Kupujesz auto używane? Oto detale, na które warto zwrócić uwagę, bo i tak za nie zapłacisz
Gdy kupuje się auto używane, łatwo przeoczyć kilka drobiazgów, które dopiero po ochłonięciu i rozpoczęciu użytkowania auta zaczynają przynosić koszty. Niby to nieduże kwoty, jednak czasami wystarczy zwrócić na to uwagę właściciela, żeby nie musieć dokładać do auta. Ile? Od kilkuset złotych do nawet 2000.
05.08.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kupując auto używane, przechodzimy w "tryb kupującego". Oglądamy samochód, sprawdzamy nadwozie, wnętrze, silnik, wykonujemy jazdę próbną. Jeśli auto się nam podoba, to podejmujemy decyzję przez pryzmat ceny i stanu technicznego. Wiele drobiazgów odchodzi na dalszy plan, nawet nie chcemy się nimi przejmować, by nie zakłócić procesu decyzyjnego.
Po powrocie do domu kupionym autem i ochłonięciu zaczynamy oglądać rzeczy, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Czy samochód ma koło zapasowe? A może nie ma nawet lewarka? Trójkąt i gaśnica to niezbędne, wymagane wyposażenie. Są to rzeczy kosztujące po kilkadziesiąt złotych, ale w myśl zasady "grosz do grosza" szybko może się z tego zrobić 200-300 zł, a nawet więcej.
Najważniejsze opony
Co prawda wiele osób zwraca uwagę na grubość bieżnika opon, ale już rzadziej sprawdzamy datę produkcji czy choćby producenta. 10-letnie gumy, a nierzadko takie są w samochodach sprowadzonych z zagranicy, nadają się tylko na śmietnik. Niezależnie od tego, czy są to "chińczyki", czy markowe opony tzw. premium.
Komplet czterech nowych opon to wydatek od 800 do nawet 2000 zł, zależnie od producenta i rozmiaru. Ten drugi czynnik jest o tyle istotny, że warto już podczas oglądania samochodu sprawdzić, ile kosztują "gumy". Są bowiem rozmiary mało popularne i może się okazać, że jedna sztuka kosztuje 600-700 zł, przez co wielu kierowcom pozostaje tylko "chińczyk".
Może być też tak, że chcąc zakupić opony całoroczne, do wyboru zostaje jeden czy dwóch producentów, albo w ogóle nie ma opon całorocznych w konkretnym rozmiarze i trzeba go zmienić. W niektórych przypadkach oznacza to kupienie nowych felg.
Jeszcze rzadziej pamięta się o kole zapasowym. Sprzedający mógł je wyjąć lub po prostu go nie mieć, a zwykła dojazdówka może kosztować ok. 100-150 zł. Jeśli chcecie mieć pełny zapas, należy spodziewać się jeszcze większego wydatku - felga plus opona. Na szczęście na aukcjach internetowych nie brakuje ofert sprzedaży jednego koła z ładną, choć nierzadko starą oponą. To najczęściej właśnie zapas... być może wyjęty z naszego samochodu.
Ile to może kosztować?
Sprawdziłem koszt doposażenia samochodu w elementy, które sprzedający mógł po prostu wyjąć i wystawić na osobnej aukcji. Okazuje się, że same drobiazgi to ok. 100-150 zł. Jeśli doliczymy do tego koło dojazdowe, koszty rosną do ponad 200 zł lub więcej, kiedy zdecydujemy się na nowe.
Co? | Za ile? |
---|---|
Gaśnica (Obowiązkowa) | 30 zł |
Trójkąt ostrzegawczy (Obowiązkowy) | 15 zł |
Podnośnik/lewarek | 40 zł |
Klucz do kół | 25 zł |
Kamizelka odblaskowa x 2 | 20 zł |
Apteczka | 30 zł |
Koło dojazdowe | 100-300 zł |
Koło zapasowe | 300-500 zł |
Zestaw naprawczy koła | ok. 100 zł |
Komplet opon | 800-2000 zł |
SUMA: | 1060-2660 zł |
Podane ceny należy traktować orientacyjnie, dotyczą produktów średniej jakości. W przypadku koła dojazdowego dolna granica to koło używane, natomiast nowe może kosztować jeszcze więcej. |
Nie liczyłem natomiast kosztów usunięcia drobnych, aczkolwiek niekiedy irytujących awarii, jak np. brak regulacji lusterka, sterowania przednią szybą, awaria zamka w klapie bagażnika czy pęknięta szyba. Takie rzeczy też należy brać pod uwagę, gdyż naprawa jednej z nich może być droższa niż wymiana napędu rozrządu czy hamulców. Często też w sprzedawanych sprowadzonych samochodach są stare akumulatory, które przy pierwszym mrozie dokończą żywota.