TestyBMWBMW 218d Active Tourer Luxury Line - test

BMW 218d Active Tourer Luxury Line - test

BMW zrobiło w zeszłym roku odważny krok w kierunku rozwoju swojej gamy modelowej, a jednocześnie w kierunku, w którym nigdy nie podążało. Pierwszy minivan tej marki wywołał poruszenie, pewne obawy o zachowanie prestiżu i dobrego imienia, ale z czasem BMW 2 Active Tourer zaczął wywoływać zdrową ciekawość. Nie ukrywam, że test tego samochodu był tym, na który czekałem najbardziej przez ostatnie kilka miesięcy.

BMW 218d Active Tourer Luxury Line - test
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

14.01.2015 | aktual.: 28.03.2023 15:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

BMW 218d Active Tourer Luxury Line - test

Doświadczenia zdobyte przy konstruowaniu różnych modeli MINI pozwoliło wejść BMW na nieznany, miękki grunt w sprawdzonych i wypróbowanych butach. Bardzo chwalone właściwości jezdne MINI zostały żywcem przeniesione do pierwszego przednionapędowego BMW we współczesnej gamie modelowej i nie zdziwię się, gdy nowa, klasyczna seria 2 będzie miała już tylko przedni napęd. Mercedes wykonał ten krok już wiele lat temu prezentując klasę A. BMW czekało kilkanaście lat, ale wprowadzenie minivana w pewnym sensie jest związane z Mercedesem. Dlaczego? Bo klasa B to obecnie jedyny konkurent Active Tourera, a sprzedaje się świetnie. To jedyne minivany w szeroko pojętej klasie premium. W rzeczywistości podobnie wyglądają i mają podobne ceny.

To, co BMW miało już gotowe to jak już wspomniałem płyta podłogowa z MINI oraz silniki znane z innych modeli. Resztę trzeba było zaprojektować od nowa. Nie trzeba mieć obaw o to, czy marka specjalizująca się głównie w sedanach, samochodach sportowych i SUV-ach poradziła sobie z praktycznym i wszechstronnym minivanem. Nowa deska rozdzielcza jest teraz jeszcze bardziej przejrzysta i ergonomiczna niż w innych modelach. Po podzieleniu środkowej części na panel multimediów i klimatyzacji, pomiędzy nie wstawiono niewielki, ale bardzo przydatny schowek, który można nawet zamykać. Cały kokpit w stylu BMW został skierowany w stronę kierowcy, a zegary pozostały duże, klasyczne i czytelne, umieszczone dość ciasno, przez co można było użyć dość małego i poręcznego koła kierownicy. To również jest typowe dla BMW. Właściwie można powiedzieć, że jeśli jesteś obyty z jakimkolwiek nowym modelem bawarskiego producenta, to Active Tourer nie sprawi Ci najmniejszych problemów.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Wracając do tematu schowków to zadanie wykonano niemal na piątkę choć do szóstki sporo brakuje. Na tunelu centralnym jest miejsce na dwa kubki, duży, otwarty schowek, nad nim pojemny podłokietnik z miejscem na drobiazgi, kieszenie w bocznych drzwiach zostały podzielone na dwie części co może nie jest idealnym rozwiązaniem, ale ma swoje zalety, a na koniec można wspomnieć o licznych siatkach, haczykach i tasiemkach. Całość robi dobre wrażenie, choć z najlepszymi autami typu minivan, BMW 2 Active Tourer nie może i chyba nawet nie chce w kategorii funkcjonalność konkurować. Niefunkcjonalna jest natomiast jasna tapicerka skórzana o nazwie Dakota, która brudzi się szybko i bardzo skutecznie. Nie wystarczy mokra szmatka by usunąć nawet niewielkie zabrudzenia. Świetna do pokazania na zdjęciach, ale w użytkowaniu nawet z najwyższą ostrożnością przynajmniej raz w miesiącu powinna być solidnie wyczyszczona.

To, co bodaj najbardziej liczy się w samochodach tego segmentu to oczywiście przestronność. Małżeństwo i dwójka dzieci? Tak, pod warunkiem, że dzieci już nie siedzą w fotelikach lub dorosłe osoby są wzrostu poniżej średniej. Świetnym rozwiązaniem jest solidna porcja tworzywa sztucznego na tyłach oparć przednich foteli, w które będą kopały dzieciaki. Cztery dorosłe osoby się zmieszczą bez trudu, nie zabraknie miejsca na nogi czy głowy, choć jeśli takie mają jeździć z tyłu, sugerowałbym zamówienie oddzielnych foteli. Wprawdzie jednoczęściowa kanapa jest wygodna, ale nie da się jej regulować w żaden sposób.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Kierowca, osoba najważniejsza w BMW znajdzie właściwą pozycję za kierownicą, choć przez cały testy wydawało mi się, że jest ona nieco przesunięta w bok w stosunku do fotela. Same fotele przednie są bardzo wygodne, widoczność jest znakomita, a pasażerów otaczają znakomitej jakości materiały, przyjemne w dotyku i niczego nie udające. Drewniane wykończenia na desce rozdzielczej faktycznie są drewniane, a jedyne uchybienia to moim zdaniem zbyt duża ilość czarnego, świecącego plastiku na desce rozdzielczej, oraz kompletnie nie pasujące do kolorystyki tapicerki czarne, już matowe wstawki, takie jak m. in. przyciski do otwierania szyb, uchwyt otwierania maski, nawiewny dla pasażerów drugiego rzędu, zaślepki gniazdek 12V, itd.

Bagażnik nie powala pojemnością, ale po otwarciu klapy okazuje się obszerny i funkcjonalny, a pod podłogą jest jeszcze naprawdę dużo dodatkowej przestrzeni. Oparcie kanapy kładzie się łatwo, ale można to zrobić jedynie z poziomu kabiny samochodu. Po ich złożeniu podłoga jest prawie płaska. Ogólnie ta przestrzeń robi dobre wrażenie.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Testowe auto w niemal najwyższym standardzie Luxury Line zostało przeciętnie wyposażone, ale doposażone na kwotę ponad 70 tys. zł ma m. in. fantastyczny zestaw nagłośnienia Harman Kardon (3451 zł) czy system ConnectedDrive (3799 zł) nie pozwalający się nudzić podczas postoju, oraz za pomocą którego możemy sprawdzić wiadomości czy pogodę. O obsłudze multimediów można jedynie po raz kolejny wspomnieć, że jest wzorcowa. Czy również wzorcowe jest prowadzenie BMW serii 2 Active Tourer?

Zdaje się, że przejęcie płyty podłogowej od MINI to dobre rozwiązanie i tak naprawdę jedynie słuszne. Efekt jest taki, że Active Tourer nie traci charakteru BMW przez przeniesienie napędu na przednią oś. Sportowe zawieszenie M za prawie 1500 zł z 18-calowymi obręczami kół i oponami 225/45 można jednak polecić tylko estetom lub naprawdę wymagającym kierowcom. Prowadzenie samochodu jest świetne, w ogóle nie czuć, że jedzie się czymś wyższym, ale też nie czuć, że podróżujemy samochodem rodzinnym. Tłumienie jest silne i dość twarde, a na dużych wybojach po prostu czuć uderzenia. Komfort jazdy jest dość ograniczony jak na tę klasę samochodu i przypomina trochę… MINI Countrymana. Poza efektem wizualnym nie ma sensu zamawiać tak dużych kół, a zawieszenie M to absurd w dość słabej wersji silnikowej 218d. Performance Control pozwala zmieniać nastawy samochodu, głównie silnika i skrzyni biegów, ale niewiele to zmienia w kwestii osiągów.

Obraz
© fot. Marcin Łobodziński

Turbodiesel o pojemności 2 litrów i mocy 150 KM jest jak na dzisiejsze standardy jedynie odpowiedni to tego auta. Nie imponuje w żaden sposób osiągami, ale też 8-biegowy automat jest nastawiony raczej na ekonomię i komfort jazdy niż najlepsze przyspieszenia. Nie można powiedzieć o nim złego słowa, pracuje perfekcyjnie i w sposób typowy dla skrzyń biegów z klasycznym konwerterem. W trybie Eco Pro włącza przełożenie neutralne, co pozwala „żeglować” na dość długich odcinkach. Efektem jest spalanie rzędu 5,2 l/100 km podczas spokojnej jazdy drogami krajowymi. Na autostradzie przy obrotach 2200 obr./min (140 km/h) spalanie wynosi 7,4 l/100 km. Niestety w trybie Eco Pro cała dynamika uchodzi gdzieś bokiem i pod prawą stopą mamy najwyżej połowę mocy, chyba, że wciśniemy gaz do podłogi.

Zupełnym nieporozumieniem jest tryb sportowy, który nie pasuje kompletnie do tego samochodu i silnika. Najprzyjemniej jeździ się przy standardowych ustawieniach. Co prawda silnik nie jest tak dynamiczny, jak można by się spodziewać po dość drogim samochodzie, ale całkowicie spełnia swoje zadanie i żwawo rozpędza Active Tourera do autostradowych prędkości, chętnie nabierając obrotów. Zadowala się przy tym 6,5 litrami oleju napędowego na 100 km w cyklu mieszanym.

Wyglądający jak uchwyt przycisk do zmiany trybów jazdy
Wyglądający jak uchwyt przycisk do zmiany trybów jazdy© fot. Marcin Łobodziński

Nie wiem czy powinienem porównywać ten model z innymi samochodami w klasie minivanów, ale wydaje mi się to bezcelowe. Raczej wątpię by ktoś, kto do tej pory mierzył w Volkswagena Sportsvana czy Forda C-Maxa nagle wydał kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej tylko po to, by kupić słabiej wyposażone BMW. Cena wersji podstawowej z silnikiem benzynowym to 108 tys. zł, a za testowego diesla trzeba zapłacić minimum 120 900 zł. Wersja Luxury Line kosztuje bez dodatków 138 000 zł. Dużo, a dostajemy w gruncie rzeczy niewiele. Szkoda, że dopłaty wymagają takie elementy jak przyciemniane automatycznie lusterka, podparcie lędźwiowe w fotelach czy czujniki parkowania. Natomiast 4324 zł warte są adaptacyjne reflektory diodowe, które świetnie oświetlają drogę i pobocze.

Owszem, auto jest solidnie wykonane, ma cechy charakteru BMW i jest poprawne. Ale to trochę za mało w tym segmencie, choć wcale się nie zdziwię jeśli znajdzie swoich odbiorców. Tak jak nie dziwię się, że powstało niedawno opisywane przeze mnie BMW X4.

PLUSY:

Jakość materiałów i wykonania

Ergonomia i obsługa

Praktyczny bagażnik

Oszczędny silnik o odpowiednich osiągach

Wysoki poziom właściwości jezdnych

MINUSY:

Przeciętne wyposażenie wersji podstawowych

Dość niski komfort resorowania

Małe możliwości aranżacji wnętrza

BMW 218d Active Tourer Luxury Line - dane techniczne

*sam kierowca, bez bagażu, temperatura 14 stopni Celsjusza, opony zimowe, sucha nawierzchnia

Komentarze (90)