Jechał po autostradzie zygzakiem. Trudno uwierzyć, ile promili miał kierowca
Mogłoby się wydawać, że zawodowy kierowca doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nierozsądne zachowanie na drodze może nie tylko doprowadzić do mandatu, ale też utraty pracy. Jadący tirem mieszkaniec woj. łódzkiego wsiadł jednak za kierownicę, choć zdecydowanie nie powinien.
15.12.2024 08:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zdarzenie miało miejsce na autostradzie A4 w okolicach Tarnowa. Miejscowi policjanci otrzymali zgłoszenie o kierowcy samochodu ciężarowego, który porusza się autostradą w stronę Rzeszowa, jadąc zygzakiem, a do tego z bardzo niewielką prędkością. Wywoływany przez radio CB kierowca nie odpowiadał, więc inni zawodowi kierowcy zadzwonili na policję.
Patrol ruszył na A4, ale na autostradowej obwodnicy Tarnowa nie napotkał pojazdu. Mundurowi ruszyli więc w kierunku Rzeszowa. Nie musieli jechać daleko. Około 15 km dalej, na zjeździe na MOP Jawornik napotkali ciężarówkę, której kierowca wjechał w bariery energochłonne. Na miejscu byli również inni kierowcy pojazdów ciężarowych. Ci po kolizji zatrzymali się, sprawdzili stan kierowcy, a po wyczuciu od niego alkoholu wyjęli ze stacyjki kluczyki i zaczekali na przyjazd policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
48-latek, który spowodował kolizję, okazał się mieszkańcem woj. łódzkiego. Mężczyzna natychmiast został zbadany alkomatem. Wskazał on na 1,2 mg alkoholu na litr wydychanego powietrza. To przybliżona równowartość 2,4 prom. alkoholu w organizmie. Wielkim szczęściem jest więc, że tak mocno pijany kierowca ciężarówki jadącej po autostradzie nie spowodował tragicznego wypadku. Mężczyzna odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu, spowodowanie kolizji i uszkodzenie infrastruktury drogowej.