Dodge Charger King Daytona to najdziksze wydanie modelu, który niebawem zniknie z rynku
Już za kilka miesięcy Dodge oficjalnie pożegna się z Chargerem i Challengerem. Wcześniej jednak wypuści na rynek siedem limitowanych wersji z serii "Last Call". Oto piąta z nich, King Daytona, która jest podobno "najdzikszą z dotychczasowych".
15.09.2022 | aktual.: 13.03.2023 15:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Charger odchodzi, ale w wielkim stylu. Kolejna, specjalna odsłona jest tego najlepszym przykładem. Nie tylko z uwagi na przykuwającą wzrok prezencję, ale i potężną moc drzemiącego pod maską Hellcata. 817 KM to o 10 więcej niż w standardowym wydaniu Hellcat Redeye Widebody i wystarczająco, by wzbudzić przerażenie zarówno w kierowcy jak i pasażerach.
Edycja King Daytona to jeżdżący hołd dla Williama Robinsona - jednej z najsławniejszych postaci sceny wyścigów równoległych na Zachodnim Wybrzeżu. Robinson startował Chargerem z 1969 roku, określanym mianem "King Daytona". To przydomek, który pojawi się na każdym z 300 egzemplarzy edycji specjalnej.
Wszystkie będą wyróżniać się także pomarańczowym lakierem Go Mango i pomarańczowymi przeszyciami w kabinie. Dodge zadbał też o unikalne, 20-calowe felgi i satynowe wstawki zdobiące nadwozie. W parze z dużą mocą idzie także wydajny układ hamulcowy Brembo z sześciotłoczkowymi zaciskami. Rzecz jasna, są one pomarańczowe. Klienci mogą też liczyć na Alkantarę i skórę Nappa w kabinie czy system audio Harman/Kardon.
King Daytona dołącza do czterech edycji z serii "Last Call" pokazanych już wcześniej. To Charger Super Bee, Challenger Shakedown oraz Charger i Challenger Scat Pack Swinger. Szósty model zadebiutuje 21 września, a ostatni podczas targów SEMA.