Koncern Volkswagena wstrzymuje prace rozwojowe nad modelami na CNG. To może zmienić rynek
Sprężony gaz ziemny (CNG) to ekologiczne paliwo dla samochodów, które z pozycji niszowego sposobu zasilania silników na szerokie wody miała wyciągnąć Ustawa o elektromobilności. W Polsce mają powstać nowe stacje CNG. Tymczasem największy producent aut na taki gaz zmienia swoją strategię.
16.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prąd zamiast CNG
Jeszcze kilkanaście lat temu mogło się wydawać, że CNG ma przed sobą przyszłość. Koszty jazdy, choć wyższe niż w przypadku LPG, były korzystniejsze niż w paliwach tradycyjnych. Na rynku zaczęły pojawiać się modele przystosowane do takiego paliwa. Teraz sytuacja ulegnie jednak wyraźnej zmianie. Koncern Volkswagena, który w Europie ma w swoim portfolio najwięcej aut na CNG, poinformował o zmianie taktyki.
Jak podaje "Automotive News Europe", Herbert Diess, szef Volkswagena, zdecydował o wstrzymaniu prac rozwojowych nad nowymi modelami zasilanymi CNG. Uzasadnił to faktem, że koszty badawcze byłyby wyższe niż potencjalne dochody z tytuły sprzedaży takich aut. Tymczasem VW musi szukać oszczędności, by jak najwięcej przeznaczyć na wprowadzanie do oferty nowych modeli zelektryfikowanych. Niemcy chcą na ten cel przeznaczyć aż 50 mld euro, a w efekcie w ofertach poszczególnych marek koncernu ma pojawić się aż 70 zelektryfikowanych modeli.
Determinacja Volkswagena nie powinna nikogo dziwić. W 2021 r. w życie wchodzą surowe normy emisji dwutlenku węgla. Gdy średnia emisji CO2 dla samochodów sprzedanych przez daną markę okaże się wyższa niż 95 g/km, producent będzie musiał zapłacić od każdego auta karę adekwatną do poziomu przekroczenia unijnego limitu. Jeśli spełni się czarny scenariusz nakreślony przez brytyjską firmę analityczną PA Consulting, łącznie kary nałożone przez Unię Europejską mogą wynieść nawet 14,5 mld euro, a najwięcej, bo aż 4,5 mld euro, miałby zapłacić Volkswagen.
W takiej sytuacji przesunięcie środków na rozwój samochodów elektrycznych jest logiczne - w końcu w ogóle nie emitują one CO2. Można podejrzewać, że podobnie postąpią również inni producenci. Może to oznaczać poważne spowolnienie w segmencie aut napędzanych CNG, a nawet początek końca takich pojazdów wśród aut osobowych i lekkich pojazdów dostawczych. Tymczasem Polska zamierza rozwijać sieć stacji CNG.
Polska pod prąd rzeczywistości
Wprowadzona w 2018 r. Ustawa o elektromobilności przewiduje rozwój siatki miejsc, gdzie można zatankować sprężony gaz ziemny. Dziś mamy w Polsce 27 stacji CNG. Wiele wskazuje jednak na to, że niebawem będzie ich więcej. Mimo zmian na rynku, na stronie internetowej Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wciąż widnieje aktualny plan rozbudowy sieci stacji CNG o 85 punktów.
Krok ten jest oczywiście podyktowany ekologicznością gazu. Wykonane przez Instytut Transportu Samochodowego badania na silniku przeznaczonym do napędu autobusów wykazały, że rzeczywista emisja CO określona w g/kWh wyniosła 0,12 przy normie Euro 6 wynoszącej 4,00. Dla wysoce szkodliwych dla człowieka związków NOx uzyskano emisję wynoszącą 0,36 przy normie wynoszącej 0,40. W przypadku współtworzących smog pyłów PM było to 0,007 g/Wh przy normie wynoszącej 0,01.
CNG ma jednak również swoje wady. Oprócz nikłej sieci stacji tankowania jest to duża waga zbiorników na gaz oraz bardzo wąska oferta pojazdów. Obecnie spośród sprzedawanych w Polsce aut osobowych napęd CNG oferują jedynie dwa modele lekkich pojazdów dostawczych - Fiat Ducato oraz Volkswagen Caddy. To przekłada się na małe zainteresowanie CNG wśród kierowców.
Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego w lutym 2020 r. sprzedaż nowych aut osobowych i dostawczych o masie do 3,5 t zamknęła się dla pojazdów CNG z wynikiem tak niskim, że w raporcie nie ma nawet podanej liczby Podobnie jest w imporcie. W styczniu 2020 r. Polacy sprowadzili jedynie 11 aut na CNG, co dało udział wynoszący 0,00015 proc.
Czy oznacza to, że pojazdy na CNG są skrajnym marginesem? Nie do końca. W wielu miastach z tego paliwa korzystają kursujące po ulicach autobusy czy pojazdy komunalne. Raczej wątpliwe jednak jest, by w przyszłości korzystały one z planowanej sieci stacji CNG wzdłuż autostrad i dróg ekspresowych. Co prawda dziś podobny zarzut można postawić planowanym stacjom tankowania wodoru, ale różnica polega na tym, że wodór ma znacznie większe niż CNG szanse na świetlaną przyszłość.