Nowe auta podrożeją od 2025 r. A co z używanymi?

W ostatnich latach ceny samochodów używanych radykalnie wzrosły. Młode, kilkuletnie sprzedawano za tyle, za ile kupiono je w salonie. Z czasem rynek się ustabilizował i obecnie obserwujemy wyraźny powrót do normy. Ale z powodu unijnych przepisów rok 2025 znów może przynieść zawirowania.

Kilkuletnie samochody używane mogą stać się hitem 2025 roku po wzrostach cen, jakie czekają nas w salonach
Kilkuletnie samochody używane mogą stać się hitem 2025 roku po wzrostach cen, jakie czekają nas w salonach
Źródło zdjęć: © Autokult | Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

04.12.2024 | aktual.: 04.12.2024 17:06

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Obawiam się, że czeka nas kolejny skok cen samochodów na rynku wtórnym, ale będzie to dotyczyło tylko tych najmłodszych egzemplarzy z niewielkim przebiegiem. Dlaczego tak przewiduję i co sądzą o tym dwaj eksperci w zakresie sprzedaży aut używanych?

Dlaczego znów podwyżki?

Ceny samochodów używanych są kształtowane cenami samochodów nowych. Pandemia pokazała, że również podażą. Kiedy w okresie 2020-2021 auta w salonach były trudno dostępne, używane w młodym wieku (do roku, dwóch) i z niewielkim przebiegiem stały się łakomym kąskiem. Mnóstwo osób "zarobiło" sprzedając takie samochody po cenie takiej samej, a nawet wyższej niż ta, którą zapłaciły w salonie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Oczywiście nie był to idealny sposób na zarobek, bo po sprzedaniu młodego samochodu trzeba były kupić nowy - już wyraźnie droższy po pandemii.

"Teraz kupujesz nowe auto, jeździsz pół roku, robisz 15-20 tys. km i sprzedajesz bez straty, a więc de facto korzystasz za darmo" – wyjaśniał mi znajomy, który w bardzo małej skali handlował samochodami i polował na okazje w salonach.

Moim zdaniem w przyszłym roku znów czeka nas pewne zawirowanie, choć w nie aż tak dużej skali. Otóż wchodzą nowe przepisy dotyczące limitów CO2 dla producentów. Średnia emisja dwutlenku węgla spada z 95 do 93,6 g na km. Niby niewiele, ale już dotychczasowa wartość było progiem trudnym do osiągnięcia bez samochodów elektrycznych, a jakby nie było, popyt na takowe już jakoś wyraźnie nie rośnie, zwłaszcza w obliczu ostatnich podwyżek cen aut w ogóle.

Rok 2025 będzie dla znakomitej większości producentów wyzwaniem, by ich "przeciętne auto" mieściło się w limicie 93,6. Jest to średnia dla wszystkich zarejestrowanych samochodów danej marki lub grupy marek (np. Grupa Renault lub Stellantis). W związku z tym, że wiele marek ten limit złamie, a kara za każdy przekroczony gram to 95 euro netto, wielu producentów zapłaci za. W efekcie producenci będą musieli sobie to zrekompensować, a przez to ceny samochodów wzrosną (więcej na ten temat w artykule poniżej).

Doskonałym przykładem jest Toyota Land Cruiser, której nowy cennik już został opublikowany, a importer mówi wprost, że kwota wyższa o 35 tys. zł to wyłącznie efekt wprowadzenia nowych limitów CO2. Bo samochody z rocznika 2025 niczym nie różnią się od tych, które sprzedawano w 2024 roku.

Co więcej, Toyota Motor Europe wycofało te tańsze warianty wyposażenia ze względu na niewielki popyt na nie, co realnie spowodowało wzrost ceny bazowej o 89 tys. zł. Taka jest różnica pomiędzy najtańszym dostępnym Land Cruiserem w 2024 i 2025 roku.

Moja hipoteza

Przykład Land Cruisera jest o tyle dobry, że różnice w cenach są spore. Wyobraźmy sobie, że na początku 2024 roku klient zapłacił za swój samochód 373 900 zł w wersji Invincible, którą teraz inna osoba może zamówić już za 408 900 zł. Jeśli pierwszy odbierze z salonu nowe auto w grudniu, to z powodzeniem może je wystawić od razu na sprzedaż za 390 tys. zł. Zyska nie tylko on, ale i nowy kupujący. Samochody różnią się tylko rocznikiem i to w takim zakresie, że dla używanego Land Cruisera po kilku latach eksploatacji nie będzie to miało znaczenia.

Ale to nie koniec. Może być też przykład osoby, która kupiła podstawową wersję Land Cruisera w wersji Prado za 319 900 zł, a teraz minimalna kwota (za lepiej wyposażone auto) wynosi 408 900 zł. Niezależnie od różnic, przez znacząco wyższy próg wejścia w posiadanie Land Cruisera, trudno sobie wyobrazić, że wartość Land Cruiser Prado przez rok, dwa, a nawet trzy lata spadnie. Jeśli ktoś chce po prostu ten model, to prędzej wyda 350 tys. zł za roczny samochód z przebiegiem 20 tys. km niż blisko 410 tys. zł na nowy.

Oczywiście to tylko przykład jednego modelu, ale moim zdaniem wystarczająco obrazowy i nie inaczej będzie w innych markach. Co gorsza, w ramach walki o utrzymanie się w limicie CO2, niektóre wersje silnikowe zostaną wycofane (szczególnie niehybrydowe), by klienci wybierali te mniej emisyjne (przynajmniej hybrydy). A to automatycznie oznaczać będzie wzrost wartości młodych egzemplarzy w tych bardziej atrakcyjnych dla klientów wersjach, ale niedostępnych już w salonach.

Co mówią eksperci?

O opinię zapytałem przedstawicieli dwóch znanych na rynku marek powiązanych ze sprzedażą aut używanych. Zdaniem Karoliny Topolovej, dyrektor generalnej i prezes zarządu Aures Holdings, operatora sieci AAA Auto, najmłodsze samochody podrożeją. 

– Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia już kilkukrotnie. Wraz ze wzrostem cen nowych samochodów, i nie ma znaczenia, jaki jest tego powód (czy jest to wzrost spowodowany przepisami prawa, niedostępnością produkcji, restrykcjami CO2, czy inflacją) cena używanych i prawie nowych samochodów odpowiednio rośnie. Im starszy pojazd, tym w mniejszym stopniu przekłada się wzrost cen – wyjaśnia Karolina Topolova.

Zupełnie odmienne zdanie ma Aleksander Mazan, dyrektor ds. partnerstw strategicznych w Superauto.pl, który ma też inne spojrzenie na ten temat, bo firma ta ma w portfolio swojej działalności również sprzedaż nowych aut.

– Każdy wzrost wymagań stawianych przez unijnego regulatora wobec producentów samochodów jest jednym z czynników mających wpływ na wzrost cen aut – komentuje Aleksander Mazan. – Bardziej restrykcyjne standardy techniczne w samochodach, jak i systemy kar finansowych nakładanych na producentów aut z pewnością przyczyniają się do wzrostu cen nowych samochodów. W 2024 r. zauważyliśmy wzrost średnich cen samochodów nowych o 5,4 proc. oraz wprowadzenie przez Importerów biuletynów rabatowych z większymi niż dotychczas zniżkami.

– Dodatkowo na rynku mamy atrakcyjną cenowo konkurencję marek z Państwa Środka, która jest nie tylko alternatywą dla samochodów nowych, dużo droższych popularnych na naszym rynku marek, ale również dla młodych samochodów używanych porównywalnych do nich cenowo – dodaje przedstawiciel Superauto.pl. – Mając powyższe na uwadze oraz fakt, że na rynku wtórnym mamy bardzo szeroki wybór samochodów używanych, a popyt nie rośnie, uważam, że nie należy spodziewać się wzrostu cen samochodów używanych.

Komentarze (48)