Jazda autem po zamarzniętym jeziorze - kary, konsekwencje finansowe, gdzie wolno?
Coraz głośniej mówi się w mediach o kierowcach, którzy wjeżdżają swoimi samochodami na lód. Czy jest to bezpieczne i zgodne z prawem, ile kosztują konsekwencje takiej decyzji oraz jak się wydostać z tonącego samochodu? Oto nasze porady.
31.01.2017 | aktual.: 30.03.2023 11:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jazda po zamarzniętych jeziorach - czy jest to zgodne z prawem i bezpieczne?
Jazda po zamarzniętych jeziorach jest tradycją w wielu krajach, przede wszystkim skandynawskich i w Kanadzie. Dawniej nawet Bałtyk zamarzał na tyle solidnie, że tworzono legalne, chętnie wykorzystywane szlaki przez morze. Na kanadyjskich, północnych jeziorach jest to standard po dziś dzień, co pozwala zaoszczędzić sporo czasu firmom transportowym. Natomiast Skandynawia kojarzy nam się z tym w nieco inny sposób.
W krajach skandynawskich tworzy się rajdowe szkoły z torami na zamarzniętych jeziorach. Producenci samochodów i opon testują nowe produkty, a także szkolą kierowców. W Szwecji, Norwegii czy Finlandii, jazda po zamarzniętym jeziorze nikogo nie dziwi, ale są to przejażdżki w 100 procentach legalne. A jak jest u nas?
Czy jazda po zamarzniętym jeziorze jest zgodna z prawem?
Jeżeli przyjmiemy zasadę, że legalne jest to, czego prawo nie zakazuje, to tak. Nie ma w Polsce prawa, które by to w jakikolwiek sposób regulowało. Aby legalnie wjechać na taflę zamarzniętego jeziora, należy zrobić to także zgodnie z prawem, ale często miejsca dojazdu są wyłączone z ruchu pojazdów. Nie ma z tym żadnego problemu na prywatnych stawach, zlokalizowanych na polach czy łąkach.
Czy za wjazd na zmarznięte jezioro można dostać mandat?
Jeżeli wjedziecie na lód w sposób niezgodny z prawem, możecie zostać ukarani za samo pokonanie drogi na jezioro. Zwykle będzie się to wiązało z mandatem za złamanie zakazu wjazdu lub ruchu, czyli 250 zł i 5 pkt karnych. Teoretycznie policjant może wystawić również mandat za używanie pojazdu w sposób zagrażający bezpieczeństwu osoby znajdującej się w aucie lub poza nim.
Za to grozi nałożenie na kierowcę mandatu w wysokości 200 zł. Od niego można się odwołać, jeżeli nic się nie stało, ponieważ dopiero po wypadku związanym z takim czynem funkcjonariusz może skorzystać z powyższego prawa.
W praktyce mandat może wystawić także straż leśna, ale tylko pod warunkiem, że jezioro czy sama plaża jest częścią lasu państwowego. Wówczas obowiązuje prawo zakazujące jazdy samochodem po terenie leśnym. Grozi za to zwykle mandat do 500 zł. Pisaliśmy o tym dokładniej w poniższym artykule:
Jaka grubość lodu jest bezpieczna?
Zasadniczo żaden lód nie jest bezpieczny, ponieważ nie jest stały i stabilny. Pojęcie bezpiecznego lodu nie istnieje i jest tylko teorią, a żeby określić, czy da się po nim jeździć pojazdem, trzeba by go zbadać. Nawet na organizowanych szlakach lodowych czy w trakcie różnego rodzaju jazd zorganizowanych czuwają patrole i osoby odpowiadające za bezpieczeństwo i pomoc ewentualnie topiącym się autom i kierowcom.
Teoretycznie da się określić bezpieczną grubość lodu. Jeżeli temperatura jest zdecydowanie poniżej zera, a lód jest w miarę świeży i tworzy taflę na wodzie stojącej (jezioro, staw), to bezpieczna jego grubość dla samochodu osobowego wynosi około 20-30 cm. Cięższe auta nie powinny wpaść do wody, jeżeli do grubości dodamy kolejne 10 cm. Pieszemu czy rowerzyście wystarczy około 7-10 cm. To jednak tylko teoria.
Warto dodać, że powyższe parametry dotyczą tzw. czarnego lodu. Lód szary jest dwukrotnie słabszy od ciemnego. Pamiętajcie też, że lód może mieć różną grubość w różnych miejscach zbiornika. Szczególnie słaby jest tam, gdzie woda się porusza. To miejsca-pułapki. Żadna grubość nie zapewnia pełnego bezpieczeństwa. Właśnie dlatego, mimo braku prawnych regulacji, nie powinno się kusić losu. To po prostu bardzo niebezpieczne - nie róbcie tego.
Auto wpada do wody – jak się zachować?
Jeżeli już znajdziecie się w sytuacji, że lód pod waszym autem zaczyna pękać, jak najszybciej kierujcie się w stronę brzegu po możliwie najkrótszej drodze. Niezależnie od tego, czy jesteście poza samochodem czy też nim jedziecie. Jeżeli jest taka możliwość, lepiej wyjść z auta i uciekać pieszo. Pamiętajcie, że samochód jest w pewnym sensie pułapką, z której można się nie wydostać.
Tonący samochód tworzy dwa zagrożenia. Po pierwsze, trudno z niego wysiąść, zwłaszcza gdy dostaniecie się pod lód. Po drugie, gdy tonie, może spowodować zawirowanie, które pociągnie was w stronę dna. Jeżeli już znajdziecie się w tonącym samochodzie, pamiętajcie o tym, by działać zdecydowanie.
Zacznijcie od jak najszybszego odpięcia pasów i otwarcia centralnego zamka. Ogólnie nie jest dobrym pomysłem korzystanie na tafli lodu z tych urządzeń. W drugiej kolejności, postarajcie się otworzyć drzwi. Macie na to 3-4 sekundy. Jeżeli się nie uda, bo opór wody jest zbyt silny, otwórzcie szybę, przez którą chcecie wyjść.
Najlepiej z przodu, ponieważ jest ona większa i otwiera się szerzej. Gdy już jeździcie po lodzie, najlepiej róbcie to z otwartymi szybami. Pamiętajcie, by z urządzeń sterowanych elektrycznie korzystać jak najszybciej, ponieważ w wodzie mogą przestać działać.
Warto w aucie wozić coś, czym można rozbić szybę, jeżeli ta nie da się otworzyć. Nie tylko wybierając się na jezioro. Nie mając niczego, możecie skorzystać z metalowych części auta (klamra pasa lub prowadnice zagłówka). Uderzajcie w miejsce styku szyby z krawędziami nadwozia – tam szkoło jest najdelikatniejsze.
Jeżeli nie jesteście w stanie wybić szyby, musicie poczekać na napełnienie wnętrza wodą, co jest przerażające i wymaga zimnej krwi. Jednak wtedy ciśnienie z zewnątrz zrówna się z tym w środku, co pozwoli otworzyć drzwi. Trzeba czekać aż cała kabina zostanie wypełniona wodą, zatem należy się przygotować na dłuższe wstrzymanie oddechu. To jednak już sytuacja ekstremalna - taki przebieg wydarzeń należy traktować jako absolutną ostateczność.
Konsekwencje prawne i finansowe utopienia samochodu w jeziorze
Po wydostaniu się z auta i z wody, możecie się cieszyć, że uratowaliście życie. Jednak czekają was jeszcze konsekwencje fatalnej decyzji. Głównie finansowe, choć możecie być też ukarani za zanieczyszczanie środowiska. To jednak nie jest tak prosta sprawa, ponieważ w aucie wszystkie układy z płynami są szczelne. Tak czy inaczej, samochód trzeba wyciągnąć.
Wiele osób myśli, że zajmuje się tym straż pożarna. Generalnie służby państwowe pracują tylko wtedy, gdy istnieje zagrożenie zdrowia lub życia, aczkolwiek często są wykorzystywane do asysty. Trudno oszacować koszt wyciągnięcia samochodu z jeziora, który poniesie osoba odpowiedzialna za zdarzenie.
Jeżeli auto zapadło się przy brzegu, wówczas wystarczy dobry holownik/laweta z wyciągarką, a nawet prywatne auto terenowe. Sytuacja może być zdecydowanie trudniejsza, jeżeli brakuje dostępu i miejsca, przez które auto zostanie wyciągnięte. Wtedy może być potrzebny żuraw.
Gorzej, gdy pojazd wpadł do głębokiej wody. Praca płetwonurków, sprzętu do wyciągania z długą liną i asysta służb, mogą kosztować od kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych i potrwać wiele godzin.
Warto w tym miejscu dodać jeszcze, że auto wyciągnięte z jeziora może być poważnie uszkodzone. Jeżeli do silnika dostała się woda, to najczęściej nadaje się on do wymiany. To samo dotyczy wielu jego podzespołów.
Tapicerka po kilkugodzinnym "postoju" w jeziorze może wymagać kosztownych zabiegów w celu przywrócenia jej do wcześniejszego stanu. Część elektroniki może nie działać i nigdy jej nie naprawicie. Zatem i tu trudno oszacować koszty, ale można to zrobić w prosty sposób. Oszacujcie, na ile cenicie swój samochód - mniej więcej tyle stracicie.
Lepsza alternatywa
Nie licząc wędkarzy, którym nie chce się iść pieszo w miejsce połowu, jazdę po jeziorze uprawiają głównie kierowcy, którzy chcą się trochę poślizgać. Takim osobom zalecamy poszukanie miejsc do tego wyznaczonych (ośrodki szkolenia i tory z lodem lub ubitym śniegiem, lotniska).
Nawet w Polsce przygotowuje się tafle zamarzniętych jezior do jazdy samochodem, m.in. na Zalewie Zegrzyńskim w okolicach Warszawy, gdzie można w pełni legalnie i w miarę bezpiecznie pojeździć po lodzie, który jest kontrolowany przez specjalistów.