Badanie techniczne po terminie dwa razy drożej i tylko w państwowej stacji - projekt nowych przepisów

Problemów polskich kierowców ciąg dalszy - tak można podsumować kolejny projekt przepisów, które utrudnią życie nam wszystkim. Dotyczą one kwestii badań technicznych, a dokładniej nie wykonania ich w terminie.

Badanie techniczne po terminie dwa razy drożej i tylko w państwowej stacji - projekt nowych przepisów
Aleksander Ruciński

18.10.2016 | aktual.: 01.10.2022 21:42

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Przegapienie terminu ważności badania technicznego nie jest niczym wyjątkowym. Wielu kierowcom zdarza się zapomnieć o przeglądzie i nie grozi to poważniejszymi konsekwencjami. Jednakże już niebawem zapominalscy mogą mieć spory problem.

Obecnie jeżdżąc bez ważnego badania technicznego narażamy się na utratę dowodu rejestracyjnego w przypadku policyjnej kontroli. Brak przeglądu może też okazać się kłopotem w razie stłuczki, czy wypadku. Niewykonanie badania w terminie często jest uznawane za podstawę do niewypłacenia odszkodowania wynikającego z ubezpieczenia.

Jeśli jednak nie zatrzyma Was policja, ani nie dojdzie do zdarzenia drogowego z udziałem Waszego pojazdu, brak przeglądu nie powoduje poważnych konsekwencji. Spóźnialscy przyjeżdżający do stacji kontroli pojazdów nawet kilka miesięcy po terminie wymaganego badania zazwyczaj bez problemu otrzymują pieczątkę. Oczywiście jeśli ich auto jest sprawne.

Jeśli nowe przepisy wejdą w życie, sytuacja nie będzie już tak kolorowa. Już niebawem przekroczenie terminu ważności badania technicznego może stać się poważnym problemem i przyprawić wielu kierowców o ból głowy.

Projekt, który najprawdopodobniej wejdzie w życie w najbliższych latach zakłada stworzenia państwowych stacji dozoru technicznego - po jednej dla każdego województwa. Właśnie tam będą kierowani kierowcy z nieważnym przeglądem. W zależności od miejsca zamieszkania, dla wielu może to oznaczać wyprawę liczącą kilkaset kilometrów.

Co więcej, jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że brak ważnego badania technicznego jest podstawą do zabrania dowodu rejestracyjnego, aby zachować zgodność z przepisami wskazane będzie przetransportowanie pojazdu na lawecie. Wątpimy, żeby ktokolwiek stosował się do takich zaleceń. Nie ulega jednak wątpliwości, że nowe przepisy mocno skomplikują życie zapominalskich kierowców.

Państwowe stacje dozoru technicznego mają powstać do 2023 roku. Do tego czasu ich rolę będą pełnić wyznaczone stacje prywatne. Mamy tylko nadzieję, że będzie ich więcej niż jedna na województwo. Biorąc pod uwagę skalę problemu, nie zdziwimy się jeśli 16 stacji w Polsce okaże się zbyt małą ilością, aby poradzić sobie ze wszystkimi petentami.

Wizja długich kolejek nie jest tu jedynym kłopotem. Zapominalstwo będzie również karane finansowo. Od 2018 roku koszt standardowego badania technicznego wzrośnie do 126 złotych, ale ci, którzy przyjadą po terminie, zapłacą dwa razy więcej.

Oczywiście nie mamy nic przeciwko karaniu kierowców, którzy przegapią termin badania technicznego. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę słaby stan techniczny wielu pojazdów jeżdżących po polskich drogach. System kar powinien być jednak rozsądny, a jedna stacja na województwo niestety nie brzmi zbyt racjonalnie. Mamy nadzieję, że ostatecznie skończy się na wizytach w już istniejących stacjach prywatnych, a jedyną karą za zapominalstwo będzie podwójny koszt badania technicznego.

Komentarze (18)