Autonomiczny SUV Ubera widział kobietę, którą zabił. Zdecydował się ją zignorować
W marcu 2018 roku 49-letnia kobieta przechodzi przez ulicę w niedozwolonym miejscu. Uderza w nią autonomiczny SUV. Piesza ginie, a wszyscy zadają sobie pytanie: kto zawinił? Dwa miesiące później na jaw wychodzą przerażające wnioski w tej sprawie.
08.05.2018 | aktual.: 01.10.2022 18:44
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jesteśmy właśnie w ekscytujących czasach, gdy coraz to więcej firm bierze udział w wyścigu po tytuł pierwszego, który opracuje w pełni autonomiczny samochód. Dotychczas testy przebiegały spokojnie. Zdarzały się drobne kolizje, ale nigdy nie dochodziło do poważniejszych wypadków. Nic dziwnego, że informacja o tym zdarzeniu obiegła cały świat.
Wielu dopatrywało się podobieństw do sytuacji z maja 2016 roku, kiedy to kierowca Tesli Model S zginął, ponieważ jadący w trybie autopilota samochód nie zauważył ciężarówki. Tutaj jednak mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Ofiarą nie był pasażer auta, a pieszy. Czarny scenariusz się spełnił i na własne oczy mogliśmy przekonać się, jak zareaguje autonomiczny samochód na wypadek spotkania z człowiekiem. A raczej jak nie zareaguje.
Uber self-driving car dash camera video released in deadly crash
Volvo XC90, które zabiło kobietę, pochodziło z programu testowego Ubera. Amerykański przewoźnik od razu zabrał się za analizę wypadku, by nie tylko ustalić kto jest winny, ale też wyciągnąć wnioski ze zdarzenia. Choć oficjalny raport nie został jeszcze opublikowany, serwis "The Information" dotarł do wstępnych ustaleń firmy. Okazuje się, że SUV zauważył pieszą, lecz zdecydował się ją zignorować. Prawdopodobnie uznał ją za nieznaczącą przeszkodę tak, jak my byśmy nie przejmowali się torbą plastikową na drodze.
Jak to możliwe? Przyczyny trzeba dopatrywać się w ustawieniach oprogramowania Ubera. Firma rzekomo chce, by ich samochody stawiały głównie na wygodę jazdy. Oznacza to, że auto będzie podejmować ryzykowne decyzje, jak nie zatrzymywanie się przed potencjalnie nieistotnymi obiektami, by nie hamować niepotrzebnie. Konkurenci podchodzą do sprawy z inny sposób, przez co podobno w ich autach jazda nie jest tak płynna.
Wypadek z udziałem SUV-a rzucił też nowe światło na wcześniejsze nietypowe decyzje, jakie podejmował przewoźnik. Dla przykładu, w testowych autach wcześniej jeździło dwóch kierowców. Później ta liczba została zmniejszona do jednego. Kto wie, być może gdyby nie ta redukcja do tragedii by nie doszło? Szczególnie, że – jak pokazało nagranie – osoba wyznaczona do pilnowania tego konkretnego XC90 podczas zdarzenia podróżowała patrząc na ekran telefonu.
Uber sprawy nie komentuje. Zapytany przez amerykańskie media zapewnia, że razem z Narodową Radą Bezpieczeństwa Transportu przygląda się informacjom zebranym podczas wypadku, a także wszystkim swoim samochodom. Stan Arizona, w którym doszło do tragedii, zakazał Uberowi dalszych testów na swoich drogach.
Tak jak w lotnictwie, odpowiednio i obiektywnie przeanalizowane dane mogą okazać się kluczowe dla rozwoju technologii autonomicznych samochodów. Każda stłuczka przybliża nas do stworzenia bezpiecznych i niezawodnych rozwiązań. Wypadek z marca 2018 roku może więc okazać się nieocenionym źródłem przydatnych informacji. Tylko czy cena, jaką za nie zapłacono, nie jest zbyt wysoka? Uber całkowicie zawiesił program testowych we wszystkich lokalizacjach i póki co nie planuje wznowienia go.