Kradzieże aut luksusowych w Polsce. Zmienił się cel, zmieniły się zabezpieczenia
W zeszłym tygodniu polskie kanały społecznościowe obiegła wiadomość o poszukiwaniach skradzionego Jaguara XJ. Choć takich sytuacji w Polsce jest już coraz mniej, to złodzieje przez cały czas są zainteresowani luksusowymi autami.
28.08.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Znany z programu "Wojny samochodowe" handlarz Paweł Miszta w zeszłym tygodniu prosił na Facebooku o pomoc w odnalezieniu skradzionego Jaguara XJ. Kilka dni wcześniej udało mu się w ten sposób odzyskać BMW serii 6. Oprócz dużej siły kanałów społecznościowych historia ta wskazuje na jeszcze jeden fakt: samochody luksusowe w Polsce przez cały czas są pożądane - także przez złodziei.
Kradzież aut luksusowych wygląda inaczej niż jeszcze kilka lat temu
Choć skala kradzieży aut w Polsce systematycznie maleje (obecnie jest to około 10 procent tego, z czym mieliśmy do czynienia jeszcze dwie dekady temu), policjanci oceniają, że udział modeli luksusowych w tym wyniku znacząco rośnie. Powód jest prosty: dostęp nawet do superaut staje się coraz łatwiejszy, przez co rośnie także popyt na ich części.
Obecnie złodzieje poszukują rzadkich modeli głównie właśnie po to, by je rozłożyć na części, a nie by znaleźć nabywców na całe auta. O ile jeszcze kilka lat temu szajki kradły luksusowe auta, by sprzedać je w krajach na wschód od Polski, dziś upłynniają je "na kawałki" w różnych egzotycznych częściach świata. W listopadzie ubiegłego roku dolnośląscy policjanci rozbili grupę, która wywoziła podzespoły do krajów arabskich. Nabywców bez trudu takie grupy znajdują także w Polsce.
– Kiedyś grono posiadaczy luksusowych samochodów było niewielkie. Kupowali je ludzie zamożni, którzy nie oszczędzają na częściach. Obecnie po ulicach jeździ dużo drogich aut. Niestety są osoby skłonne kupować części zamienne, nie patrząc na źródło ich pochodzenia – ocenia rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Ponieważ także najdroższe samochody posiadają obecnie bezkluczykowy dostęp do samochodu, włamanie się do nich metodą "na walizkę" nie zajmuje więcej czasu niż przy popularnych modelach. Skradzione samochody wysokiej klasy dziś jednak trudniej zalegalizować i sprzedać w wiarygodny sposób.
Łatwe do otwarcia, trudne do zbycia
Właściciele superaut w Polsce mogą jednak spać spokojnie. Producenci znają metody pracy złodziei i panujące na ich "rynku" trendy, więc odpowiadają na nowe wyzwania. – Z posiadanych przez nas informacji wynika, że kradzieże samochodów marki Ferrari czy Maserati praktycznie się nie zdarzają. Jest to kompletnie "nieopłacalne" dla złodziei zajęcie – mówi Karolina Szulęcka, dyrektor marketingu salonów Ferrari Katowice i Maserati Katowice.
– Części do tych samochodów są po prostu niesprzedawalne. Każda z nich ma swój unikalny kod. By podzespoły działały, ich instalacji może dokonać tylko autoryzowany serwis. Podczas montażu serwisanci autoryzują z centralą marki każdy zainstalowany podzespół. Jeśli jego unikalny kod został wcześniej zgłoszony jako pochodzący z kradzionego samochodu lub nie jest znane jego źródło pochodzenia, centrala nie wyda autoryzacji i nie uda się zainstalować oprogramowania. A co za tym idzie, część będzie bezużyteczna – informuje Karolina Szulęcka.
Moja rozmówczyni zauważa także, że przy naprawdę luksusowych modelach złodzieje mają jeszcze jeden problem. – Samochody takie występują w bardzo limitowanej liczbie i każdy z nich posiada wiele detali dopasowanych do swojego właściciela. Co za tym idzie, jeśli ktoś ukradłby takie auto, istnieje praktycznie stuprocentowa szansa, że zostanie ono rozpoznane – twierdzi przedstawicielka marek Ferrari i Maserati. Takiego zabezpieczenia złodzieje już nie ominą.