Lexus LF‑A jeszcze lepszy

Jeżeli do tej pory, podobnie zresztą jak ja myślałeś, że 560 koni mechanicznych i 0.2-sekundy potrzebne na zmianę przełożenia to najlepsze co można wycisnąć z Lexusa LF-A, byłeś w błędzie. Byliśmy w błędzie. Japońska marka wypuszcza specjalną edycję swojego sportowego auta. Jeszcze mocniejsza, jeszcze szybsza, jeszcze ostrzejsza!

Lexus LF-A jeszcze lepszy
Bartosz Pokrzywiński

16.03.2010 | aktual.: 02.10.2022 20:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zawsze myślałem, że kupując auto, które niedawno zostało wypuszczone na rynek, dostaję szczyt możliwości technicznych, a więc wszystko to co udało się wycisnąć inżynierom z czterech kół, silnika i karoserii. Jak się jednak okazuje, delikatne dłonie Japończyków nie postarały się wyciskając sok z tej pomarańczy, zostawiły na później jeszcze trochę miąższu.

Wiem, że najprawdopodobniej nie ma to nic wspólnego z nowymi osiągnięciami inżynierów, jest to jedynie czysty marketing. Lexus LF-A zadebiutował na targach w Tokio, w październiku zeszłego roku. Pojazd napędzany jest za sprawą silnika V10 o pojemności 4.8-litra, który generuje 560 koni mechanicznych. Moc wędruje na tylną oś za pomocą siedmiobiegowej przekładni, która w najszybszym zestrojeniu potrafi zmieniać biegi w 0.2-sekundy.

Edycja specjalna nazwana "Special Edition", a jakże by inaczej, jest jeszcze lepsza. Dzięki nowemu programowi sterującemu komputerem silnika (ECU), udało się osiągnąć o 10 koni mechanicznych więcej, jest ich więc aż 570. Dodatkowo Lexus popracował również nad skrzynią biegów i jakimś "cudem" udało się ograniczyć czas zmiany przełożenia do 0.15-sekundy. Mamy jeszcze twardsze zawieszenie oraz inne koła.

Na zewnątrz LF-A SE odróżnimy od seryjnej wersji kolorem lakieru, auto dostępne jest w kolorze czarnym (zwykłym), czarnym matowym, Whitest White - najbielsza biel (?) oraz pomarańczowym. Uwagę zwraca też tylne skrzydło wykonane z "polimerów wzmocnionych włóknem węglowym."

Nie znamy natomiast ceny, na pewno przyjdzie zapłacić coś ekstra ponad standardowe 250.000 euro. Ciekaw jestem również czy modele edycji specjalnej wchodzą w skład 500 sztuk, które mają zostać stworzone, czy są ponad tymi ograniczeniami.

Czy tylko ja uważam, że wypuszczanie na rynek auta, które może być jeszcze lepsze, ale ze względów marketingowych nie jest, to po części nabijanie klientów w butelkę?[block position="inside"]9168[/block]

Źródło: Carscoop

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)