciąż nie było jasne, dlaczego taki producent jak Aston Martin, zdecydował się na produkcję modelu niepasującego do wizerunku marki.
Jednym z powodów może być konieczność obniżenia średniej emisji dwutlenku węgla dla całej gamy produktów. Każdy z koncernów samochodowych ma narzucony przez Komisję Europejską indywidualny limit, w którym musi się zmieścić.
Czy Maserati także napotkało podobny problem? Tego prawdopodobnie się nie dowiemy. Jednak inspirowany Cygnetem projektant Fréderic Louis (Dequal) zaprezentował swoją wizję o nazwie Turismini.
Źródło: GT Spirit