Hyundai rozbije bank? Kona N to barbarzyńca wśród crossoverów
Kona N mogłaby spokojnie nazywać się KonaN. Mały crossover to niezły barbarzyńca, który do genialnej techniki znanej z i30 N dorzuca modne nadwozie i bardziej praktyczny charakter. Hyundai stworzył auto, które może być hitem.
27.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:40
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sportowe crossovery to segment, który dopiero raczkuje. Szczególnie gdy mówimy o markach nie-premium i niższych przedziałach cenowych. Klienci szukający takiego pojazdu dotychczas mieli do wyboru 200-konnego Forda Pumę ST lub 300-konnego VW T-Roka R znajdującego sią na drugim końcu mocowej skali. Lukę pomiędzy nimi wypełni Hyundai Kona N - złoty środek, który ma duże szanse by stać się najpopularniejszą z tych propozycji.
Zobacz także
Koreańczycy udowodnili już, że potrafią tworzyć emocjonujące auta za rozsądne pieniądze - kompaktowy i30 N jest przecież jednym z najwybitniejszych przedstawicieli segmentu hot hatchy. Biorąc pod uwagę, że Kona N ma wiele wspólnego ze swoim starszym bratem, raczej nie mamy powodów do obaw o odpowiednią dawkę osiągów i emocji. Zresztą już nadwozie zdradza, że to ostry zawodnik.
Design Kony N - tak samo jak zwykłej Kony - z pewnością nie jest dla każdego. Prezentowane linie trudno określić mianem zachowawczych. Producent zadbał o agresywne dodatki podkreślające sportowe aspiracje. Pakiet aerodynamiczny z czerwonymi wstawkami, fantazyjne lakiery nadwozia czy liczne wloty powietrza śmiało sugerują, z czym mamy do czynienia.
Nieco mniej spektakularnie wygląda wnętrz. Jest szare i dość zachowawcze, za to z małą 3-ramienną kierownicą i głęboko wyprofilowanymi fotelami. Są też błękitne łopatki do zmiany biegów oraz oczywiście oznaczenia N Performance.
Wspomniane łopatki to standard, gdyż standardem jest też 8-stopniowa, automatyczna skrzynia N DCT, którą znamy już jako opcję z gamy i30 N. Kompakt użyczył także silnika - 280-konną, doładowaną 2-litrówkę, która jest w stanie wykrzesać 392 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry pozwalają osiągać pierwszą setkę w 5,5 sekundy. Prędkość maksymalna wynosi natomiast 240 km/h.
Całkiem nieźle, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę niemałą masę własną (1510 kg) oraz fakt, że napęd trafia wyłącznie na przednią oś. W utrzymaniu właściwej przyczepności pomaga jednak mechanizm różnicowy o ograniczonym uślizgu, a także liczne tryby jazdy wpływające na funkcjonowanie silnika, skrzyni biegów i aktywnego, elektronicznie sterowanego zawieszenia.
W trybie N Grin Shift dostaniemy chwilowo dodatkowe 10 KM i zoptymalizowaną zmianę biegów, N Power Shift pozwoli wykrzesać maksymalne przyspieszenie, a N Track Sense Shift sprawdzi się na torze inteligentnie dostosowując przełożenia do warunków. O tym jak wszystko działa w praktyce powinniśmy przekonać się niebawem. Trudno jednak mieć wątpliwości, że Koreańczycy podeszli do tematu poważnie.
Świadczą o tym m.in. 19-calowe, kute felgi, poprawiona sztywność nadwozia czy potężny wydech z regulowanym natężeniem hałasu. Standardem będą też wydajne hamulce, które nie tracą skuteczności nawet podczas długotrwałej, agresywnej jazdy. A wszystko to w połączeniu z przydatnym wyposażeniem - np. multimediami zawierającymi mapy słynnych torów czy stoperem mierzącym czasy okrążeń.
Oczywiście nie zabraknie też dodatków używanych na co dzień, takich jak adaptacyjny tempomat, asystent pasa ruchu czy system zapobiegania kolizjom. Dokładną specyfikację wraz z cenami powinniśmy poznać w najbliższych tygodniach. Będzie pewnie nieco drożej niż w przypadku i30 N, choć chętnych i tak nie zabraknie.