Zdjęcie dnia: Daewoo Tico prosto z warszawskiej fabryki
1997 rok. "Sara" Macieja Ślesickiego właśnie zaliczyła swoją premierę, południowa Polska jest zalana i zniszczona w niewyobrażalnym stopniu, a Fiat Cinquecento rywalizuje z Daewoo Tico. Dziś te samochody przestały być nawet obiektami żartów, ale wówczas były wyjątkowo pożądane przez typowych "Kowalskich".
15.09.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:16
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy Polska nuciła "Moja i twoja nadzieja", Daewoo Tico przeżywało prawdziwy boom sprzedażowy. Spółka Daewoo-FSO motoryzowała kraj na nowo, a kierowcy mogli zobaczyć, że istnieje świat poza maluchami i polonezami (całe szczęście!). W warszawskich zakładach powstało łącznie 126 369 egzemplarzy Tico, przez co było ono najpopularniejszym autem marki Daewoo na naszych drogach.
Dziś wyposażenie Tico wydaje się, no cóż, śmieszne. Lifting wprowadzony w 1998 roku dodawał lakierowane zderzaki, zegarek elektroniczny, elektrycznie opuszczane szyby przednie, szersze opony (155/70 R12!) czy instalację radiową z dwoma głośnikami…
Nie inaczej było z jednostką napędową, dokładnie małym, trzycylindrowym motorem na gaźniku, który generował 41 KM. To pozwoliło rozpędzić autko do setki w 17 s, a prędkość maksymalna wynosiła 143 km/h.
Większość egzemplarzy przerdzewiała, przegniła lub zakończyła żywot, gdy pojawiła się pierwsza poważniejsza awaria, której koszt naprawy przewyższał wartość samochodu. Może wy macie jakieś wspomnienia związane z Tico? Dajcie znać w komentarzach.