Znikają z ulic. Nie opłaca się ich ubezpieczać

Właściciele Range Roverów w Londynie – jakby nie mieli więcej problemów – stoją przed kolejnym wyzwaniem. Samochody znikają z ulic i nikt nie chce ich ubezpieczyć, przynajmniej za sensowne pieniądze.

Range Rover poprzedniej generacji dalej jest chodliwym kąskiem
Range Rover poprzedniej generacji dalej jest chodliwym kąskiem
Źródło zdjęć: © materiały prasowe | Nick Dimbleby
Mateusz Lubczański

23.02.2023 | aktual.: 23.02.2023 10:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W 2022 roku Range Rover był drugim najchętniej kradzionym pojazdem w Zjednoczonym Królestwie. Magazyn "Autocar" informuje, że z ulic zniknęło 5200 egzemplarzy. Problemem nie jest poziom zabezpieczeń, a popularność na rynku wtórnym poprzedniej generacji tego modelu.

Co ciekawe, problem nie dotyczy Porsche czy Volvo XC90. Jak zauważają specjaliści, nie rozgryziono jeszcze zabezpieczeń nowego modelu, ale to tylko kwestia czasu.

Jak wskazują dziennikarze magazynu, właśnie dlatego ubezpieczenie przykładowego, nowego Range Rovera P440e Autobiography nie tylko wynosi 5 tys. funtów (27 tys. zł), ale i sam broker ubezpieczeniowy wymaga dopłaty w wysokości 6 tys. funtów (32 tys. zł) za samo podjęcie się ubezpieczenia auta. Tak, jakby przeczuwano problemy.

W innym przypadku, za pojazd poprzedniej generacji warty 50 tys. funtów (270 tys. zł), pełna polisa kosztuje 38 tys. funtów (205 tys. zł!).

Co ciekawe, sam producent nie przedłużył współpracy z ubezpieczycielem, więc nie jest w stanie zagwarantować wykupienia polisy na nowe auto z salonu. Jak przyznają osoby związane z marką, trwają prace nad nową ofertą.

Komentarze (42)