Zamiast na złom, jadą dalej. Niemcy eksportują najwięcej starych aut poza Unię Europejską

Producenci dosłownie stają na głowie, by ich nowe auta spełniały normy czystości spalin. Starsze powinny trafiać na złom, ale o wiele bardziej opłaca się je eksportować. Nawet jeśli na Starym Kontynencie nie przeszłyby przeglądu.

Nie liczy się nawet stan aut - wszystko można naprawić "po taniości"
Nie liczy się nawet stan aut - wszystko można naprawić "po taniości"
Źródło zdjęć: © Vladimir Rys/Getty Images
Mateusz Lubczański

03.11.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Paryż, Madryt, Oslo, Amsterdam, Rzym czy chociażby Ateny – te miasta postanowiły sprzeciwić się jednostkom wysokoprężnym i nie wpuszczą aut napędzanych w ten sposób do ścisłego centrum. Nagonka na silniki Diesla przybiera na sile, choć dzięki filtrom i wtryskom mocznika są one w stanie spełnić wyśrubowane normy czystości spalin. Klienci namawiani są do zakupu pojazdów elektrycznych, a starsze auta powinny trafiać na złom. Słowo klucz: powinny.

Osoby związane z Programem Narodów Zjednoczonych ds. środowiska zbadały sytuację. O ile 60 proc. samochodów używanych sprzedawanych w Unii Europejskiej zostaje na jej terytorium, tak 40 proc. z nich trafia do Afryki (przez np. port w Amsterdamie) czy do Europy Wschodniej. Najczęściej są to auta stare, pozbawione skomplikowanej elektroniki, które nie powinny przejść przeglądu. Jest to nieco ponad milion aut rocznie. Ponad połowa z nich pochodzi z Niemiec. Wielka Brytania eksportuje tylko 13 proc.

Postaw na model, nie na stan

Również auta z Polski trafiają do Afryki. O dziwo, tutaj liczy się model, nie stan samochodu. Osoby związane z branżą stwierdzają, że olbrzymim wzięciem cieszą się stare toyoty czy mercedesy. Niezależnie czy jest to poobijany land cruiser (o którego coraz trudniej), stara corolla czy mercedes "kaczka". Rdza ani stan mechaniki się nie liczą – w Afryce "blacharka" ma mniejsze znaczenie, a mechanicy doskonale wiedzą, z czym mają do czynienia. Auta odbierane są spod domu, w całej Polsce, a ofert skupu nie brakuje.

W zeszłym roku sprawdzono 160 pojazdów, które udawały się do Afryki z portu w Amsterdamie. 80 proc. z nich nie nadawało się - przynajmniej z "europejskiego" punktu widzenia - do niczego. Niektóre państwa Afryki wprowadzają ban na import starych pojazdów. Większość z nich nie może sobie na to pozwolić, importując wszystko, co się da. Tak jest też np. w Polsce.

Import z Niemiec do Polski

Tegoroczny wrzesień był rekordowy pod względem importu. Do Polski przyjechało 88 626 egzemplarzy. Od początku roku – co oczywiste najsłabszego w ostatnich latach – "ściągnęliśmy" 630 tys. pojazdów. Najwięcej z nich, bo ok. 330 tys. aut, przyjechało do nas właśnie z Niemiec. Dla porównania - drugie miejsce zajmuje Francja z wynikiem zaledwie 62 tys. pojazdów. Średni wiek samochodu importowanego do Polski to 11 lat i 10 miesięcy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (21)