Elektryczny hamulec "ręczny" niezgodny z prawem. Poseł pyta, czy wolno go stosować
W wielu nowoczesnych samochodach zamiast klasycznej dźwigni hamulca ręcznego znajdziemy niewielki przycisk. Technologia elektrycznego "ręcznego" wypiera tradycyjne rozwiązanie, ponieważ oferuje większe bezpieczeństwo. Niestety w Polsce jest to rozwiązanie nielegalne.
15.10.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poseł Krzysztof Sitarski w interpelacji do ministra infrastruktury pyta o to, czy producenci samochodów mają prawo oferować w Polsce samochody z elektrycznym hamulcem zastępującym klasyczny "ręczny". Ta wątpliwość nie jest przypadkowa. Kwestię budowy samochodów reguluje w Polsce rozporządzenie ministra infrastruktury w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz zakresu ich obowiązkowego wyposażenia (Dz.U. 2016 poz. 2022).
W par. 14 czytamy w nim:
*2) hamulec awaryjny działający na koła co najmniej jednej osi pojazdu, przeznaczony do zatrzymania pojazdu w razie awarii hamulca roboczego, z możliwością:
- regulowania intensywności hamowania,
- dokonywania hamowania z miejsca kierowcy z możliwością trzymania kierownicy przynajmniej jedną ręką;
- hamulec postojowy, przeznaczony do unieruchamiania pojazdu na wzniesieniu i spadku, z możliwością:
- działania podczas nieobecności kierowcy, przy czym robocze części hamulca powinny pozostawać w położeniu zahamowania za pomocą wyłącznie mechanicznego urządzenia,
- dokonywania hamowania z miejsca kierowcy;
wyposażenie w hamulec postojowy nie jest wymagane, jeżeli hamulec awaryjny, o którym mowa w pkt 2, spełnia wymagane warunki określone dla hamulca postojowego.*
W przypadku samochodów, w których klasyczny układ zastąpiono elektrycznym, kierowca nie ma możliwości regulowania siły działania hamulca awaryjnego. Oznacza to, że nie są one zgodne z polskimi przepisami.
Krzysztof Sitarski obnażył absurd polskiego prawa, jego anachroniczność. Gdyby urzędnicy chcieli literalnie trzymać się rozporządzenia, nie pozwoliliby na sprzedaż w Polsce aut z elektrycznym "ręcznym", a to rozwiązanie pod wieloma względami doskonalsze od tradycyjnego. Taki układ lepiej sprawdza się jako hamulec postojowy, bo nie istnieje tu ryzyko zbyt słabego zaciągnięcia dźwigni. Co więcej, w części wyposażonych w to rozwiązanie samochodów hamulec zaciąga się automatycznie po wyłączeniu silnika. Mechanizm nie pozostawia więc marginesu na błąd ludzki.
Elektryczny "ręczny" przeważnie lepiej sprawdza się również w sytuacji awaryjnej. By skorzystać z niego w ten sposób, należy pociągnąć jego dźwigienkę (lub wcisnąć przycisk) i trzymać do zatrzymania się samochodu. Mechanizm najczęściej działa na obydwie osie i z użyciem ABS-u, czego nie daje nam klasyczny hamulec ręczny. Co więcej, elektryczny mechanizm jest wykorzystywany do obsługi systemu zapobiegającego staczaniu się auta podczas ruszania na podjeździe. Ułatwia to jazdę mniej wprawnym kierowcom i pozytywnie wpływa na bezpieczeństwo. Elektryczny "ręczny" jest też wykorzystywany do zatrzymywania pojazdu przez aktywne systemy bezpieczeństwa, gdy kierowca nie reaguje (na przykład z powodu utraty świadomości) czy do zatrzymania pojazdu po zderzeniu w celu zmniejszenia prawdopodobieństwa następnej kolizji.
Oczywiście elektryczny substytut ręcznego ma też swoje wady. Znalezienie małego przełącznika w sytuacji awaryjnej jest trudniejsze niż odruchowe szarpnięcie za rączkę umieszczoną przy fotelu. Bywa też, że elektryczny hamulec odmawia posłuszeństwa zimą lub bez ostrzeżenia przestaje działać, gdy jest wyeksploatowany. Wiele zależy tu jednak od odpowiedniej diagnostyki tego elementu.
Próba zablokowania sprzedaży w Polsce aut z elektrycznym hamulcem ręcznym byłaby absurdem. Interpelacja pokazuje jednak, że w polskich przepisach znajdują się błędy, które sprawiają, że prawa poważnie nie biorą nawet urzędnicy.