Poradniki i mechanikaJazda na rezerwie to spore ryzyko. Lepiej tankować wcześniej - szczególnie zimą

Jazda na rezerwie to spore ryzyko. Lepiej tankować wcześniej - szczególnie zimą

Czekanie z tankowaniem do tak zwanej głębokiej rezerwy to zły pomysł. Szczególnie jesienią i zimą. Jakie mogą być tego konsekwencje i co zrobić, gdy paliwo się skończy? Podpowiadamy, kiedy należy tankować i co robić, gdy paliwa zabraknie.

Kontrolka rezerwy paliwa
Kontrolka rezerwy paliwa
Źródło zdjęć: © fot. Shutterstock / Joshua Rainey Photography
Marcin Łobodziński

29.11.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:29

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Tankowanie zimą

Wraz z przełomem listopada i grudnia kierowcy - szczególnie aut z silnikiem Diesla - zaczynają się interesować paliwem zimowym. To już od 16 listopada jest obowiązkowo sprzedawane na polskich stacjach.

By zachować auto w dobrej formie, musimy pamiętać jeszcze o jednej ważnej zasadzie. Od jesieni do wiosny warto tankować do pełna, a na stacji pojawiać się już wtedy, gdy wskazówka zejdzie poniżej połowy baku. Dlaczego?

Ogranicza to skraplanie się wody na ściankach zbiornika paliwa, kiedy w ciągu dobry temperatura oscyluje wokół zera stopni Celsjusza. W przypadku aut, w których bak wykonany jest z metalu, zapobiega to jego korozji. Co jednak, jeśli z zasady tankujemy tylko wtedy, gdy zapali się kontrolka przedstawiająca dystrybutor?

Zapaliła się rezerwa

Niektórzy twierdzą, że gdy się zaświeci, można jeszcze bez większego stresu przejechać 50 km. W nowszych autach ostrzeżenie włącza się mniej więcej przy takim wskazaniu zasięgu. Niekiedy wystarczy, że spadnie on do ok. 70 km. Dlatego nie dziwią opinie, że rezerwa zapewnia pokonanie dystansu 100 km. Gdzie leży prawda?

Okazuje się, że gdzieś pośrodku. Rzeczywiście, 50 km można pokonać bez żadnego stresu i obaw, że paliwa zabraknie. Nie trzeba zmieniać stylu jazdy czy zwalniać. Wystarczy to samo tempo, które utrzymujecie. 100 km to bezpieczna granica dla każdego samochodu.

Jeżeli nie będziecie korzystać z pełnej mocy silnika, gwałtownie przyspieszać i nie jest to jazda po autostradzie z wysoką prędkością, przejedziecie ok. 100 km. Są samochody, które pozwalają na więcej, ale nie warto tego zakładać.

To zależy od sytuacji, bo to nic stresującego, jeżeli wiemy gdzie jest najbliższa stacja paliw. Wiele osób jeździ tak długo aż wskazówka paliwa oprze się o wartość zerową lub zgasną wszystkie kreski cyfrowego wskaźnika i nie mają z tym problemów. Jednak gorzej, gdy jesteście w trasie, nie znacie okolicy i nie widać znaków wskazujących najbliższą stację.

Jeżeli jest to możliwe, warto się zatrzymać i skorzystać z map Google w smartfonie lub nawigacji samochodowej. Wystarczy wpisać w okienko wyszukiwarki hasło "stacja paliw" i wybrać tę najbliższą lub taką, która znajduje się na waszej trasie. Po włączeniu opcji wyznacz trasę, pokaże się dystans jaki został do pokonania.

Warto też się upewnić, czy dana stacja jeszcze istnieje, gdyż nawet w przypadku Google'a można trafić na stare informacje. Fabryczne systemy nawigacyjne także mają wpisane w pamięć stacje paliw, ale tu należy ograniczyć zaufanie. Im starzy system, tym większe prawdopodobieństwo, że dane nie są aktualne.

Co zrobić, gdy stacja jest zbyt daleko? To mało prawdopodobne w Polsce, ponieważ sieć punktów tankowania jest bardzo dobrze rozwinięta, ale wszystko jest możliwe. Wówczas warto mimo wszystko jechać w konkretnym kierunku. Oszczędnie, z prędkością nie wyższą niż 50-60 km/h i tak dobierać przełożenie w skrzyni biegów, by obroty nie spadały zbyt nisko.

Zejście poniżej granicy, którą wskażą wibracje układu napędowego nie jest korzystne, nawet dla zużycia paliwa. Współczesne auta dobrze sobie radzą w zakresie 1300-1500 obr./min, ale uważamy, że 1500 to wartość, której można się trzymać i nie warto schodzić niżej. Bardziej ekonomicznie już raczej nie będzie.

Warto pilnować przebiegu i nie jechać do końca. Jeżeli pokonaliście już ponad 100 km, lepiej ostatnie 2-3 km się przejść (to tylko 15-20 min marszu), niż nagle stanąć w niefortunnym miejscu. Można też spróbować zatrzymać innego kierowcę i poprosić o podwiezienie na stację. Jeżeli traficie na uprzejmego, to może was podrzucić również do auta.

Mając odpowiednie ubezpieczenie – assistance – warto z niego skorzystać i nie wysilać ani siebie, ani samochodu. Pomoc drogowa dowiezie wam paliwo. Dobrze jest - kontaktując się z ubezpieczycielem - zapytać o warunki i zasady korzystania z tej opcji.

Na pewno powinniście z niej skorzystać, będąc na autostradzie, gdzie stacji paliw nie ma tak dużo. Jeżeli musieliście się zatrzymać, możliwie najszybciej zadzwońcie po pomoc. Niektóre pakiety assistance gwarantują dowiezienie paliwa w ciągu 30 min.

Warto jednak przemyśleć schemat działania już po zaświecenia się kontrolki. Często niedaleko od najbliższego zjazdu znajduje się stacja. Jeżeli więc na autostradzie włączy się rezerwa, a drogowskazy czy nawigacja nie informują o stacji przez najbliższe 100 km, lepiej zjechać najbliższym zjazdem i wtedy szukać.

Powolna, ekonomiczna jazda po autostradzie może być niebezpieczna, a unieruchomienie samochodu może nieść za sobą wysokie koszty (odholowanie auta na najbliższą stację ze względów bezpieczeństwa).

Jak wlać paliwo do auta?

To nie zawsze takie proste, jak może się wydawać. Współczesne samochody mają nierzadko taką konstrukcję wlewu paliwa, że bardzo trudno jest po prostu nalać z kanistra. Warto na stacji kupić taki wykonany z tworzywa sztucznego, z wężykiem i sztywną końcówką, która po włożeniu we wlew odblokuje zabezpieczenie.

Najwygodniej dolewać paliwo takim kanistrem jak na zdjęciu. Stalowe, tradycyjne wymagają dodatkowego lejka.
Najwygodniej dolewać paliwo takim kanistrem jak na zdjęciu. Stalowe, tradycyjne wymagają dodatkowego lejka.© fot. Shutterstock / Nejron Photo

Jeżeli auto jest stosunkowo młode, to w bagażniku powinniście znaleźć odpowiedni lejek lub przejściówkę do awaryjnego nalania paliwa. Warto też zajrzeć do instrukcji obsługi.

Ile paliwa trzeba wlać, żeby unieruchomione auto pojechało dalej? Jeżeli nie jest to potężny SUV czy limuzyna ze 100-litrowym zbiornikiem, z reguły wystarcza niewielka ilość, około 5 l – taką pojemność mają najmniejsze kanistry dostępne na stacjach.

Dlaczego nie warto jechać do końca?

Nawet jeżeli wiecie, że wasze auto powinno przejechać więcej niż 100 km od zapalenia się kontrolki rezerwy, to pamiętajcie, że macie do czynienia jedynie z elektroniką. Systemy pomiaru ilości paliwa czy jego zużycia nie zawsze są dokładne. Z doświadczenia wiem, że np. w oplach takie wskazania mocno mijają się ze stanem faktycznym.

Zasięg wyświetlany na ekranie komputera pokładowego na niewiele się zdaje. Dlatego warto trzymać się zasady, że gdy tylko zapali się kontrolka, najlepiej skasować licznik dziennego przebiegu kilometrów i nie przekraczać wartości 100 km nawet przy maksymalnie oszczędnej jeździe.

Co się dzieje, gdy całkowicie kończy się paliwo? Wszystko zależy od rodzaju samochodu, ale jedno jest zawsze pewne. Największe zanieczyszczenia, jakie macie w zbiorniku, trafią do układu zasilania. To może spowodować nie tylko mocne zabrudzenie filtrów, ale także pompy paliwa czy wtryskiwaczy.

We współczesnych samochodach są to delikatne i drogie podzespoły, które nie lubią takich sytuacji. Ogólnie nie zaleca się jeżdżenia autem na rezerwie, a nawet długotrwałej eksploatacji z poziomem poniżej jednej czwartej.

W niektórych autach może dojść do zapowietrzenia układu zasilania z powodu braku paliwa. Współczesne konstrukcje zwykle odpowietrzają się same. Starsze mogą wymagać użycia ręcznej pompki umieszczonej pod maską.

Niekiedy trzeba skorzystać z tzw. samostartu wtryskując go do kanału dolotowego. Pozwoli to uruchomić silnik, który następnie już sam pociągnie paliwo ze zbiornika.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (46)