Czas ładowania i zasięg samochodu elektrycznego. Ile wynosi i od czego zależy?

Samochody elektryczne jeszcze nie podbiły rynku. Ich liczba sukcesywnie rośnie, nadal są jednak marginesem. W Polsce "elektryków" (BEV – Battery Electric Vehicle) jest nieco ponad 20 tysięcy. Potencjalni nabywcy najczęściej pytają o zasięg i czas ładowania. Tu nie ma jednej odpowiedzi – tak zasięg, jak i czas ładowania zależą od wielu czynników.

Źródło zdjęć: © materiały partnera

18.10.2022 15:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jaki zasięg "elektryka"?

Możliwy do uzyskania zasięg jest pochodną pojemności baterii. Czyli im większa bateria, tym więcej kilometrów pokonamy po jej naładowaniu. Jednak zasięgi podawane przez producentów to wartości maksymalne, możliwe do uzyskania tylko w optymalnych warunkach. W praktyce zasięg realny zależy od wielu czynników. Na liczbę możliwych do przejechania kilometrów wpływają warunki atmosferyczne, włączone odbiorniki prądu, a także styl jazdy. Sama klimatyzacja potrafi zużywać ponad 20% prądu używanego w czasie jazdy. Także "ciężka noga" odbiera sporo kilometrów z deklarowanego po naładowaniu zasięgu. To jest jednak do opanowania – po pewnym czasie efektywna jazda "elektrykiem" staje się nawykiem. Jednak ładowanie to osobna kwestia, na którą mamy tylko częściowy wpływ.

Teoretycznie czas ładowania jest pochodną pojemności baterii i mocy prądu używanego do naładowania. Baterie są coraz większe i w wielu samochodach mają już 80 kWh, a nawet więcej. Tutaj elementem kluczowym staje się infrastruktura ładowania. Zwykła domowa instalacja 230V będzie oczywiście najmniej efektywna. Używając prądu przemiennego (AC) uzyskamy moc ładowania 2,3 kW. Podłączanie samochodu do gniazdka jest po prostu bezsensowne, bo auto może ładować się kilka dni. Jednak właściciele garaży mogą nieco możliwości prądu przemiennego poprawić. Przy zakupie samochodu na ogół oferowany jest tzw. wallbox, czyli domowa ładowarka naścienna. Zwiększa moc ładowania do 7,2 kWh. Jeśli posiadamy 3-fazowe gniazdo siłowe 16A 400V moc wzrośnie do 11 kW. Taka instalacja jest możliwa do wykonania w przydomowym garażu. Ale uzyskanie większej mocy ładowania jest już trudne, bo wymaga specjalnej instalacji 32-amperowej. Znajdziemy je w budynkach przemysłowych bądź nielicznych garażach nowych budynków wielorodzinnych. Tutaj uzyskamy już prąd 22 kW. Zatem inwestycja w wallbox wydaje się kluczowa, bo naładowanie akumulatora o pojemności 50 kWh (wystarczającej w samochodzie używanym głównie w mieście) skróci się do nawet 2,5 godziny. Tu warto wiedzieć, że wiele samochodów elektrycznych da się ładować prądem zmiennym o mocy maksymalnej 11 kW. Dotyczy to także aut, które prądem stałym można ładować mocą nawet 150 kW. To jest jednak odrębny parametr.

© materiały partnera

Przy zwykłej instalacji trójfazowej różnica też będzie znaczna, bo naładowanie potrwa mniej więcej 4,5 do 5 godzin. Niektóre samochody elektryczne (na przykład Volvo C40) wyposażane są też w kable umożliwiające podłączenie bezpośrednio do gniazda siłowego 400V. Łatwo zatem wyliczyć, że samochód z bateriami o pojemności 75 kWh też damy radę naładować w ciągu nocy. Wallbox lub gniazdo siłowe skrócą ten czas do nieco ponad 7 godzin. Czas ładowania skraca się też, jeśli ładujemy baterię nie do 100, a do 80% pojemności. Jednak ostateczna moc ładowania prądem przemiennym zależy też od wbudowanego w instalację samochodu prostownika (400 lub 800V). Jak widać, na błyskawiczne ładowanie we własnym garażu nie ma co liczyć, jednak nadal jest to forma najtańsza – można skorzystać z nocnej taryfy. Można też częściowo wykorzystać instalację fotowoltaiczną, to jednak wymaga dodatkowych inwestycji, które nie zawsze będą opłacalne. Tak czy inaczej, wszystkie te kwestie należy starannie rozważyć przed zakupem "elektryka". Dla kogoś, kto pokonuje do 50 km dziennie może to być opłacalna inwestycja, a ładowanie można wtedy ograniczyć do jednego na kilka dni.

Sytuacja zmienia się jednak diametralnie, gdy chcemy korzystać z publicznej infrastruktury stacji ładowania. Z jednej strony można skorzystać ze znacznie szybszej metody ładowania prądem stałym (DC), z drugiej – sieć jest nadal śladowa, a koszty wysokie. Szybkich ładowarek prądu stałego, które zapewniają moc od 50 do nawet 350 kW jest naprawdę bardzo mało. Zwykłe "słupki" na przykład sieci Greenway wykorzystują prąd przemienny i dają moc maksymalnie 22 kW. Pamiętać jednak należy, że jeśli ładowarka ma dwa podłączenia, swoją maksymalną moc musi podzielić, z 22 kW robi nam się więc 11. Tutaj kolejny raz ujawnia się przewaga szybkich ładowarek DC. Zatem planując dłuższą trasę samochodem elektrycznym musimy uwzględnić dostępność ładowarek na przykład na stacjach benzynowych, sprawdzić ich moc i odległości pomiędzy nimi. Na niektórych stacjach sieci Orlen spotkamy ładowarki o mocy 50 kW z trzema złączami – standardowym typu 2, oraz dwoma do ładowania prądem stałym: CCS i CHAdeMO. Nieliczne stacje dysponują ładowarkami 100 kW. Jeśli mamy szczęście i taka stacja znajdzie się na trasie podróży, doładujemy się mniej więcej w pół godziny. Jeśli nie – będziemy zmuszeni do poszukiwania ładowarek na przykład przy centrach handlowych lub hotelach.

Gdzie najszybciej naładujemy samochód elektryczny?

Prawdziwym białym krukiem są natomiast najszybsze stacje ładowania sieci Ionity – w Polsce są może cztery. Tutaj jednak czas naładowania 50 kWh skraca się do kilkunastu minut, bo ładowarki te mają moc nawet 350 kW. Sęk w tym, że mało który samochód elektryczny jest do takiej mocy przystosowany. Jeśli samochód obsługuje maksymalną moc 150 kW, wówczas szybsza ładowarka na niewiele się przyda.

Samochody elektryczne nadal nie są na tyle uniwersalne, aby zapewnić możliwości porównywalne ze spalinowymi bądź hybrydowymi. Owszem, ich zasięgi są już akceptowalne, a czas ładowania, przynajmniej w teorii, już nie przeraża. Mimo to "elektryk" nie jest ofertą dla każdego i jego zakup należy starannie przemyśleć.