Kierowca uciekł w ostatniej chwili. Tyle zostało z auta
Skasowany samochód służby drogowej, korek na trasie S-12, wysoki mandat i sporo strachu. To bilans niebezpiecznie wyglądającej kolizji, do której doszło 30 czerwca na obwodnicy Puław. Do tragedii zabrakło naprawdę niewiele. Na szczęście pracownik GDDKiA wykazał się trzeźwością umysłu.
02.07.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Postój na drodze ekspresowej to zawsze igranie z ogniem. Przekonał się o tym pracownik GDDKiA, który podczas działań na trasie S-12 omal nie stracił życia. 65-latek zaparkował służbowego nissana, włączył światła awaryjne oraz światła błyskowe, a następnie zaczął zbierać niebezpieczne przedmioty leżące na jezdni.
W pewnym momencie zauważył ciężarówkę jadącą wprost na zaparkowanego busa i zorientował się, że jej kierowca nie zdoła wyhamować. 65-latek w ostatniej chwili przeskoczył za bariery ochronne, dzięki czemu uszedł z życiem.
Patrząc na fotografie, nietrudno domyślić się, że gdyby pracownik GDDKiA siedział w pojeździe, nie wyszedłby z wypadku cało. Służbowy nissan został doszczętnie zniszczony przez rozpędzonego tira. 28-latek, który prowadził ciężarówkę był trzeźwy. Jak informuje policja, za doprowadzenie do kolizji został ukarany wysokim mandatem i punktami karnymi.