Elektryczne ciężarówki nie wystarczą. Scania oferuje znacznie więcej

Są producenci, którzy skupiając się na elektromobilności, oferują gotowe pojazdy na prąd. W branży transportowej tak nie uda się nikogo przekonać. Dlatego Scania wychodzi z założenia, że klient powinien dostać kompleksowe rozwiązanie transportowe.

Pojazdy elektryczne różnych klas są już gotowe. Producenci ładowarek także. Piłka jest po stronie energetyki w Polsce
Pojazdy elektryczne różnych klas są już gotowe. Producenci ładowarek także. Piłka jest po stronie energetyki w Polsce
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Scania
Marcin Łobodziński

27.05.2022 | aktual.: 14.03.2023 12:00

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

To rynek, który w ostatnim czasie przeżył kolejne rozczarowanie. Lobbowane jako tanie i ekologiczne zasilanie gazem LNG w tym roku stało się kompletnie nieopłacalne. Do tego stopnia, że w polskich firmach stoją bezczynnie niedawno zakupione ciężarówki na gaz, a na trasy ruszyły stare diesle. Branża podchodzi więc do tematu zmiany sposoby zasilania już z większą ostrożnością.

Tymczasem Scania, jako jeden z wiodących producentów pojazdów ciężarowych, wzięła sobie na cel ograniczenie emisji CO2 poprzez nie tylko doskonalenie diesli, ale też sukcesywne wprowadzanie napędów zelektryfikowanych. Już dziś oferuje nie tylko ciężarówki na prąd, ale także hybrydę plug-in.

Scania jest gotowa na zakazy w miastach. Hybryda plug-in pojedzie normalnie na trasie, a w mieście na prądzie, bez emisji.
Scania jest gotowa na zakazy w miastach. Hybryda plug-in pojedzie normalnie na trasie, a w mieście na prądzie, bez emisji.© fot. mat. prasowe/Scania

Zdaniem przedstawicieli Scanii to za mało. Stąd umowy z firmami Ekoen i Ekoenergetyka, które pozwalają wprowadzić do branży kompleksowe rozwiązania transportowe.

Klient nie ma się przejmować zasięgiem

W pojazdach elektrycznych to zasięg jest problemem, a nie sama pojemność akumulatora. Ograniczona dostępność punktów ładowania oraz długi czas ładowania to realne problemy w mobilności. Sieć ładowarek, nawet gdyby była gęsta, musi być wyposażona również w urządzenia znacząco mocniejsze niż dotychczas stosowane. Jakie?

W transporcie ciężkim ładowarka 100-150 kW to niezbyt przydatne urządzenie. Najwyżej jako serwisowe. Tu liczą się moce rzędu 750-1500 kW, choć na tę chwilę realnie myśli się o mocy 350 czy 420 kW. I takie ładowarki mają dostarczać firmy Ekoenergetyka i Ekoen. Ich celem jest stworzenie sieci ultraszybkich HUB-ów Ekoen eTruck. To koncept wielostanowiskowej, ultraszybkiej i ogólnodostępnej stacji ładowania dostosowany do obsługi ciężarowych pojazdów elektrycznych.

W praktyce ma to wyglądać tak, że Scania dopasuje pojazd do potrzeb firmy transportowej, analizując typowe trasy i przebiegi dzienne. W przeciwieństwie do aut osobowych można tu dobrać np. liczbę akumulatorów (w niektórych pojazdach od pięciu do dziewięciu o łącznej pojemności do 300 kWh).

Idea jest taka, by w firmie transportowej każde auto, które tego potrzebuje, miało swoje przyłącze do HUB-a za pośrednictwem takiej "satelitki"
Idea jest taka, by w firmie transportowej każde auto, które tego potrzebuje, miało swoje przyłącze do HUB-a za pośrednictwem takiej "satelitki"© fot. mat. prasowe/Scania

Natomiast partnerzy Scanii zadbają o pojawienie się we właściwych lokalizacjach odpowiednio mocnych ładowarek, np. w parku maszyn czy w punktach logistycznych, a także serwisach. Kierowca ma się jak do tej pory zajmować głównie jazdą, a wszędzie, gdzie będzie to konieczne, znajdzie ładowarkę, która naładuje akumulator w takim czasie, by nie zakłócać jego pracy. Dodatkowo stała łączność ze Scania Fleet Management pozwala rozwiązać problemy, jakie pojawią się w międzyczasie, np. konieczność doładowania pojazdu.

Wszystko to brzmi pięknie, ale czas pokaże czy to nie utopia

Wszystko co opisuję powyżej to oczywiście wizja przyszłości Scanii i jej partnerów, ale rynek prędzej niż później to zweryfikuje. Przedstawiciele wymienionych firm patrzą na wszystko optymistycznie, lecz głównym problemem jest infrastruktura.

Nie to, że brakuje ładowarek, bo je można w szybkim czasie postawić. Chodzi o problemy z przyłączami o dużej mocy. To jest duże pole do popisu dla dostawców energii.

Wraz z dziennikarzami z branży transportowej wysłuchaliśmy długiego wykładu, po którym nie usłyszałem entuzjazmu z ich strony. Branża obecnie boryka się z innymi, bardziej przyziemnymi problemami niż emisja CO2. Choćby z tym, że wiele transportów jest wykonywana bez sensu pomiędzy firmami, ponieważ dużym koncernom, które na ustach mają ekologię, nie zależy na centralizacji produkcji. To one mogą jednak wymagać od transportu zeroemisyjności.

Po autostradach zamiast pociągi drogowe jak w Australii, poruszają się trzy-cztery ciężarówki jedna za drugą, kiedy jeden mocny ciągnik mógłby ciągnąć te trzy-cztery naczepy, albo choć dwie. Ciężarówki jeżdżą przez kraj w tę i z powrotem, kiedy można dużo więcej transportować koleją. Na tory można postawić kilkadziesiąt zestawów. Ponadto rząd w Polsce zupełnie nie sprzyja przedsiębiorcom, a kolejne regulacje to kolejne bariery, a nie ich burzenie.

Nie mnie oceniać, czy to się uda. Nie wszystko zależy od Scanii i jej partnerów. Pomysł na elektromobilność mają dobry, bo kompleksowy. Musi być jednak chęć po obu stronach, by to zadziałało. Ja tej chęci ze strony branży transportowej nie widziałem. Czas pokaże czy to tylko piękna utopia, czy realna przyszłość.

Komentarze (1)