"Klonowanie" aut i wywóz "na bliźniaka". Sprytna metoda złodziei samochodów

Złodzieje samochodów w Polsce przestawili się na kradzież niemal nowych aut. Część z nich jest potem "klonowana" i wywożona przez wschodnią granicę przy pomocy metody "na bliźniaka". Straż Graniczna tłumaczy nam, jak to się odbywa.

Dwa auta o tych samych numerach? To może być "robota" złodziei
Dwa auta o tych samych numerach? To może być "robota" złodziei
Źródło zdjęć: © Straż Graniczna
Tomasz Budzik

30.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:07

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Klonują" i wywożą

4 lutego 2021 r. funkcjonariusze straży granicznej zatrzymują w miejscowości Hołny Mejera czerwonego fiata ducato na polskich numerach rejestracyjnych. Autem podróżuje dwóch młodych Litwinów, którzy właśnie przekroczyli granicę. Po dokładniejszym sprawdzeniu okazuje się, że numery pojazdu figurowały w elektronicznym rejestrze jako sklonowane.

Kilkanaście dni wcześniej polscy pogranicznicy ze szczecińskiej placówki musieli udać się aż do świętokrzyskiego. Audi A5, które zaparkowano na jednej z posesji w tym województwie, również okazało się sklonowane, a jego wartość oszacowano na ok. 80 tys. zł. W obydwu przypadkach pojazdy trafiły na parkingi straży granicznej, a związane z nimi osoby będą musiały się tłumaczyć. O co chodzi?

Klonowanie, zwane też metodą "na bliźniaka", to sposób postępowania złodziei samochodów, którzy swojego łupu nie chcą rozbierać na części. W przypadku droższych i nowszych samochodów dla przestępców bardziej opłacalne może być podjęcie próby wywozu auta za granicę w całości. Tym bardziej że w przypadku takich pojazdów zapotrzebowanie na części bywa ograniczone – legalnie posiadane pojazdy często są naprawiane na gwarancji, więc popyt na używane podzespoły jest mniejszy.

Rejestracja kradzionego samochodu w kraju jest trudna i może wyjść na jaw. O jego zalegalizowanie znacznie łatwiej jest za granicą - najlepiej w kraju nienależącym do Unii Europejskiej. Takie państwa nie mają dostępu do międzynarodowej bazy danych policji członków Shengen. Powstaje jednak problem dotyczący przekroczenia granicy UE. I właśnie w tym momencie na scenę wkracza "klonowanie aut", zwane też metodą "na bliźniaka". Doskonałe podrobienie dokumentów samochodu nie jest łatwe. Przestępcy omijają więc ten problem.

  • Metoda "na bliźniaka" polega na tym, że przestępcy wjeżdżają do Polski z terytorium Ukrainy, Białorusi legalnymi, zarejestrowanymi pojazdami o dużej wartości. Na terytorium Polski znajduje się skradziony pojazd takiej samej marki i koloru. Pojazdy są kradzione w Polsce lub w innych krajach UE, w tych pojazdach przerabiane są numery identyfikacyjne VIN. Następnie skradziony pojazd z przerobionymi numerami ewidencyjnymi, jak również (przełożonymi – dop. red.) tablicami rejestracyjnymi wyjeżdża z Polski. Często przez inne przejście graniczne – informuje Autokult.pl ppor. Anna Michalska, rzecznik prasowy w Komendzie Głównej Straży Granicznej.

Straż Graniczna nie zdradziła mi, czy podczas kontroli funkcjonariusze widzą informacje o historii przekraczania granicy pojazdem o danych numerze rejestracyjnym czy numerze VIN. Jeśli nie, legalne auto, które przyjechało do Polski, może opuszczać ją kilka razy. Utrudnieniem dla złodziei jest tylko - po udanej akcji - przewiezienie z zagranicy legalnych tablic rejestracyjnych i dokumentów "sklonowanego" auta.

Starsze i tańsze auta są błyskawicznie rozbierane na części. Na nowszych można czasem lepiej zarobić
Starsze i tańsze auta są błyskawicznie rozbierane na części. Na nowszych można czasem lepiej zarobić© Straż Graniczna

Skala problemu - nieznana

Straż Graniczna nie prowadzi osobnych statystyk dotyczących użycia tego scenariusza przez złodziei. Nie wiadomo więc dokładnie, jak często takie przypadki mają miejsce. Nikt nie wie też, ile razy taki "numer" udaje się przestępcom. Jak informuje mnie SG, na zewnętrznej granicy Unii Europejskiej funkcjonariusze w 2017 r. zatrzymali 503 kradzione pojazdy. W 2018 r. - 513, w 2019 r. - 541, a w 2020 r. - 216. Załamanie to zapewne związane było z pandemią koronawirusa i trudnościami związanymi z przekraczaniem granicy. Dane dotyczące kradzieży aut w Polsce sugerują jednak, że gdy tylko ten problem zniknie, zjawisko może narastać.

Według danych instytutu Samar w 2020 r. skradziono w Polsce 6910 samochodów. To prawie tyle, ile w 2019 czy 2018 r. i ok. 20 proc. mniej niż w roku 2015. Złodzieje przerzucili się jednak na znacznie nowsze egzemplarze. O ile w 2015 r. aż 43 proc. skradzionych pojazdów stanowiły te liczące sobie od 6 do 10 lat, to w 2020 r. połowa skradzionych aut liczyła sobie do 4 lat.

Jak przyznają policjanci, przestępcy coraz częściej używają techniki "na walizkę". To szybki sposób kradzieży, ale podatne są na nią jedynie auta z bezkluczykowym dostępem, a więc te nowsze i lepiej wyposażone. Zdaniem mł. insp. Sebastiana Glenia z małopolskiej policji pozyskane tak samochody coraz częściej trafiają za wschodnią granicę.

Z doświadczeń policji i straży granicznej wynika, że metodą "klonowania" pojazdów posługują się złodzieje kradnący auta w Polsce, a także ci, dla których Polska jest tylko krajem tranzytowym. Zdarzają się także przypadki prób wywożenia aut na skradzione dokumenty i podrobione tablice rejestracyjne. Nawet w przypadku zgubienia dowodu rejestracyjnego warto więc zgłosić sprawę na policję. Możemy w ten sposób utrudnić życie przestępcom.

Źródło artykułu:WP Autokult
bezpieczeństwopolicjadowód rejestracyjny
Komentarze (12)