"Kwaśne mandaty" bronią policji. Ponownie "Polska to (ciągle) mem" [opinia]

Podobno powtarzanie tej samej czynności i oczekiwanie innego wyniku to oznaka szaleństwa. Jak więc nazwać kolejną "akcję" policji, która rozdawała kierowcom przekraczającym prędkość cytryny do zjedzenia?

To kolejna akcja policji z cytrynami
To kolejna akcja policji z cytrynami
Źródło zdjęć: © mat. prasowe policji
Mateusz Lubczański

11.05.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:14

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W ramach akcji edukacyjnej dla dzieci w Kolnie funkcjonariusze badali prędkość przejeżdżających pojazdów. Kierowcy, którzy przestrzegali przepisów, otrzymywali jabłko. Ci, którzy przekroczyli prędkość, musieli "z uśmiechem na ustach zjeść kawałek cytryny otrzymany od dzieci". Jak donosi policja, "kwaśnych mandatów" nie zabrakło.

To nie pierwsza taka akcja policji. Jeszcze we wrześniu 2021 roku na podobną – i równie edukacyjną – akcję zdecydowali się funkcjonariusze w Pruszczu Gdańskim. Wówczas aktywista Jan Śpiewak skomentował to dosadnie: "Polska to mem". Jeden z internautów napisał: "to, jakie akcje wymyślają nasi przełożeni, to jest poniżanie munduru".

Poniżanie czy też nie pozostaje kwestią dyskusyjną, ale jak widać, sok z cytryny nie przynosi spodziewanych efektów. We wrześniu 2021 pisałem o 48 tys. odebranych praw jazdy za prędkość, co było skokiem o ponad 60 proc. rok do roku. Podsumowanie 2022 roku okazało się bardziej brutalne: 55,5 tys. osób przekroczyło prędkość w terenie zabudowanym o co najmniej 50 km/h. Albo inaczej: 55,5 tys. osób zostało przyłapanych.

Policja w Krakowie donosiła o 4 tys. ukaranych w ten sposób osób w 2021 roku, a co gorsza, podkreślano tendencję wzrostową. W 2018 roku zatrzymano 1111 uprawnień, w 2019 roku – 2359.

Trudno się jednak dziwić, że jesteśmy od lat w ogonie europejskiego zestawienia dot. bezpieczeństwa na drogach. Skoro policja rozdaje zamiast mandatów sok z cytryny, Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w ciągu czterech lat nie wypowiedziała się na temat ani jednej ustawy dot. bezpieczeństwa ruchu drogowego, a osoba przyłapana na jeździe 170 km/h na motocyklu po mieście następnego dnia, tym samym pojazdem, udaje się na pielgrzymkę na Jasną Górę, to jak ma się coś zmienić?

Co ciekawe, w sprawozdaniu przedstawionym przed Komisją Administracji i Spraw Wewnętrznych zauważono, że kierowcy znacznie częściej przekraczają prędkość w zakresie 11-30 km/h. Dziwnym trafem o ile do 30 km/h mandaty za przekroczenie prędkości rosną stopniowo i powoli, o tyle od wartości 31 km/h mandat rośnie już dwukrotnie. Konkretnie, jeśli w obszarze zabudowanym jedziesz równe 80 km/h, to grozi ci 400 zł, ale za 31 km/h płacisz już 800 zł.

Komentarze (4)