Jak jechać przez głęboką wodę? Radzimy, co zrobić w razie ulewy

Jazda w deszczu stwarza zagrożenie nie tylko z powodu obniżonej widoczności i śliskiej nawierzchni, ale i kałuż. Te niewielkie mają wpływ na tor jazdy. Większe natomiast mogą prowadzić do poważnych uszkodzeń pojazdu.

Podstawową zasadą przy pokonywaniu dużej kałuży jest odpowiednia redukcja prędkości
Podstawową zasadą przy pokonywaniu dużej kałuży jest odpowiednia redukcja prędkości
Źródło zdjęć: © fot. Michal Fludra/NurPhoto via Getty Images

20.08.2024 | aktual.: 30.09.2024 10:31

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wystarczy, że intensywna ulewa trwa zaledwie kilka minut, by niektóre ulice zmieniły się w wodne arterie. Zarówno niewielkie kałuże, jak i zalane ulice wymagają od nas zachowania szczególnej uwagi i niebagatelizowania potencjalnych zagrożeń.

Niepozorna kałuża na skraju drogi może stwarzać niebezpieczeństwo. Podczas szybkiej jazdy istnieje ryzyko wyrwania kierownicy z rąk lub powstania poduszki wodnej (aquaplaningu), co prowadzi do utraty przyczepności. Dodatkowo, możemy ochlapać pieszych na chodniku. W miarę możliwości warto więc omijać kałuże.

Duże kałuże groźne głównie dla nas

Nierozważne przejeżdżanie przez mniejsze kałuże może stanowić zagrożenie dla wszystkich uczestników ruchu, natomiast lekkomyślny przejazd przez zalaną ulicę niesie największe ryzyko dla nas samych. Wszystko z powodu potencjalnych uszkodzeń pojazdu spowodowanych przez wodę. Koszty naprawy mogą być wysokie, niezależnie od tego, czy prowadzimy miejskie auto, czy większego SUV-a. Na własne oczy widziałem, jak za ulicznymi "basenami" stali z podniesioną maską właściciele Opla CorsyBMW X3.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Widząc mocno zalaną drogę warto oszacować ryzyko i zdecydować, czy nie lepiej zatrzymać się na chwilę, niż narażać się na poważną awarią. Ocena rzeczywistej głębokości wody może być trudna. Krawężnik może służyć jako punkt odniesienia, ale jego wysokość nie zawsze jest proporcjonalna do nawierzchni.

Jeśli mimo wszystko zdecydujemy się jechać, powinniśmy poruszać się powoli, żeby woda wydobywająca się spod kół nie dostała się do komory silnika. Niska prędkość pomaga również uniknąć uszkodzeń opony lub felgi, jeśli pod wodą znajduje się dziura lub studzienka. Ważne jest również śledzenie ruchu wody przed nami, szczególnie jeśli poziom wody jest wysoki.

Ułamane osłony to najmniejszy problem

Szybsza jazda sprawia, że woda jest "pompowana" przez koła z większym ciśnieniem – nie tylko na zewnątrz, ale również w kierunku silnika. Chociaż odpowiednia osłona może chronić przed dostaniem się wody do komory silnika, możliwe jest jej uszkodzenie pod naporem cieczy. Wówczas zalać może nam każdy zakamarek komory. Dlatego warto regularnie sprawdzać stan osłon i upewnić się, że są poprawnie zamontowane.

To właśnie po nawałnicach, w miejscach, gdzie gromadzi się woda, często można znaleźć fragmenty osłon, zgubione tablice rejestracyjne oraz kawałki zderzaków. Istnieje jednak znacznie więcej części narażonych na uszkodzenie. Przykład? Nagłe hamowanie przed kałużą i zalanie zimną wodą rozgrzanych tarcz hamulcowych może doprowadzić do ich skrzywienia.

Elementy elektryczne również są narażone na uszkodzenia. Głównie dotyczy to czujników, alternatora (szczególnie jego obudowy), a nawet przepływomierza. Zdarza się też, że woda dociera do komputera sterującego pojazdem.

Silnik i skrzynia nie lubią wody. Koszty mogą być wysokie

Najbardziej niebezpiecznym i kosztownym scenariuszem jest jednak przedostanie się wody do komory spalania. Pomimo że kolektor ssący zazwyczaj jest umieszczony wysoko, istnieje możliwość, że wciągnie on wodę. W takiej sytuacji może być konieczny remont silnika, a nawet całkowita wymiana jednostki napędowej. Koszt? Nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Podobnie wygląda kwestia skrzyni biegów. Szczególnie automaty, które często są nafaszerowane elektroniką, mogą polec w kontakcie z wodą. Nie zawsze od razu - bywa, że usterka będąca skutkiem zalania pojawia się dopiero po jakimś czasie. Koszty napraw, tak jak w przypadku silnika, będą jednak bardzo wysokie.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (21)