Jak kupić samochód za 2 tys. zł? Zacznij od totalnej zmiany podejścia
Najtańsze auta używane wciąż są w cenie. Realia rynkowe pokazują, że trudno kupić sensowny pojazd do kwoty 2 tys. zł. Są nawet firmy, które wyspecjalizowały się w tanich pojazdach. Dlaczego ludzie ich szukają i jak podejść do zakupu bardzo taniego samochodu?
29.06.2018 | aktual.: 19.10.2022 14:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dlaczego ludzie kupują tanie samochody?
Nawet nie tanie, bo takie mieszczą się w przedziale do 5 tys. zł. Za 2 tys. zł to raczej auta ekstremalnie tanie. Jako że sam jestem na etapie zakupu "jeżdżącego szrota", wiem coś na ten temat. Dojazdy do pracy lub na studia, dowożenie dzieci do szkoły, pierwszy samochód dla nastolatka, coś do "katowania" – to najczęstsze powody do zakupu samochodów, które w znakomitej większości od kilku lat powinny znajdować się na złomowisku, a nie w komisach.
Są jednak osoby, które traktują taki zakup całkiem poważnie i ma być to ich jedyne auto. Co ciekawe, dość często supertanimi samochodami interesują się panie.
Zachód ma lepiej, na wschodzie drożej
Będąc przez ostatnie kilka dni na zachodzie Polski (stamtąd też pochodzę), widziałem spore różnice w cenach tanich samochodów. O ile za 2 tys. zł można w zachodniopomorskim lub lubuskim kupić już coś przyzwoitego, o tyle w mazowieckim będzie to raczej jeżdżący złom. Ze wschodu Polski takie pojazdy często wyjeżdżają jeszcze dalej, za granicę.
Typowe poradniki odłóż na bok
Jeżeli masz zamiar się podpierać typowymi poradnikami zakupowymi oraz opisami modeli, nie trać czasu. To nie ma sensu. Auta za 2 tys. zł to zupełnie inne pojazdy niż te same modele za 6 tys, zł. Nie ma tu już typowych niedomagań, lecz awarie, które nie zostały usunięte. Korozja to zjawisko powszechne, a każdy egzemplarz ma jakąś poważniejszą usterkę.
Według poradników, toyoty są najbardziej niezawodne, ale czy ta zasada dotyczy samochodów za 2 tys. zł? Nie. O wiele bardziej zadbane mogą być modele uchodzące za awaryjne, z prostego powodu – przy toyocie niczego nie trzeba robić, a peugeot ciągle wymaga napraw. Podejście "nic nie trzeba robić" mści się najbardziej po kilkunastu latach eksploatacji.
Poza tym, samochody o znacznie wyższej utracie wartości, mniej atrakcyjne, są po prostu młodsze, co oznacza, że nierzadko bardziej bogato wyposażone i w lepszej kondycji.
Samo podejście do zakupu musisz zmienić w stosunku do tego jak byś kupował samochód za 20 tys. zł. Nawet handlarze podchodzą do tematu luźniej i, co ciekawe, uczciwiej. Oto moje wskazówki.
Nietypowe modele sobie daruj
Nierzadko w grupie najtańszych pojazdów znajdziesz nietypowe modele. Lepiej sobie takie darować i zostawić je entuzjastom. Pamiętaj, że koszty napraw to nie tylko ceny części, ale także ich dostępność. Dlatego dobrym wyborem są najbardziej popularne modele.
Odpuść sobie więc na przykład forda scorpio, renault 21, citroëna ZX czy peugeota 309. Nie warto ryzykować nawet zakupu modeli znanych, ale rzadko już spotykanych. Będziesz potrzebował części używanych, a ich nie będzie. Popularne fiaty, fordy, ople, volkswageny, daewoo czy toyoty to najlepszy wybór.
Wiek nie ma znaczenia?
I tak, i nie. Im młodsze auto, tym zwykle lepsza jego kondycja i to zasadniczo jest prawda. Jednak inna sprawa to generacja modelu. Golf II kosztujący tyle samo co Golf III może być w lepszym stanie technicznym. Szukanie na siłę młodszej generacji pojazdu może się odbić czkawką.
Naprawdę solidne auta to te z lat 80., zwłaszcza niemieckie i francuskie. Niezłe są też z lat 90. Pojazdy produkowane w XXI wieku zwykle są gorszej jakości, mniej odporne na zaniedbania, bardziej skomplikowane i trudniejsze w diagnostyce. Czasami lepiej wybrać samochód z innej epoki – byle popularny – niż coś nowocześniejszego, a z licznymi usterkami.
Papiery, które podnoszą wartość
Przegląd i OC podnoszą lub obniżają wartość pojazdu. Często takie auta są sprzedawane właśnie dlatego, że skończyła się ważność badania technicznego, a właściciel nie ma zamiaru się wpakować w kłopoty na stacji diagnostycznej – teraz wynik negatywny oznacza konieczność naprawy, a płacimy przed rozpoczęciem badania. A przecież 100 zł to aż 5-10 proc. wartości takiego pojazdu. To dlatego samochody z długim przeglądem i opłaconym OC są droższe niż te bez.
Inna sprawa, to twoje podejście. Ja jednak wolałbym kupić samochód, który przejdzie badanie techniczne na moich oczach, więc nie zależy mi na długim przeglądzie, który za rok wykaże, że samochód nadaje się na złom. Dlatego warto po podjęciu decyzji o chęci zakupu danego egzemplarza pojechać na stację diagnostyczną i umówić się ze sprzedającym, że jeśli pojazd przejdzie badanie pozytywnie, podpisujesz umowę sprzedaży.
Opłacone OC to też wartość dodana, ale należy pamiętać, że i tak czeka was rekalkulacja składki. Nie mniej jednak długie OC jest o tyle lepsze, że jeżeli wam się skończy wraz z badaniem technicznym, to nie wykupisz polisy, jeżeli okaże się, że auto nie przejdzie badania technicznego. Swoją drogą też nie przerejestrujesz pojazdu bez stempla diagnosty.
Kolejna rzecz to ważność homologacji na butlę instalacji gazowej, jeżeli pojazd jest w nią wyposażony. Przed zakupem sprawdź, ile czasu można na niej jeździć. Przedłużenie homologacji jest dość kosztowne, dlatego nierzadko w ogłoszeniach pojawia się na ten temat informacja – to kolejna rzecz, która podnosi wartość. I to w większym stopniu niż przegląd i OC.
Jak kupować samochód za 2 tys. zł?
Na pewno warto ograniczyć poszukiwania do okolic własnego miejsca zamieszkania, choć dobrym pomysłem jest również zakup auta dalej, pod warunkiem, że jest to jednorazowy wyjazd zakończony sukcesem. Nie mniej jednak, jeżeli zamierzasz trochę poszukać, nie ma sensu tracić czasu i pieniędzy na jeżdżenie po kraju w poszukiwaniu tak taniego pojazdu.
Zapomnij o marce – określ swoje potrzeby. Odrzuć na bok wszelkie sentymenty, bo w ten sposób tylko utrudniasz sobie sytuację. Czy to Daewoo czy Fiat, Volkswagen czy Toyota, ważne, by auto spełniało twoje wymagania. Policz drzwi, określ wielkość, rodzaj zasilania, pojemność silnika (ważne przy późniejszym wyliczaniu składki OC) i to wszystko.
Wyjazd po samochód dobrze jest poprzedzić dokładnym wywiadem. To zupełnie inny zakup niż auto za 20-40 tys. zł. W przypadku pojazdu za taką kwotę oględziny są najważniejsze, tak jak sprawdzenie historii powypadkowej, dokumentów, stanu technicznego. Jednak gdy mowa o samochodzie za 1-2 tys. zł ryzyko wpadki jest nieduże.
Mało kto oszukuje przy takich pojazdach, bo się nie opłaca. Sprzedający nie ugra za wiele. Dlatego idealnie byłoby dowiedzieć się wszystkiego przed wyjazdem, a pojechać już z pieniędzmi, nastawionym na zakup – dokładnie odwrotnie niż przy droższym aucie.
Oględziny można ograniczyć do minimum, bo jeżeli zaczniecie szukać wad jak w droższych samochodach, nigdy niczego nie kupicie.
Sprawdź, czy są dziury w podłodze, moim zdaniem dyskwalifikujące samochód. Korozja to powszechna rzecz, nie należy się nią nadmiernie przejmować. Większym zagrożeniem jest auto polepione ze szpachli i pianki niż z widoczną korozją. Pamiętaj jednak, że nie można podchodzić do tematu zbyt luźno, bo duże powierzchnie skorodowane mogą spowodować, że auto nie przejdzie badania technicznego. Nic więc dziwnego, że spora część jest poklejona różnymi substancjami.
Na ocenę wnętrza tanich samochodów trzeba mieć mocne nerwy. Uszkodzenia, plamy, brud – to rzeczy normalne. Nie należy się przejmować brakiem klamki, wyrwanym radiem, poobdzieraną kierownicą czy niedomykającym się schowkiem. Skupcie się lepiej, czy da się wyregulować fotel, czy nie jest urwany, czy działają pasy, wskaźniki, światła oraz niezbędne dla was wyposażenie. Ostrzegam – w autach z klimatyzacją zwykle ten element jest do naprawy.
Jazda próbna – wystarczy pięć minut
Przed rozpoczęciem jazdy próbnej ustal czy samochód łatwo odpalić. Często w autach z zasilaniem gazowym do naprawy jest układ benzynowy, bo dla poprzedniego właściciela był niepotrzebny. Nie jest to przeszkoda, ale odpowiedz sobie na pytanie: czy chcesz to robić? Nierzadko silnik, który z trudem odpala, nadaje się do remontu. Jeżeli startuje łatwo, warto przegazować na postoju, sprawdzić czy nie przerywa i nie kopci.
Podczas jazdy sprawdź, czy samochód przyspiesza płynnie i w zasadzie tyle jeśli chodzi o motor. Więcej uwagi poświęć hamowaniu – czy nie ściąga na jedną stronę, czy rzeczywiście łatwo się zatrzymać. Dobrze jest też sprawdzić, czy samochód faktycznie jedzie na wprost.
Choćby nie wiem jak tani miałby to być pojazd, usterką nie do zniesienia jest dla mnie wibrowanie kierownicy. Jeżeli i ciebie to irytuje, rozpędź się do 90 km/h i sprawdź, czy to zjawisko występuje. Wbrew pozorom często niemożliwe do usunięcia.
Stuki i skrzypienie nie są problemem. Zwykle zawieszenie to jeden z tańszych obszarów do naprawy. Gorzej, gdy nie działa poprawnie układ kierowniczy. Luzy na przekładni mogą oznaczać konieczność jej wymiany, a to kilkaset złotych wydatku.
Jednym z cenniejszych elementów tanich aut są opony. Zwykle zużyte, nierzadko różnego rodzaju na poszczególnych osiach. Pamiętaj, że zakup opon nawet używanych za 300 zł to spory wydatek przy aucie za 1-2 tys. zł.
Warto mieć kontakt z poprzednim właścicielem
To bardzo cenne przy najtańszych samochodach, więc jeżeli osoba sprzedaje auto prywatnie i widać, że jest życzliwa, to jest dodatkowy argument do zakupu. Dlaczego?
Ponieważ bardzo często w najtańszych samochodach występują niedomagania, które nie przeszkadzają tak bardzo, gdy się wie, jak z nimi żyć, a nie opłaca się ich naprawiać. Są też wykonane naprawy, które mogą być niezrozumiałe dla ciebie lub mechanika, który nie miał z tym samochodem wcześniej do czynienia. Zdarza się, że niektóre elementy pochodzą z innych modeli, a wiedza o tym wszystkim może być cenna.
Podsumowując:
- samochód ma ważne lub przejdzie badanie techniczne,
- samochód ma opłacone OC,
- butla LPG ma ważność jeszcze na kilka lat,
- nie ma dziur w podłodze,
- silnik odpala bez problemu, nie szarpie podczas przyspieszania,
- działa wszystko to, czego potrzebujesz.
- jeśli to możliwe, pozyskaj kontakt do właściciela.