Barometr odpowiedzialnej jazdy 2021. Francuzi zapytali też o koronawirusa
Polacy wzięli udział w nowym badaniu "Barometr odpowiedzialnej jazdy". Nasi rodacy zdecydowanie wyróżnili się w kilku dziedzinach. Tyle że nie zawsze jest to powód do dumy.
13.05.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wierzymy w swoje siły. Za bardzo
Zarządzająca francuskimi autostradami Vinci Autoroutes opublikowała najnowszą edycję "Barometru odpowiedzialnej jazdy". To międzynarodowe badanie ankietowe, którego uczestnicy pytani są o różne aspekty związane z prowadzeniem samochodu. Badanie daje nam ciekawe porównanie pomiędzy stylem prowadzenia i samooceną kierujących z różnych państw. Jakie były wyniki?
Niestety, kolejny raz Polacy okazali się narodem, którego reprezentanci są skłonni prowadzić najdłużej bez przerw. Spośród badanych krajów to w Polsce najwięcej kierowców (aż 42 proc.) przyznało, że prowadzi samochód mimo zmęczenia. Najbardziej świadomi tego zagrożenia okazali się Niemcy. Tylko 15 proc. zmotoryzowanych przyznało się tam do kontynuowania jazdy, gdy już potrzebny jest odpoczynek.
Vinci Autoroutes podało także średni czas ciągłej jazdy deklarowany przez uczestników badania. Dla Polaków były to 3 godziny i 38 minut. Europejska średnia wyniosła 3 godziny i 2 minuty, a najbardziej zachowawczy Hiszpanie przerwę robili sobie po upływie 2 godzin i 37 minut. Wciąż jesteśmy na ostatnim miejscu, ale i tak nastąpiła duża poprawa. W ankiecie z 2019 r. Polacy podali, że robią przerwy w jeździe co 4 godziny i 30 minut. Tymczasem europejska średnia wyniosła wówczas 3 godziny i 19 minut.
Przekładanie momentu odpoczynku naraża kierowców na senność, a to może stać się powodem poważnego wypadku. To szczególnie istotny problem podczas długich podróży. Jak radzą sobie z tym Polacy? Aż 68 proc. ankietowanych zadeklarowało, że wyjeżdża w nocy. To ponownie – tym razem na równi ze Słowacją – najwyższy odsetek spośród ankietowanych państw.
Inne zagrożenia
Jak się okazuje, jesteśmy dość krewkimi kierowcami. Gdy ktoś nam podpadnie, nie jesteśmy skłonni używać klaksonu tak często jak Hiszpanie, czy zbliżać się do tyłu poprzedzającego pojazdu jak Grecy, ale za to przodujemy w innej dziedzinie. Aż 33 proc. ankietowanych Polaków przyznało, że w takiej sytuacji są gotowi zatrzymać auto i wytłumaczyć drugiemu kierowcy, na czym polegał jego błąd. W praktyce wiadomo, że przy takim scenariuszu łatwo o eskalację przemocy. Najmniej skłonni do takiego zachowania byli Brytyjczycy (10 proc.).
Aż 30 proc. ankietowanych Polaków - najwięcej w badaniu - przyznało, że od czasu do czasu podczas prowadzenia pojazdu wysyła SMS-y lub e-maile. Najrzadziej robią to Brytyjczycy (15 proc.). Nie warto bagatelizować tego zagrożenia. Rozpędzone do 100 km/h auto w ciągu sekundy pokonuje prawie 28 metrów. W takich warunkach wystarczy oderwać wzrok od drogi na niespełna 4 sekundy, by auto bez żadnej kontroli przejechało 100 metrów.
Ciekawe rezultaty przyniosło pytanie o wsiadanie za kierownicę po spożyciu alkoholu lub podobnie działającej substancji. Tylko 2 proc. ankietowanych Polaków przyznało się do prowadzenia po zażyciu narkotyków. To najniższy – obok Wielkiej Brytanii, Włoch i Słowacji – wynik spośród badanych państw. Najczęściej na taki krok decydowali się Grecy – 6 proc. W dziedzinie świadomej jazdy po alkoholu najwięcej na sumieniu mają Francuzi i Belgowie, a Polska plasuje się w połowie stawki.
Pandemia i kodeks drogowy
Tym razem w ankiecie Vinci Autoroutes, oprócz pytań o zachowania za kierownicą, znalazły się te dotyczące stosunku do przepisów drogowych i regulacji związanych z pandemią koronawirusa. 64 proc. polskich ankietowanych przyznało się do odstępstw od przepisów sanitarnych dotyczących osób podróżujących samochodami. Co ciekawe, choć to dużo, to i tak jest to najniższy wynik, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie państwa poddane badaniu. W rekordowej Szwecji odsetek ten wyniósł 84 proc. Co ciekawe, jednocześnie to właśnie Polacy najczęściej (53 proc.) deklarowali, że przepisy te nie zawsze były dostosowane do rzeczywistej sytuacji.
Ankietowani Polacy najrzadziej (8 proc.) podawali, że przestrzegali przepisów sanitarnych, ponieważ ufali w ich skuteczność. Jednocześnie najczęściej twierdzili (23 proc.), że respektowali narzucane ograniczenia w obawie przed karami finansowymi.
Jeszcze gorzej jest z oceną przepisów drogowych. Aż 66 proc. biorących udział w badaniu Polaków stwierdziło, że nie są one spójne czy adekwatne do sytuacji. Najlepiej pod tym względem było w Grecji, gdzie uważało tak 37 proc. ankietowanych. Również najczęściej w Europie Polacy twierdzą, że przepisy powstają po to, by umożliwić karanie kierowców. Sądzi tak 39 proc. ankietowanych w naszym kraju. Takie przeświadczenie najsłabsze było w Szwecji (17 proc.).
Z kolei Polacy najrzadziej spośród badanych narodów - w 22 proc. - przejawiali pewność, że w razie spowodowania wypadku będą odpowiadać za swoje niewłaściwe zachowanie za kierownicą.
Polacy, którzy przestrzegają przepisów, najrzadziej spośród ankietowanych narodów przyznają, że robią to, ponieważ ufają w ich sens. Stwierdziło tak jedynie 15 proc. zmotoryzowanych. Jako pobudkę do przestrzegania przepisów Polacy najczęściej w Europie (32 proc.) podają chęć chronienia innych kierowców. To raczej kiepska recenzja dla odpowiedzialnych za kształt prawa polityków.
Jaki obraz wyłania się z badania Vinci Autoroutes?
Polacy za kierownicą za mocno wierzą we własne siły, przez co ignorują zmęczenie. Nie mają zaufania do przepisów i zbyt często pozwalają sobie na pisanie SMS-ów podczas jazdy. Mają też kłopot z agresją. To oznacza, że przed instruktorami jazdy i nauczycielami sporo pracy, by w przyszłości było lepiej.
Kraje, w których przeprowadzono badanie, to: Francja, Niemcy, Grecja, Włochy, Holandia, Polska, Słowacja, Hiszpania, Wielka Brytania, Niderlandy i Szwecja. W każdym z nich ankietę wypełniło przynajmniej 1000 osób.