Chciał pospawać tłumik, ale nie wyszło. Na spalonym aucie się nie skończyło

Próba spawania wydechu w starym oplu zakończyła się spektakularnym pożarem dwóch garaży i zniszczeniem zaparkowanego w nich sprzętu. Z opla również niewiele zostało.

Z opla zostały same zgliszcza.
Z opla zostały same zgliszcza.
Źródło zdjęć: © fot. policja
Aleksander Ruciński

18.01.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:53

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

17 stycznia dyżurny policji w Łukowie otrzymał zgłoszenie dotyczące pożaru w miejscowości Zalesie. Funkcjonariuszy, którzy przybyli na miejsce powitał niezbyt przyjemny widok. Jak udało się ustalić, w pożarze spłonął zaparkowany w "blaszaku" opel oraz sprzęt zaparkowany w budynku obok - przyczepka, dwa motocykle i kombajn zbożowy.

Szybko okazało się, że winnym zdarzenia jest 24-latek, który próbował naprawić swojego opla w garażu. Podczas spawania układu wydechowego, auto zajęło się ogniem. Młody mężczyzna zdołał oddalić się na bezpieczną odległość. Potem nie zostało mu nic innego, jak wezwać pomoc i patrzeć, jak żywioł trawi samochód i resztę inwentarza.

Wstępnie straty ustalono na ponad 90 tys. zł. Na szczęście nikt nie ucierpiał w tym zdarzeniu. Przynajmniej fizycznie, bo wywołanie pożaru własnego auta, nawet jeśli to stary opel, raczej nie należy do najprzyjemniejszych przeżyć. Główny "bohater" zapewne jeszcze długo długo nie weźmie spawarki do ręki.

Komentarze (4)