"Zapowiedź" sezonu F1 2016

Mercedes, Williams Martini Racing, Ferrari, Infiniti Racing, Red Bull Racing i McLaren-Honda. Oto faworyci sezonu 2016.

"Zapowiedź" sezonu F1 2016
Źródło zdjęć: © fot. Red Bull
Marcin Łobodziński

10.03.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:35

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Dużo zostało już powiedziane i napisane o rewolucyjnym sezonie 2014, który może odwrócić stawkę do góry nogami. Tak się działo zawsze gdy dochodziło do większych zmian w regulaminie technicznym. Nie wiemy czego oczekiwać po zespołach i kierowcach, ale przedsezonowe testy potwierdzają, że będzie inaczej niż w zeszłym roku. Jak każda potęga również potęga Infiniti Red Bull Racing w końcu upada i zaczynają się wielkie manewry. Mogą potrwać aż do końca sezonu 2015. Co więc może nas czekać w sezonie 2016? Nie wiem i jeśli nie lubicie czytać tak zwanego wróżenia z fusów to proponuję zakończyć w tym miejscu. Z tymi, którzy mają chwilę czasu chciałbym podzielić się pewną wizją, która zakwitła mi mniej więcej w drugiej połowie lutego.

Wtedy dowiedzieliśmy się o niezadowoleniu Infiniti ze współpracy z Red Bullem. Jasne jest, że nie może być zadowolenia jeśli dział PR nie ma o czym pisać podczas przedsezonowych testów, a RB10 (marketingowo Infiniti Q100) pokazywane jest jako stojące w chmurze dymu nieudane auto wyścigowe. Infiniti to może nie motoryzacyjny gigant, ale już wspólnie z Nissanem i Renault jak najbardziej. A wielcy producenci są tak delikatni i tak szybko jak się pojawiają, tak mogą zniknąć z padoku Formuły 1. Jednak Infiniti nie może zniknąć bo wtedy cała ich filozofia, seria Q itp. nawet nie zostanie odnotowana na kartach historii. Zaczynają więc szukać innego partnera.

Obraz
© fot. Red Bull

Wyobraźcie sobie, że przez pierwszą połowę sezonu 2014 Red Bulle i inne stajnie napędzane silnikami Renault zupełnie odstają od reszty stawki. Na czele są Mercedes, Willims, Ferrari i McLaren. Red Bull mimo wybitnych ludzi i bardzo dobrego bolidu – a taki obecnie mają – nie może uzyskiwać tempa i niezawodności na poziomie konkurentów bo przyczyna tkwi w jednostkach napędowych Renault. Delikatne przepychanki rozpoczęły się już po pierwszych testach w Jerez, ale to tylko cień tego co dzieje się za kulisami. Tak naprawdę w dziale silnikowym Renault jest gorąco nie mniej niż w garażach Red Bulla. Austriacka strona mówi wprost, że Renault nie daje sobie rady z systemami odzyskiwania energii, a Renault broni się mówiąc, że problemem jest nie tylko ich silnik, ale też ciasne jego upakowanie w RB10. Obie strony mają rację, ale gdy pojawia się konflikt na takim poziomie to coś musi się upaść. Właśnie upada Infiniti Red Bull Racing.

To co mówi Infiniti o przepływie technologii też nie jest bez znaczenia. Zwłaszcza, że Helmut Marko z rozbrajającą szczerością przyznaje, że Red Bull nie wywiązał się z umowy, a brak przeprosin i próby naprawienia sytuacji to jasny komunikat, że na linii Red Bull-Infiniti (czyt. Renault) jest bardzo źle. Jeśli Red Bulle nie zaczną wygrywać wyścigów najpóźniej w połowie sezonu to obie strony zaczną szukać wyjścia i kto wie, czy kontrakt na 40 mln euro wsparcia rocznie nie zostanie zerwany wcześniej. Załóżmy jednak, że strony chcą wytrwać do końca, czyli do końca sezonu 2015.

Mistrzostwo świata w sezonie 2014 zdobywa Williams. Mercedes przegrywa nieznacznie, ale ma to gdzieś bo i tak napis Mercedes (z Williamsem) jest na szczycie. Tak, tak producenci mają inne podejście niż niezależne stajnie. Ferrari jest jak zwykle o krok z tyłu, tym razem powodem jest konflikt Alonso z Räikkönenem, w którym ten pierwszy chce być pierwszy, a ten drugi nie słucha zespołowych poleceń. McLaren również okazuje się mocny i Honda nie ma najmniejszych wątpliwości co do chęci współpracy z Woking. Infiniti Red Bull Racing walczył przez cały rok z Force India i Sauberem o prowadzenie w środku stawki. Oczywiście Renault to nie nowicjusze i powoli rozwiązując problemy nadrabiają zaległości i doganiają silniki konkurentów pod koniec sezonu. Jednak relacje między Red Bullem a Infiniti już wyraźnie się popsuły i nie ma możliwości dalszej współpracy. Kontrakt na wspomniane 40 mln rocznie kończy się w 2015 roku więc jest rok na znalezienie innego sposobu promowania marki Infiniti. Tymczasem Red Bull rozgląda się za nowym dostawcą jednostek napędowych.

Obraz
© fot. Red Bull

Oczywiście ze względu na konflikt interesów Infiniti Red Bull Racing w sezonie 2015 nadal korzysta z jednostek Renault, ale trwają wielkie manewry. Które silniki pasują do Red Bulla najbardziej? Mercedes napędza własne bolidy, Williamsy, Force India i Saubery bo McLaren współpracuje z Hondą. Sauber wraca do korzeni i legendarnej współpracy jeszcze z czasów samochodów wyścigowych (przeczytaj o historii Saubera). Są już 4 zespoły i więcej silników Mercedesa być nie może, więc pozostaje Ferrari lub Honda, ale Honda nie pasuje. Pasuje Ferrari, które również napędza swoje bolidy, a ponadto od sezonu 2016 Torro Rosso (włoski zespół z włoskimi silnikami), Marussię i oczywiście Red Bulla.

Współpraca stajni z Milton Keynes z Maranello przynosi zupełną niezależność od jakichkolwiek humorzastych producentów. Do tego dochodzi do sensacyjnej zmiany w kokpitach gdy wściekły na zespół i Räikkönena Alonso odchodzi ze Scuderii i trafia do potencjalnego zwycięzcy - Red Bulla. Räikkönen jak to Räikkönen długo w Ferrari nie grzeje miejsca i szuka jak zawsze zwycięskiej stajni, a taką jest… Williams. Frank jest szczęśliwy bo kto jak kto, ale Räikkönen pasuje tu jak rękawiczka. Sebastian Vettel sfrustrowany wynikami i mocnym Danielem Ricciardo korzysta z kuszącej oferty Ferrari i zakłada czerwony kombinezon. Ferrari dziękując Red Bullowi za Vettela oferuje swoje silniki Red Bullowi albo Red Bull dziękując za Alonso korzysta z jednostek Ferrari. Obojętnie, to tylko fantazja.

Co ciekawe w tym czasie Infiniti wcale nie zamierza całkowicie uciekać z Formuły 1 bo widzi w tym korzyści. Ma w worku 40 mln euro dla innej stajni, ale pod warunkiem, że stajnia ta będzie korzystała z silników Renault, które można by nawet przemianować na Infiniti, a ponadto będzie to zespół z potencjałem mistrzów świata. Jaki to zespół? Widzę tylko jedną możliwość – Enstone.

Nie od dziś wiadomo, że Lotus to tylko nazwa i coraz mniejszy napis na bolidach z Enstone, a pieniądz jeśli już to płyną z Protona. Poza tym PDVSA, Rexona i Genii nie są problemem. W Enstone jest wielu zdolnych ludzi, ale Gerard Lopez nie może sobie poradzić z problemami finansowymi. Po za tym fatalny sezon 2014 spowodował pogorszenie sytuacji, ale Infiniti szuka poważnego partnera, który gotów jest zmienić nazwę stajni (Infiniti Racing?) i wskoczyć do czołówki. Jeśli jakikolwiek zespół jest w stanie to zrobić to wierzę, że Enstone ma do tego największy talent, co zresztą pokazali w ostatnich latach.

Obraz
© fot. Red Bull

Infiniti płaci, Maldonado płaci, Lotus znika, pojawia się Infiniti Racing. Renault odrabia lekcje i bazując na doświadczeniach z Enstone razem budują szybki bolid. Po drugiej stronie, Red Bull wspólnie, choć nieoficjalnie z Torro Rosso dopracowują związek bolidu z jednostkami Ferrari, a Fernando Alonso jak żaden inny kierowca angażuje się w pracę nad udoskonalaniem bolidu. Pierwsze prezentacje Red Bull-Ferrari i Infiniti są najbardziej oczekiwanymi w stawce, ale prasa i tak skupia się na Sebastianie Vettelu w czerwonym kombinezonie oraz fińskiej parze Williamsa. Resztę możecie już wymyśleć sobie sami i dopisać w komentarzach.

Komentarze (12)